Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Motylogion

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 4 votes
Akcja: 100% - 6 votes
Wątki: 100% - 5 votes
Postacie: 100% - 5 votes
Styl: 100% - 5 votes
Klimat: 100% - 6 votes
Okładka: 100% - 7 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Motylogion | Autor: Natalia Pitry

Wybierz opinię:

Dominek

Debiutantów na polskim rynku literackim dostatek, zwłaszcza w gatunku fantasy. Jednakże mało który z nich na tyle mocno stylizuje swoje dzieło na baśń, jak robi to autorka omawianego tu „Motylogionu”, Natalia Pitry. Tylko czy to wystarczy ażeby stworzyć książkę dobrą? Przekonajmy się.

 

Tuż przed swoim ślubem młody następca tronu Bitanji tylko łutem szczęścia unika śmierci na skutek spisku do tej pory udającego sojusznika króla. Młody monarcha wraz z siostrą i narzeczoną postanawiają ocalić królestwo znajdując trzy fragmenty Motylogionu – artefaktu, który wiele lat temu posłużył do zapieczętowania wszelkiej magii. Ścieżki naszych bohaterów przetną się także z wyrzuconymi z opanowanego przez różnego rodzaju bandytów podmiasta…

 

Będąc obiektywnym łatwo można wybaczyć całkowicie sztywny i tak zwany zero-jedynkowy podział na postaci dobre i złe – jak już wspomniałem, autorka bardzo mocno stylizuje fabułę swojej książki na baśń, a, jak wiadomo, w baśniach występują przede wszystkim postaci tego właśnie typu. N ie mówię, że mi się to podoba, przeciwnie, ale akceptuję to jako mniej lub bardziej celowy zabieg. Natomiast nieszczególnie zaakceptować mogę, że o żadnej z postaci nie dowiadujemy się prawie nic. To, że stoją murem po jednej stronie mocy nie oznacza, że nie mogą mieć bogatej osobowości. Albo jakiejkolwiek innej…

 

Jakby tego było jeszcze mało, wydarzenia dodatkowo wręcz niesamowicie prą, żeby nie powiedzieć, pędzą do przodu, a mimo mimo pozorów działania przeciwko siłom całego królestwa bohaterowie nie napotykają na żaden, ale to żaden opór! A już ostateczna bitwa to żart, mimo pojawienia się ciekawych stworzeń rodem z mitologii, które nie są tak przyjazne, jak można by przypuszczać… Tylko co z tego, że nie są, skoro ten brak chęci do współpracy trwa jakieś pół strony? Na plus prosta, ale nie prostacka dynamika między królestwami. Zawsze coś. Przyznać też trzeba, że głowni bohaterowie nie wzięli swojej motywacji znikąd – postanawiają wskrzesić magię i z jej pomocą uratować królestwo, gdyż wiedzą o Motylogionie z legend, z którymi zapoznali się w książęcych bibliotekach. Naiwne? Pewnie trochę tak, ale pamiętajmy, iż nasz książę i jego ferajna to nieledwie dzieci, mają więc prawo do takich zachowań. A że wszystko to baśń – nie bajka, a baśń właśnie – ostatecznie wszystkie te legendy okazują się być prawdą.

 

Na pewien niewielki plus język. W tym, jak mówią postaci nie zauważam jakichś szczególnych potknięć, słów niepasujących do epoki, et cetera, et cetera. Odrobinę brakuje mi za to jakiejś różnorodności. Mam tu na myśli, iż zarówno oczytani książęta opisywani jako mole książkowe jak i niezbyt wyedukowani słudzy wyrażają się niemalże w ten sam sposób, tym samym, nazwijmy to, stylem. Tyle chociaż dobrego, że nie używają tych samych wyrażeń, bo i to zaskakująco często można znaleźć w prozie tworzonej przez młodych debiutantów…

 

I to jest „Motylogion”, książka, niestety, niezbyt udana. Pełna nie tylko najbardziej, za przeproszeniem, wytartych, klisz fabularnych, ale i tych najbardziej błędów typowych dla młodych adeptów sztuki literackiej. Szkoda, pani Natalio, szkoda. Może następnym razem, za parę lat. Tym bardziej, że potencjał ewidentnie jest, opowieść, choć słaba, zdaje się być lepsza, niż te kreowane przez koleżanki po fachu autorki, równie, a może nawet bardziej młode i niedoświadczone.

Malinka94

Świat bajek, magicznych stworzeń, wierzeń przekazywanych z pokolenia na pokolenie, aż wreszcie magii to nieodłączne elementy powieści fantastycznej. Czasem autor ma świeży, oryginalny, naprawdę świetny pomysł na nowy świat, który przedstawia w sposób ciekawy, wywołując tym samym ochotę na więcej. Są także autorzy, którzy przy pisaniu własnych powieści posiłkują się tym, co już dawno powstało. To, czy powieść okaże się sukcesem mimo powielonego schematu zależy już tylko i wyłącznie od tego, jak bardzo autor się postara i wysili na oryginalność.  Jak to wszystko ma się do powieści „Motylogion” Natalii Pitry? Pozwólcie, że wytłumaczę…

 

