Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Królowie Wyldu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Królowie Wyldu | Autor: Nicholas Eames

Wybierz opinię:

TomG

Już od wielu lat raczej nie czytuję powieści gatunkowo przypisanych do fantasy, choć wcześniej pochłaniałem wszystkie tomy przygód Conana Roberta E. Howarda, zaczytywałem się książkami z cyklu Xanth Piersa Anthony’ego i doskonale się bawiłem przy twórczości Lawrence Watt-Evansa. Ostatnimi czasy jednak mało która z wydawanych powieści fantasy potrafi mnie zainteresować. Nieco inaczej stało się w przypadku książki napisanej przez nieznanego mi dotąd Nicholasa Eamesa, zatytułowanej Królowie Wyldu. Powieść ta, całkiem spora objętościowo, została okrzyknięta przez jeden z portali poświęconych fantasy „Najlepszą książką fantasy 2017 roku”. Cóż, często rzucają się nam w oczy tego rodzaju rekomendacje i prawdę mówiąc, nie ma co za bardzo brać ich sobie do serca, gdyż po lekturze zdarza się, że nastawieni rekomendacją pozytywnie do książki, jesteśmy mniej lub bardziej rozczarowani jej treścią.

 

Królowie Wyldu to powieść zbudowana na starym jak świat pomyśle drużyny śmiałków ruszających w drogę z misją do wypełnienia. I choć jest to literacki motyw wielokrotnie już eksploatowany, to jednak ciągle mieści w sobie całkiem spore spektrum możliwości. Nicholas Eames postarał się wycisnąć z tego pomysłu historię ciekawą i świeżą, i trzeba przyznać, że w pewnym stopniu mu się to udało.

 

Clay Cooper oraz członkowie jego grupy słynęli kiedyś z okrucieństwa i skuteczności, co w przypadku najemników było zawsze bardzo wskazane. Jednak dni ich chwały już przeminęły, a sami najemnicy rozeszli się w swoje strony, pijąc na umór, tyjąc i starzejąc się. Któregoś dnia jednak los stawia na drodze Claya jego dawnego kompana Gabriela, który przybywa do niego z prośbą. Jak to zwykle bywa w przypadku tego rodzaju powieści, prośba Gabriela dotyczy niezwykle niebezpiecznej misji, której podjąć się może tylko ktoś albo bardzo odważny, albo bardzo głupi. Albo i taki, i taki, co na jedno wychodzi. W każdym razie sednem sprawy jest córka Gabriela, dziewczyna o imieniu Rose, która została uwięziona w mieście na drugim końcu świata, obleganym przez chmarę krwiożerczych potworów nazywanych hordą z Wyldu. Aby jednak reaktywowana drużyna śmiałków mogła w ogóle przyjść z pomocą córce Gabriela, muszą do niej najpierw dotrzeć, a już samo to jawi się jako niezwykle trudne i karkołomne zadanie. W trakcie trzeba będzie rozprawić się z kanibalami, uporać się z nie dającą im spokoju łowczynią nagród oraz zmierzyć się z żadnymi zemsty bogami. Jak więc łatwo z powyższego wywnioskować, przywróconą do życia grupę Claya Coopera czeka najeżona niebezpieczeństwami przyszłość.

 

Królowie Wyldu bardzo dobrze sprawdza się jako powieść rozrywkowa, gdyż nie zabraknie w niej akcji i walki. Autor postarał się również, by fabuła miejscami była humorystyczna, co ogólnie sprawia dość sympatyczne wrażenie i może się podobać. Stworzone przez Nicholasa Eamesa postaci nie są może szczególnie oryginalne, ale w zasadzie fabuła książki tego nie potrzebowała. Bohaterowie różnią się między sobą na tyle, że w efekcie tworzą dość ciekawy zespół, co samo w sobie może się czytelnikowi podobać. Fabularnie zaś szczególnej oryginalności czytelnik nie dostał, bo przecież dziesiątki było już spisanych wypraw śmiałków, więc nikt, kto zetknął się już wcześniej z tego rodzaju historią, raczej zaskoczony niczym się nie poczuje. Mnie samemu książka średnio się podobała, ale jak już wspomniałem we wstępie, od lat nie czytuję powieści fantasy. Miłośnikom gatunku Królowie Wyldu mogą natomiast przypaść do gustu, polecam więc sięgnąć po książkę i na własnej skórze przekonać się, czy wskrzeszanie wyeksploatowanych pomysłów może przynieść pozytywny skutek, czy też raczej nie.

Michał Lipka

„NIEZNISZCZALNI” W WERSJI FANTASY

 

Kojarzycie trylogię filmową „Niezniszczalni”, w której to gwiazdy kina akcji, w tym takie legendy, jak Sylvester Stallone, Arnold Schwarzenegger czy Bruce Willis, jednoczą siły w walce ze złem? Dokładnie to samo mamy tutaj tylko w realiach fantasy. Co prawda na stronach „Królów Wyldu” nie spotykają się postacie znane z literatury fantastycznej, ale mamy grupę podstarzałych najemników złożonych ze swoistych archetypów gatunkowych, którzy powracają by, być może po raz ostatni, stawić czoła złu. W skrócie: dzieje się dużo, mocno, z powagą, humorem i klimatem, które porwą miłośników różnych odmian tej literatury.

 

Nigdy byli wojownikami. A właściwie zabijakami – okrutnymi najemnikami, o których słyszał każdy, bo byli najlepsi w swoim fachu (przynajmniej w tej części Wyldu). Jak z każdym jednak, tak i z nimi, czas nie obszedł się łagodnie. Lat przybyło im na karku, podobnie jak kilogramów, wojaczkę zamienili na picie i jedzenie, a choć wciąż potrafią zaimponować i wyglądem, i siłą, dawna sprawność odeszła w zapomnienie. Siebie też już nie widują, bo każdego los pchnął gdzieś indziej. Ale ten sam los już wkrótce znów ich połączy.

 

Clay Cooper, dawny członek Sagi, jak siebie określali, wiedzie spokojne życie. Ma żonę, ma dziecko, ludzie wiedzą kim był, chcą słuchać opowieści z dawnych lat, jednakże on pogrzebał swoją przeszłość i nie ma zamiaru do niej wracać. Aż do dnia, kiedy na progu jego domu pojawia się Gabriel, dawny kolega po fachu, który prosi go o pomoc. Jego córka, Rose, została porwana i uwięziona na drugim końcu świata. I to na dodatek w miejscu obleganym przez najprawdziwsze potwory. By ją ocalić, Clay i Gabriel, będą musieli zebrać resztę członków Sagi i wyruszać do Wyldu na samobójczą misję. Czekają tam na nich całe zastępy najróżniejszych, śmiertelnie niebezpiecznych wrogów i bestii – tych w ludzkiej i nieludzkiej skórze – oraz, najprawdopodobniej, śmierć. Ale czego nie robi się dla przyjaciół, tym bardziej gdy dawna iskra gdzieś się tam jeszcze tli…

 

Rocky Balboa, John Rambo, John McClane, Brudny Harry i pary innych twardzieli spotyka się w krainie pełnej magicznych stworów, bierze miecze w łapy i rusza skopać parę tyłków – oto moje pierwsze wrażenie po lekturze tej powieści. Mamy tu bowiem do czynienia z, jak pisałem na wstępie, „Niezniszczalnymi” w wersji fantasy. Autor zbiera ukochane przez siebie i wszystkich czytelników motywy gatunkowe, miksuje ze sobą w pełnej akcji, krwawych scen, humoru i lekkości opowieści i podlewa elementami, jakich nie powstydziłoby się kino ze wspomnianymi na wstępie postaciami. I mnie to całkowicie kupiło.

 

Bohaterowie nie są szczególnie psychologicznie pogłębieni, ale nie są też płaskimi, papierowymi zabijakami, jakich można by się spodziewać. Akcja nie ma w sobie wielkiej oryginalności, jednak nie o nią tu chodzi. W swej klasyczności jest tak udana, jak to tylko możliwe, czasem zabawna, czasem krwawa, pędzi do przodu dostarczając nam całkiem emocjonującej rozrywki. Wszystko to ma też swój klimat, a że czyta się lekko, szybko i przyjemnie (ale jednocześnie z odpowiednią dozą gatunkowego ciężaru) pozostawia po sobie sporą dawkę niedosytu.

 

Wszystko to sprawia, że „Saga” mocno wyróżnia się wśród zalewu współczesnej, jakże nijakiej fantastyki. I chociaż jest to raczej męska lektura, każdy miłośnik dobrego fantasy będzie zadowolony z „Królów Wyldu”. Ja ze swej strony polecam i czekam na więcej.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial