Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Wiek Skrajności Spojrzenie Na Krótkie XX Stulecie

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Eric Hobsbawm
  • Tytuł Oryginału: The Age of Extremes: The Short Twentieth Century, 1914–1991
  • Gatunek: Historyczne
  • Język Oryginału: Angielski
  • Przekład: Marcin Król
  • Liczba Stron: 640
  • Rok Wydania: 2018
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145x205 mm
  • ISBN: 9788365853905
  • Wydawca: Krytyki Politycznej
  • Oprawa: Twarda
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    3/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Wiek Skrajności Spojrzenie Na Krótkie XX Stulecie | Autor: Eric Hobsbawm

Wybierz opinię:

MB

Dzisiejsza książka, jest kontynuacją pierwotnego konceptu Autora, który ujrzał światło dzienne w postaci tryptyku dedykowanego wiekowi XIX. Ów tryptyk przyniósł Hobsbawmowi przysłowiową glorię, a jego następna publikacja, będąca przeglądem dziejów wieku XX, tylko tę pozycję umocniła. Ale czy ów podziw i uznanie, którym kultura anglosaska otoczyła Autora są adekwatne do dokonań? Dyskusja wobec dzisiejszej (ale nie tylko tej) książki Hobsbawma zatoczyła szerokie koło i była przede wszystkim bardzo ciekawa. Jak zawsze ma on swoich zwolenników, ale nie brakuje też osób, które w wyrażaniu swojego uznania są może nie tyle sceptyczne, co ostrożne. Argumenty na ową ostrożność są zaś zaskakujące i nie do zbicia.

 

Z perspektywy laika można oczywiście zatrzymać się na poziomie tylko lektury (w sensie czytania) i skonstatować finalnie, czy się nam owa lektura podobała, czy też nie. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy. Jest to oczywiście książka wymagająca, nasączona faktami, ideologiami, wieloma zmiennymi... ale w całości bardzo jasna, klarowna i czytelna. Można powiedzieć, że Autor podzielił XX wiek na puzzle, które następnie na oczach i razem z czytelnikiem ułożył w całość. ALE... no właśnie...

 

Ale dla kogoś, kto para się historią, trzeba by dokonać znacznie głębszej analizy i zanurzyć się w warstwy niedostępne dla przeciętnego zjadacza chleba. Ponieważ dla mnie ów poziom jest z gatunku meta-, musiałam posilić się lekturą pobocznych tekstów dedykowanych książce. I m.in. natrafiłam na ciekawy artykuł1, w którym owej analizie i wymianie poglądów nt. książki oddają się: Janusz Zarnowski, prof. Instytutu Historii PAN, i Tomasz Schramm z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, autor Historii powszechnej. Wiek XX (Poznań 1999) oraz dr Małgorzata Gmurczyk-Wrońska, dr Andrzej Nowak i dr Dariusz Libionka z IH PAN2.

 

Zdania uczestników dyskusji są w pewnych kwestiach podzielone, chociaż co do zasady Eksperci pozostają zgodni.
Prof. Schramm na stronie 4 przyznaje:
"Gdy czytam tę książkę, jestem pod wrażeniem konstrukcji, ogromu faktów. Ale raz po raz oko się potyka. Są sformułowania noszące piętno ideologiczne. W książce o tym pisze, ale potem w polemice odżegnuje się od tego. Twierdzi, że nie jest ideologiem. Momentami przecież jest. Poza tym, tu i ówdzie są pomyłki, których nie uniknął i które zgrzytają. Co gorsza, momentami jest nonszalancki wobec faktów". I dalej (str. 4 i 5): "(...) Widzę sprawę na paru poziomach. Tzn. wyłapujemy tutaj rozmaite jego pomyłki, błędy i stwierdzamy, że tym samym uchybia on warsztatowi historyka. Na poziomie warsztatowym, zgoda. Ale najważniejsza jest chyba wizja całościowa. Wiadomo, że z kombinacji zdań fałszywych i prawdziwych może wypłynąć obraz prawdziwy. Wiadomo, że można stworzyć kombinację samych zdań prawdziwych, które prawdziwego obrazu nie dadzą".