Kraina Turtle w dawnych czasach była pełna magii, jednak przez coraz częstsze złe uczynki postanowiono uwięzić magię. Dokonuje tego trzech mężczyzn, tworząc tytułowy Motylogion i więżąc potężną siłę. Oni sami zaś stają się pierwszymi królami w trzech wydzielonych przez siebie krajach. Wiele lat później, w którymś z kolei pokoleniu, książę Deran szykuje się do ślubu z wybraną mu przez rodziców księżniczką Anastazją. Niestety, pewnej nocy zawistny król Calebji, Muscas, pod osłoną księżyca morduje całą rodzinę Derana i Jukaliny. Rodzeństwo poprzysięga zemstę i pragnie odzyskać utracony kraj. Pomagają im w tym trzej złodzieje, dość nieudaczni, trzeba przyznać, oraz prawdziwa królowa złodziei, Zawijka. 

 

Bez zbędnych ceregieli napiszę, że ta książka jest dla mnie bardzo, ale to bardzo niedopracowana. Nie mam tutaj na myśli jakichś błędów interpunkcyjnych, literówek czy ogólnego braku poszanowania gramatyki języka polskiego, bo to stoi na najwyższym poziomie. To, co mnie najbardziej uderzyło i co mnie bardzo bolało podczas czytania to niedopracowani bohaterowie, świat, ogólne pojmowanie magii. Wiecie, w takiej serii Trudi Cavanan o Czarnym Magu, pojęcie magii jest tam bardzo szeroko rozwinięte, jest przedstawiony cały proces jej pozyskiwania, uczenia się jej, dokładne opisy jak wygląda i czym się objawia używana magia. Natomiast w „Motylogionie” magia jest, bo jest. Owszem, głównym motywem i myślą przewodnią jest uwolnienie magii, ale kiedy ona już się pojawia to nie objawia się niczym. Ciężko też oczekiwać od tak potężnego „tworu”, że od razu wszystkim się pokaże. Mimo wszystko miałam nadzieję i myślałam, że zostaną w nieco głębszy sposób opisane zasady funkcjonowania świata z magią.
Żeby się już nie czepiać tej magii, to przejdę do bohaterów. Jest ich bardzo wielu i w zasadzie nie poznajemy nikogo bliżej. Gdyby autorka poświęciła trochę więcej czasu na wykreowanie ciekawych i przede wszystkim wyróżniających się postaci to lektura byłaby jeszcze przyjemniejsza. Tymczasem otrzymałam całą gromadę nastolatków, którzy w mniej więcej dwa dni rozgromili tajemnicę skrywaną przez wieki, pokonali armię i jeszcze stali się władcami. Mój mózg tego chyba nie ogarnął, bo choć rozumiem fakt, że książka liczy sobie niecałe dwieście stron, to jednak dla mnie pomysł, by nastolatkowie (bo siedemnaście lat to jeszcze tak naprawdę dzieci) przyjmowali na swoje barki tak wiele jest mocno przesadzony i niepotrzebnie wybija nastoletni wiek na piedestał czegoś, co tak naprawdę nie jest w żaden sposób prawdą. Już wyjaśniam, o co mi chodzi. Otóż o to, że bohaterowie z tej wesołej kompanii mającej na celu ocalenie wszystkich królestw, mając niewiele lat, są wyniesieni na Olimp, są wspaniali, piękni, mądrzy i utalentowani… Kult nastolatków górą! Prawdę mówiąc, drażnią mnie tak idealni bohaterowie. W „Motylogionie” nie ma czasu by choć na chwilę przystanąć, spojrzeć w przeszłość Derana, Jukaliny czy Zawijki, bo po co wiedzieć z kim ma do czynienia na kartach powieści? Wszyscy są opisani w tak powierzchowny sposób, że widać zaledwie wierzchołek góry lodowej, toteż nie dziwię się, że Titanic poszedł na dno.

 

Zapomniałabym o schematach. Powtarzające się, chwilami wręcz miałam wrażenie, że skopiowane z innych powieści, a już w na samym końcu pewna scena wywołała u mnie lekki uśmiech, kiedy przypomniałam sobie dość podobną scenę w serii „Opowieści z Narnii”. Brakowało tylko wielkiego lwa. Żebym też nie została źle zrozumiana… schematy w pewien sposób były, są i będą, jednak pewnym rodzajem sztuki jest tak je przeobrazić, by powstało coś nowego zachowując jednak przewidywalny ciąg wydarzeń. Nie jestem pisarką, choć wiele razy miałam takie zapędy, toteż nie mnie oceniać tak naprawdę zasadność i poprawność „Motylogionu”. Mnie cieszy fakt, że polscy autorzy i to w dodatku tak młodzi, próbują swoich sił w fantastyce, która mimo wszystko została zdominowana przez zagranicznych autorów.

 

Nie będę pisać czy poleciłabym „Motylogion”. Każdy powinien to sam ocenić czy warto było przeczytać tę książkę. Nie zniechęcam, ale też i nie zachęcam, bo mnie osobiście i tylko moim zdaniem nie przekonała do siebie, choć biorąc pod uwagę fakt na młody wiek autorki to ma ona szansę jeszcze zaistnieć w wśród autorów fantasy.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial