Patryk Brzycki
-
Każdy z nas chciałby być piękny, wiecznie młody, żyć wiecznie i spędzić życie bez problemów chorób i wojen. Dla nas, Ziemian jest to wyczyn niemożliwy. Wojny,głód, troska o każdy dzień to problemy które przysłaniają nam doskonałość.
Odwrotnie natomiast dzieje się w odległej galaktyce na planecie Carinie. Carinianie są bohaterami książki „Wczoraj dla dzisiaj” autorstwa Uli Lynx. Jest to debiutancka powieść autorki.
Sielankowe życie tej populacji może przywołać porównanie o raju na ziemi. Żyją bez wojen i głodu, szanują przyrodę a w zamian są cywilizacją bardzo rozwiniętą. Mają zamiar wyruszyć na misję, chcąc odkryć zwyczaje i warunki życia Vigorian, mieszkańców odległej dla nich planety.Od tego właśnie momentu rozpoczyna się powieść. Zebranie rozpoczynające misję, zbieranie grupy aż w końcu sam wylot na odległą planetę. Niestety, po kilku stronach powieści zacząłem mieć mętlik w głowie.
Sam styl pisania przypominał mi protokół z zebrania biznesowego lub rozprawę naukową. Nudne, suche, nic nie wnoszące fakty, których było stanowczo za dużo jak na sam początek, nie zachęcały do dalszej lektury. Fakty te były natomiast przeplatane z uczuciami głównych bohaterów: Marka i Estery.
Kiedy przebrnąłem przez to feralne spotkanie, zacząłem nabierać nadziei, że coś zacznie się dziać. Przecież, nową planetę po raz pierwszy odkrywa się tylko raz. Tej misji muszą towarzyszyć jakieś obawy, żale czy smutki, lub po prostu strach. Niestety tego ostatniego stanowczo mi zabrakło.
Pod kilkoma względami książka była dla mnie irracjonalna. Idealny świat, który wyrusza na podbój kosmosu i zastaje dokładne przeciwieństwo do norm i zasadach znanych w własnym środowisku. Niby nie ma w tym nic dziwnego, jednak dość naiwne jest takie podejście. Rozumiem także, że fikcja literacka rządzi się swoimi prawami, lecz styl i podejście do takiego rozumowania spraw nie przypadł mi do gustu. Przypominało mi to wręcz obrzydliwie cukierkowy (nie idealny) świat.
Zachowanie członków ekspedycji doprowadzało mnie do białej gorączki. Na planecie na której rozwinęła się cywilizacja, na której istnieje prasa, są dziennikarze dla których najciekawszym problemem na który chcą sobie odpowiedzieć jest pytanie „Co jedzą mieszkańcy Vigoru?” O IRONIO!
Kolejnym negatywnym aspektem powieści jest narracja. Narracja trzecioosobowa nie jest niczym dziwnym, lecz w tej powieści bardzo mi przeszkadzała. Przypomina mi robota, nie znającego uczuć, traktującego wyprawę jako nic ważnego, wręcz nudnego.
Całe szczęście czytając tę książkę zauważyłem kilka zalet. Jedną z nich jest pomysł kontrastu pomiędzy Vigorianami a Carianinami. Przedstawione świty różnią się sobą diametralnie, co daje naprawdę ciekawe połączenie. Gdyby tylko zmienić opisane przeze mnie zachowanie Carianian, wykonanie byłoby idealne.
Bardzo ciekawym pomysłem jest obecność cytatów przy każdym rozdziale. Wyselekcjonowane wypowiedzi znanych osób pomagają zrozumieć tę pozaziemską „przygodę”. Podane cytaty są słowami wypowiedzianymi nie tylko przez filozofów, myślicieli, autorów książek, lecz także fragmentami spotów reklamowych Kinder Niespodzianki i tym podobnych, znanym nam na co dzień produktów.
Autorka stworzyła postacie podobne do nas, imionami przypominają ludzi, mają inną historię która w dużej mierze nawiązuje do historii nas-Ziemian (przykładem jest opis dyktatora wzorowanego na Adolfie Hitlerze).Podsumowując, książka nie jest powieścią, która mnie zachwyciła. Mocno się na niej zawiodłem, lecz mam nadzieję, że autorka wyda kolejne książki o podobnej tematyce, będące bardziej przemyślane, gdyż sam pomysł miał ogromny potencjał, lecz wykonanie niestety trochę go osłabiło.