Majorka
-
Gdybym miałam jednoznacznie stwierdzić, za co od długiego czasu uwielbiam powieści z gatunku kryminał/thriller powiedziałabym: za napięcie towarzyszące każdej kolejnej czytanej stronie. Bo w tego rodzaju historiach najważniejszym jest dla mnie to, aby przedstawiona przez autora intryga wciągała, była złożona i nieprzewidywalna oraz otoczona w powieści przez wątki poboczne, które jej nie zdominują, tylko dopełnią obrazu dobrze skonstruowanej książki. Skoro mamy te kilka małych faktów za sobą, to przejdźmy do tego, dlaczego "Ósme ciało" Moniki Powalisz, według mnie, co dobrych powieści kryminalnych nie należy.
W Lesie Rydzińskim zostaje odnalezione nagie ciało młodej dziewczyny powieszone na drzewie. Las jest jednym z tych miejsc, w których często dokonuje się samobójstw przez powieszenie, dlatego śledczy mają nie lada problem do rozwiązania. Jednak pewne przykre okoliczności każą policjantom zajmującym się tą sprawą skłonić się ku morderstwie. Czy z zimną krwią? Tego nie wiadomo. Czy człowiek, nie stroniący od butelki, który odnalazł dziewczynę, może mieć coś wspólnego z jej śmiercią? Kiedy denatkę zidentyfikowano jako młodą, około dwudziestoletnią kobietę, uwaga śledczych skupia się na jej najbliższych. Czy jednak w lesie znajdują się jakiekolwiek ślady, które mogłyby pomóc w odnalezieniu sprawcy tej tragedii?
Czy jej praca nie jest żmudnym poszukiwaniem elementów układanki o tym samym odcieniu, która finalnie złoży się na dość absurdalny w swej wymowie obraz?
Olko zna ten las jak własną kieszeń. Wie, w których miejscach ludzie najczęściej zapuszczali się na mniej lub bardziej niewinne schadzki i niejednego człowieka wiszącego na gałęzi już widział. Jednak widok młodej kobiety w tak wstrząsającym położeniu wzbudza w nim szereg dziwnych uczuć. W dodatku do sprawy została oddelegowana Marta Śliwińska z wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Miejskiej w Łodzi, sprawy przybierają kompletnie nieoczekiwanego obrotu.
To z pozoru niewielka społeczność, w której wszyscy w teorii znają wszystkich. Czy to możliwe, żeby za śmiercią dziewczyny stał ktoś swój? A może to osoba z zewnątrz, której wtargnięcie nie zostało zauważone przez nikogo?
Całkiem solidny pomysł na fabułę, prawda? Las to perfekcyjne miejsce na zbrodnię. Teoretycznie zero świadków, dookoła jedynie roślinność i zwierzęta pochowane w koronach drzew czy w odległych krzewach. Dodanie do tego leśniczego z dość solidnym bagażem życiowym dodaje temu tajemniczości, a jeszcze przeciwstawiając temu nowoczesną policjantkę, która uparcie pragnie uciec od swojego dotychczasowego życia, mamy materiał na niezłą historię. A jednak dostałam coś, czego nawet nie jestem w stanie określić słowami.
To krótka książka, na niecałych trzech setkach stron trudno jest zmieścić skomplikowaną tajemnicę i jeszcze dogłębnie poruszyć charaktery bohaterów, jednak nie jest to niemożliwe. Autorka jednak poszła według mnie w kompletnie dziwną stronę. Za dużo tutaj bezsensownych wywodów, w których Olko chodzi po lesie lub o tym śni, zdecydowanie zbyt wiele tu niepotrzebnych wspomnień, które mimo że określają w dość jasny sposób osobowości bohaterów, to w zbyt dużej ilości zdominują fabułę i kompletnie zrzucą czytelnika z głównego wątku. Przez to całe napięcie związane z początkową śmiercią kompletnie umyka, ustępując miejsca nudzie i irytacji, ponieważ właściwy tor powieść uzyskuje dopiero na samym końcu.
Pozostaje jednak jeszcze jedna kwestia, a mianowicie wprowadzenie przez autorkę wątku miłosnego kompletnie znikąd i z nijaką przyszłością. Tak jak mówiłam, to krótka książka i te sceny erotyczne były tutaj całkowicie zbędne. Czy dużo lepiej byłoby nakreślić subtelnie uczucia pomiędzy bohaterami, pomijając te kilkustronnicowe opisy, a zastąpić je szczegółami dotyczącymi śledztwa?
Jak dla mnie - kompletnie zmarnowany potencjał, nawet zakończenie, które powinno mieć odpowiednio mocny wydźwięk, jakoś nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Ot tak, bo jest. Jak dla mnie za mało tutaj kryminału, a zbyt wiele powieści obyczajowej i przeciągniętymi opisami wewnętrznych przeżyć bohaterów, ich wspomnień, wizji i snów. Szkoda.