Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

W Kręgu U-Bootów 4

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Helmut WitteRolf Mutzelburg
  • Tytuł Oryginału: Der Kommandant von U-159. Eichenlaubtrager und Kommandant von U-203. Unterseeboot U-505.
  • Seria: Seria Z Kotwiczką
  • Gatunek: Historyczne
  • Język Oryginału: Niemiecki
  • Przekład: Wojciech Szreniawski
  • Liczba Stron: 208
  • Rok Wydania: 2018
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145x205 mm
  • ISBN: 9788365678317
  • Wydawca: Finna
  • Oprawa: Twarda
  • Miejsce Wydania: Rotmanka
  • Ocena:

    2/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

W Kręgu U-Bootów 4 | Autor: Helmut WitteRolf Mutzelburg

Wybierz opinię:

Don Centauro

U-booty – śmiercionośne narzędzie hitlerowskich Niemiec, charakteryzujące się olbrzymią skutecznością podwodnych eskapad, zwłaszcza w początkowych latach II wojny światowej, jak i wysokim wskaźnikiem strat. Szacuje się, iż do portów nie powróciło ponad 70% jednostek bojowych, zatopionych przez aliantów lub utraconych przez awarie. Historię trzech z nich (w zasadzie czterech, bo w rozdziale pierwszym pojawiają się U-107 i U-159) opisuje czwarta część cyklu „W kręgu u-bootów” wydanej z cyklu „Seria z kotwiczką”.

 

Książka podzielona jest na trzy rozdziały. Dwa pierwsze to historia kapitanów łodzi podwodnych: U-159 (dowódca Helmut Witte) oraz U-203 (dowódca Rolf Mützelburg). Ostatnia część to historia okrętu U-505, według autora jedynej przechwyconej przez aliantów łodzi podwodnej, którą udało się doholować w całości do portu (występuje tu pewna nieścisłość – brytyjski HMS „Graph” był przechwyconym trzy lata wcześniej przez aliantów u-bootem o numerze U-570). Poszczególne rozdziały nieco różnią się dramaturgią wydarzeń i sposobem przedstawienia historii.

 

Historia Helmuta Witte przedstawiana jest we wstępie poprzez pryzmat jego dowodzenia okrętem U-159. Jednak okres jego dwództwa i historia okrętu to zaledwie jedna trzecia tekstu, reszta to służba niemieckiego dowódcy na okręcie U-107 jako oficer wachtowy (I oficer). Sprawia to nieco dziwne wrażenie, gdyż głównym bohaterem tej części staje się nieświadomie kapitan U-107 Gunter Hessler, którego jednak próżno szukać we wstępie i wprowadzeniu rozdziału. Historia U-159, mająca stanowić w domyśle kanwę tego rozdziału, stanowi jakby zaledwie dopowiedzenie całej historii. Dość niezgrabny zabieg autora, jednak niestety – nieścisłości jest w całej książce znacznie więcej.

 

Drugi rozdział poświęcony jest okrętowi U-203, dowodzonemu przez Rolfa Mützelburga. Rozdział znacznie równiejszy niż poprzedni, jednakże niemal bliźniaczo podobny. Historia toczy się tak samo – torpedowanie statków przeciwnika, powrót z patrolu, ucieczka przed aliantami... W obu rozdziałach brak opisu codziennego życia na u-bootach, poprzez co można momentami odnieść wrażenie pewnej sielankowości, co kłóci się z obrazem zaprezentowanym choćby w rewelacyjnym filmie „Okręt” w reżyserii Wolfganga Petersena.

 

Trzeci rozdział to swoista „wisienka na torcie” tej książki. Zdecydowanie najlepszy i pełen emocji, przedstawia historię polowania na okręt podwodny U-505. Zdobycie wynurzonego u-boota graniczyło z cudem, niemieccy dowódcy mieli bowiem rozkaz w sytuacji bezpośredniego zagrożenia zatopić jednostkę, by cenne dokumenty nie wpadły w ręce zdobywców. Ten rozdział podoba się najbardziej i aż żal, że autor nie zdecydował się na zaprezentowanie tylko tej jednej historii, oczywiście odpowiednio ją rozbudowując.

 

Żal tym bardziej, iż w rozdziale trzecim jest chyba najmniej błędów. A tych w książce napotkać można wiele. Zrozumiały na przykład jest brak autora na okładce. Trudno nie zauważyć, iż pierwsze dwa rozdziały mają wydźwięk propagandowy, do czego niestety dopasowuje się autor wstępu do tekstu, Andrzej Ryba. I to właśnie on stwierdza już na pierwszej stronie, iż załogi u-bootów, wysyłający na śmierć Bogu ducha winnych ludzi, załóg nieuzbrojonych jednostek cywilnych, załogi te nie są zbrodniarzami wojennymi. Znana, propagandowa śpiewka „oni tylko wykonywali rozkazy”.

 

Tajemniczy autor dopasowuje się do tej narracji – w książce mamy podane nazwy i dokładny tonaż zatopionych jednostek, nie ma jednak w żadnym przypadku podanej liczby ofiar. Dla autora to nieistotne, liczy się liczba i tonaż posłanych na dno statków. Karykaturalnie wręcz wygląda sytuacja, w której pielęgniarka Czerwonego Krzyża całuje ze wzruszeniem w policzek niemieckiego kapitana, który powraca do portu, a na antenie u-boota powiewają chorągiewki, oznaczające liczbę zatopionych okrętów (i setki niewinnych ofiar).

 

Niestety, również tłumacz i redaktor polskiego wydania nie byli w najwyższej formie. Można napotkać na takie kurioza jak choćby zdanie „wysoki na 100 metrów słup wybuchu” - raczej trudno, by odgłos wybuchu miał wysokość. Nie rozumiem, dlaczego statki wroga notorycznie były „zaoczane” a nie spostrzegane czy zauważone, skąd nagłe upodobanie autora do nazywania kucharza „parzygnatem” a kapitana „c'tainem”, skąd wplecione w narrację historie innych okrętów, które nagle się pojawiają i jeszcze szybciej znikają... Błędów jest dużo, zdecydowanie za dużo, nawet pospolitych literówek (liczby oznaczające długość geograficzną oddzielane są przecinkiem a szerokość geograficzną kropką). Widać mocne niedopracowanie tych historii zarówno ze strony autora, jak i – a może nawet przede wszystkim – redaktorki i korektorki. Momentami podczas lektura tego tekstu czuć zgrzyt i czytelnik odruchowo zastanawia się, czyja tym razem to pomyłka.

 

Historia niemieckich łodzi podwodnych to temat dość drażliwy zarówno dla nazistów, jak i dla aliantów– z jednej strony miały niebagatelny wpływ na przebieg działań wojennych, z drugiej służba na nich była niesamowicie ryzykowna. Niestety, sposób jej przedstawienia w tej książce jest mocno subiektywny, tekst (a przynajmniej dwa pierwsze rozdziały) ma wydźwięk mocno propagandowy. Trochę szkoda, bo z historii u-bootów można wydobyć znacznie więcej (wspomniany wcześniej przez mnie film „Okręt” to doskonały przykład) a tak pozostaje po lekturze duży niedosyt, którego nie ratuje nawet o klasę lepszy ostatni, trzeci rozdział.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial