Puchata Sówka
-
„LOVE Line II” jest kontynuacją pierwszej części o tym samym tytule autorstwa Niny Reichter. Ze względu na wiele wrażeń, jakich doświadczyłam podczas lektury tomu pierwszego, poprzeczkę ustawiłam dosyć wysoko. Czy kolejne losy historii Bethany i Matta okazały się tak absorbujące, jak tego oczekiwałam?
Bethany jedyne, czego pragnie, to stabilizacji i powrotu do normalności. Wydaje się to jednak niemożliwe przez ciągłe myślenie o ukochanym i byłego męża, który chciałby wrócić. Wszystko staje się bardziej skomplikowane, gdy Bethany i Matthew są zmuszeni do współpracy angażującej ich jak nigdy wcześniej…
Mimo wielu obaw związanych z sięgnięciem po „LOVE Line II” związanymi chociażby ze znanym syndromem drugiego tomu, rozpoczęłam lekturę i była to najlepsza decyzja! Wszystkie niedokończone wątki z pierwszej części w tym tomie zyskują drugie, lepsze życie, przeplatają się ze sobą i razem tworzą niezwykłą historię o sile miłości, ale także marzeniach, szczęściu i odwadze.
Jednym z powodów, dla których wprost nie można oderwać się na chwilę od tej powieści, czy nawet zastanowić się nad postępowaniem bohaterów, jest wyjątkowo wartka akcja w stosunku do tomu pierwszego. Wszystko zaczyna nabierać tempa, a wszystkie wątki łączą się w spójną całość. W życiu bohaterów cały czas coś się dzieje, odkrywają oni nowe zaskakujące fakty, ale też snują intrygi. Jak to ma nie zaabsorbować czytelnika? To wszystko, co ma miejsce w „LOVE Line II”, sprawia, że jest to niemal idealny materiał na scenariusz filmowy.
Pióro Niny Reichter jest niezwykle przyjemne w odbiorze, a co ważniejsze, bardzo dobrze dopracowane. Jej sposób opisywania miejsc, sytuacji przemawia do odbiorcy, który ma wrażenie, jak gdyby stał obok bohaterów w centrum Nowego Jorku i obserwował ich wymianę zdań, co przyciąga i absorbuje. Skoro już o tym mowa, niezwykle wartkie i żywe są także dialogi. Próżno doszukiwać się w sposobie opowiadania tej historii udziwnień, sztuczności i nieautentyczności. Nina Reichter sprawia, że człowiek ma jeszcze nadzieję, że literatura kobieca może reprezentować jakiś poziom.
Niestety, fani płaszczyzny psychologicznej tej historii mogą poczuć się nieco rozczarowani – zresztą ja sama poczułam się nieco rozczarowana. Jest jej znacznie mniej niż w tomie pierwszym i całkiem możliwe, że ma to związek ze zmniejszoną objętością „LOVE Line II” w stosunku do pierwszej części. Jednak mnie urzekła, w obu tomach oczywiście, umiejętność wyjaśnienia trudnych nieraz tematów z dziedziny psychologii w sposób przystępny dla przeciętnego czytelnika nieinteresującego się tą nauką. Kto wie, może dla niejednego czytelnika lektura tej dylogii stanie się początkiem obcowania z psychologią, w której odnajdzie swoją pasję?
Absorbująca jest także obserwacja przemian wewnętrznych, jakie przechodzą Beth i Matt, przy czym wszystko zachowuje swój ciąg przyczynowo-skutkowy. Przeszłość tych dwojga wpłynęła na ich psychikę i motywuje teraźniejsze działania. W skrócie – wszystko ma swoją przyczynę i nie wzięło się znikąd. Postacie są prowadzone w sposób konsekwentny, dlatego też wydają się one takie realistyczne, namacalne. Pomaga w tym dobór narracji, który pozwala czytelnikowi poznać myśli bohaterów i dzięki czemu stają się oni bliżsi. Do głosu dochodzą także postacie drugoplanowe, które nie stanowią tylko tła wątku głównego, ale także mają swoje historie, rozterki i zasłużone miejsce w tej historii.
Jestem oczarowana tą powieścią chyba głównie ze względu na jej autentyczność. Nic nie jest tutaj wymyślone bądź sztuczne – prawdziwy Nowy Jork, prawdziwi bohaterowie, prawdziwa opowieść o miłości, szczęściu, marzeniach i odnajdywaniu odwagi. Idealna na wieczór, aby na chwilę przestać żyć swoimi problemami i poznać tę historię, ponieważ według mnie naprawdę warto.