Morrigan
-
Louisa May Alcott to dziewiętnastowieczna amerykańska pisarka, znana przede wszystkim za sprawą "Małych kobietek" - opublikowanej w 1868 r., częściowo autobiograficznej, powieści dla dziewcząt, która swego czasu cieszyła się ogromną popularnością. Ten utwór był niewątpliwie największym literackim osiągnięciem May Alcott, co nie znaczy, że inne teksty, które wyszły spod jej pióra, nie są godne uwagi. Ci, którzy chcą lepiej poznać twórczość pisarki, powinni rozejrzeć się za książką: "Cudowne Boże Narodzenie i inne świąteczne opowieści". Jest to zbiór siedmiu prostych, pełnych uroku historii (przy czym jedna z nich nie powstała jako samodzielny tekst, lecz stanowi fragment "Małych kobietek") o tym, na czym polega magia Świąt.
Autorka przedstawia czytelnikom postaci, które nie mogą uważać Gwiazdki za czas radości, odpoczynku i ucztowania w gronie najbliższych. To ludzie w różny sposób doświadczeni przez los - biedni, ciężko pracujący, by kupić kawałek chleba i wiązkę drewna na opał, a czasem po prostu bardzo samotni. To rodzina z gromadką małych dzieci, drżących z zimna w podartej pościeli, w pokoju z rozbitymi szybami, dziewczynka z sierocińca, której nikt nie całuje na dobranoc, cicha staruszka, której nikt nie odwiedza. Nie wierzą, że spotka ich coś dobrego, że będą mogli choć na chwilę zapomnieć o swoich problemach, ale Boże Narodzenie to przecież czas cudów - czas, w którym do skromnych chatek zaglądają anioły z rękami pełnymi przysmaków, w którym ubogie dzieci znajdują prezenty na progach swoich domów, a samotni przekonują się, że komuś na nich zależy.
Książka została napisana z myślą o dzieciach, więc wszystkie zawarte w niej opowiadania są naprawdę bardzo proste, z łatwym do sformułowania przesłaniem. Nietrudno przewidzieć, w jakim kierunku podąży akcja, zwłaszcza że przedstawione tu historie łączy o wiele więcej niż motyw Świąt, a bohaterowie każdej z nich mają właściwie ten sam zestaw cech. Jeden tekst - "Opowieść Rosy" - różni się nieco od pozostałych - wydaje się trochę mniej świąteczny, ale świetnie, że pisarka opowiedziała się w nim po stronie zwierząt.
Do "Cudownego Bożego Narodzenia..." (a właściwie do utworów Louisy May Alcott w ogóle) można mieć pewne zastrzeżenia, narzekać na sporą dawkę sentymentalizmu i moralizatorstwa oraz ogólne przesycenie cukrem, ale myślę, że w okolicach Wigilii wszystkie te mankamenty stają się atutami. Można być cynikiem na pełen etat, mieć nie najlepsze zdanie o ludzkiej naturze, podśmiewać się w duchu z tych, którzy wykazują przesadny optymizm, ale kiedy przychodzą Święta, trudno oprzeć się czarowi opowieści, w których króluje dobro. Boże Narodzenie to czas, w którym miło jest zanurzyć się w ciepłej, rozgrzewającej serce historii, nawet jeśli miałoby się w nią wierzyć tylko przez tych kilka dni. "Cudowne Boże Narodzenie" można oczywiście czytać w dowolnym momencie roku, ale to w okresie okołoświątecznym książka uwalnia całą zawartą w sobie magię. Najlepiej zatem sięgnąć po nią w grudniu, ale postawić ją na półce warto już dzisiaj. Poruszające opowieści o tym, że prawdziwy duch Świąt to niesienie pomocy innym, nie tracą na wartości w miarę upływu czasu. Wręcz przeciwnie - wydaje się, że z każdym rokiem stają się nam coraz bardziej potrzebne...