 

W sukurs za nim poszli:
Prof. Madajczyk: Czy można było w tak syntetycznym ujęciu ich uniknąć? Tym bardziej, że jak pisze we wstępie: „Podejmuję się tego zadania bez znajomości literatury naukowej i z niewielką wiedzą na temat archiwów". Notabene przeczy temu, załączając na końcu książki prawie dwudziestostronicową bibliografię. Wszakże to niewiele, jeżeli publikacji dotyczących Hitlera, wielokrotnie wspomnianego na łamach tej książki, doliczyli się badacze amerykańscy prawie sto tysięcy (str. 4);

 

Prof. Zarnowski: "Trudno dyskutować nad tak syntetyczną pracą, w której zresztą nie brak błędów. Np., że Stalin zajął Finlandię w 1940 r. Takich błędów jest sporo. Jest trudność opanowania tego ogromnego materiału, przy czym zwrócę uwagę, że tłumacze nie zrobili dobrej przysługi autorowi, bo powstały nowe błędy wynikające z nieznajomości języków innych niż angielski, niezrozumienia zdań, ale o tym nie warto dyskutować, jest to temat do recenzji" (str. 5).

 

Dr Nowak: "Jest w tej książce wiele zasadniczych kwestii, które wymagają dyskusji. Pierwsza, która powinna wszystkie następne poprzedzać, wiąże się z pytaniem, co wolno, a czego nie wolno Czym intryguje książka Erika Hobsbawma „Wiek skrajności"? pod szyldem historii? Czy wolno tę książkę traktować jako pracę historyka? Wszak zawiera się w niej tyle błędów tak oczywistych, tak dużych, faktograficznych, rażących, które nie powinny wystąpić w pracy rzetelnego historyka. Żeby nie być gołosłownym dam dwa przykłady. Jeżeli ktoś pisze, że w bitwie nad Sommą zginęło 420 tys. żołnierzy angielskich, i to pisze Anglik, to jest zdumiewające niedopatrzenie" (str. 6).

 

Dr Nowak porusza jeszcze jedną kwestię, która rzuciła mi się w oczy podczas lektury:
"Książka ta jest sprzedawana jako swego rodzaju krótka synteza XX w. i są w niej np. dwa obszerne rozdziały o kulturze awangardowej, w której pojawiają się wybitni typografowie, czy autorzy projektów krzeseł, a nie istnieje w ogóle w niej wątek religii jako zagadnienia ważnego w historii XX wieku dla paru miliardów osób. To jest element pewnego punktu widzenia. W swojej syntezie Hobsbawn na pewno nie jest historykiem. Do rangi historiozofa otwarcie nie aspiruje" (str. 7).

 

Itd. 

Cała dyskusja jest bardzo ciekawa - momentami bardziej niż sama książka, ale i ta jest w lekturze interesująca.  Merytorycznego tekstu mamy tu 629 stron. Całość opiewa na trzy części: wiek katastrofy (str. 29 - 245), złoty wiek (str. 247 - 433) i zapaść (str. 345 - 629). Profesor Madajczyk odniósł się do owej dyspartycji następująco:

"Podział ten na podokresy jest mniej przekonujący aniżeli występujący w tryptyku Hobsbawma o wieku dziewiętnastym. Godna uwagi jest jego teza, że przyjście wieku dwudziestego oznaczało zniszczenie społecznych mechanizmów, łączących współczesne doświadczenie z doświadczeniem poprzednich pokoleń"3.

 

Książka jest multi aspektowa. Wiele fragmentów dotyka materii sztuki (szeroko pojętej), nauki, ale jeszcze więcej jest o procesach społeczno - gospodarczych. Czy zatem, mając na uwadze wszystkie zastrzeżenia wobec merytorycznej wartości publikacji, można ją z czystym sumieniem polecić?

 

Nie wiem. Chyba nie. Oczekiwałabym bowiem od historyka (taka informacja widnieje w notce biograficznej na okładce książki) rzetelności przekazywanych informacji. Zmordować 629 stron po to, żeby otrzymać częściowo przekłamane informacje... to mocno nieuczciwe wobec czytelnika, który za ową niekompetencję musi jeszcze zapłacić 69.90.

 

W lekturze książka sprawna i strawna, ale za to wszystko co powyżej ocena recenzencka zamknie się na: 3.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial