Ruda Recenzuje
-
Sięgając po nową książkę Anny Bednarskiej nie byłam do końca pewna, czego się spodziewać. Do polskiej literatury kobiecej więc podchodzę z niemałym dystansem, szczególnie w przypadku nieznanych mi wcześniej nazwisk. Co mnie zachęciło i przekonało? Pochlebne opinie innych czytelniczek i słowa uznania, jakie płyną pod adresem pisarki.
Nie można zacząć inaczej, niż od zwrócenia uwagi na główną bohaterkę. Wbrew pozorom to całkiem interesująca postać. Choć momentami nieco irytująca i skłonna do przesady, nadmiernie rozpamiętująca przeszłość i zbyt często skupiająca się na problemach, a nie ich rozwiązaniach, to rzeczywiście można ją polubić, a przynajmniej zrozumieć. Bowiem Helena nieco przypomina każdą z nas. Wydaje się realistyczna, taka wyjęta prosto z życia, może nieco dziwna, ale zaskakująco autentyczna. Towarzyszące jej smutki, opisywane przeżycia, życiowe przeszkody i ostre zakręty oraz ta kropla melancholii szczególnie przypadną do gustu czytelniczkom ceniącym sobie szczerą i nieprzesadzoną w formie literaturę dla kobiet.
Choć sama bohaterka ma lekką skłonność do przesady, to wydaje się, że cecha ta w ogóle nie dotyczy autorki książki, która obrała jasną drogę i konsekwentnie dąży do celu, przedstawiając nam dość prostą, ale przez to przecież niekoniecznie mniej interesującą fabułę. Bo trzeba przyznać, że akcja powieści może miejscami zaskoczyć, szczególnie, gdy wpleciony w nią zostaje wątek zamachu terrorystycznego. Taki rozwój akcji nie zdarza się przecież wcale często, prawda?
Obawiałam się, że fabuła książki zostanie w którymś momencie zdominowana przez wątek romantyczny, bo (niestety) powieściowa miłość bardzo często wysuwa się na pierwszy plan. Tym razem jednak wyszło trochę inaczej, bowiem Bednarska wplotła w swą historię inne motywy i to one mocniej skupiły moją uwagę. Momentami czułam się trochę tak, jakbym trzymała w rękach książkę motywacyjną lub poradnik. Zwracając uwagę na zamach terrorystyczny, autorka oferuje nam kilka dobrych rad- nie patrz za siebie, ciesz się tym, co jest, zapamiętaj, że zawsze może być gorzej.
Akcja powieści rozwija się dość wolno. Autorka przedstawia nam Helenę i jej życie niespiesznie. Można by odnieść wrażenie, że skupia się na refleksjach, a nie na wydarzeniach. To, co było krępująco zastępuje to, co dopiero może nadejść. W dalszej części jednak, kiedy fabuła się rozwija i nabiera rumieńców, o wiele łatwiej w tej historii się odnaleźć i ją polubić. Myślę, że w dużej mierze wynika to z faktu, że każda z nas może odnaleźć w tej powieści coś dla siebie- w bohaterce ujrzeć odbicie siebie samej, a w opisywanych wydarzeniach fragmenty naszego własnego życia.
Dużą zaletę powieści stanowi również lekki styl autorki. Bednarska nie skupia się przesadnie na opisach, potrafi budować interesujące dialogi. Ładnie operuje słowem, zachęcając tym samym czytelniczki, by nie odrywały się od powieści, skupiły na niej uwagę i poświęciły fabule swój czas. Styl autorki jest bardzo przyjazny czytelnikowi, dzięki czemu czyta się szybko i nie potrzebuje przerwy na złapanie oddechu.
„Co być zrobił, gdybyś mnie dogonił” to książka, która sprawdzi się podczas wiosennych i letnich wieczorów. Lekka, relaksująca, zapewniająca dużo rozrywki, ale także całkiem refleksyjna. Duży atut stanowi autentyczność i realizm, sprawiające, że łatwo się w tej historii odnaleźć i poczuć, że mogłaby ona dotyczyć również nas. Tą powieścią autorka nie rzuciła mnie na kolana, jednak niewiele można jej faktycznie zarzucić.