Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Kroniki Jednorożca Polowanie

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Kroniki Jednorożca Polowanie | Autor: Robert J. Szmidt

Wybierz opinię:

Michał Lipka

ZNALEŹĆ „JEDNOROŻCA”

 

Wielkim fanem Szmidta nigdy nie byłem i nigdy pewnie nie będę. Jak większość polskich fantastów, tak i on pisze w sposób prosty, lekki i szybki w odbiorze, ma dobre momenty, ale serwuje nam jedynie rozrywkę. I tylko rozrywką, nawet jeśli z perspektywy lat bardzo trafną w swym profetyzmie, jest powieść „Kroniki jednorożca: Polowanie”. Choć trzeba przyznać, że to nawet udana lektura, z paroma dobrymi wątkami i pazurem.

 

Przyszłość (przynajmniej dla czasów, kiedy powieść powstawała). Edmund Lis jest telepatą, potrafi czytać ludziom w myślach, narzucać im swoją wolę itd. Los chce, że zamiast zostać superbohaterem albo samemu czerpać korzyści ze swoich zdolności, staje się marionetką w rękach pewnego polityka. To jednak wierzchołek góry lodowej, bo już wkrótce utworzona zostaje tajna grupa wywiadowcza złożona z osób z podobnymi mocami. Ich cel na chwilę obecną jest dość prosty – znaleźć „jednorożca”, a dokładniej prawdziwego jasnowidza. Kogoś, kto potrafiłby przewidywać przyszłość. Jak się można spodziewać, Lis i jego ekipa nie wiedzą jeszcze, co na nich czeka...

 

Twórczość Szmidta znana jest nie tylko w Polsce. Autor ten, na rynku obecny od lat 80., stworzył wiele pamiętnych dzieł, w tym serię z gatunku space opera „Pola dawno zapomnianych bitew”, która nie tylko ukazała się w USA, ale także zdobyła tam spore uznanie. Pozytywnie wypowiadali się o niej m.in. Nancy Kress, David Weber czy Mike Resnick. Jeśli chodzi o „Kroniki jednorożca” trudno odnosić się do nich z aż takim zachwytem. To, jak pisałem na wstępie, dość prosta rozrywka pozbawiona większej oryginalności i głębi.

 

Na czym więc polega jej popularność? Bo gdyby nie była popularna, nie doczekałaby się wznowienia po ponad dekadzie od premiery, prawda? Dla polskiego czytelnika na pewno atrakcyjne są tu odniesienia do rzeczywistości. Gdy jednak powieść powstawała, siła jej wymowy nie była tak duża, jak teraz. Wtedy to była fikcja, ale rzeczywistość ją dogoniła, choć nikt nie mógł się tego spodziewać. Może zmiany polityczne były dość przewidywalne, ale już zamach Rosjan na polską elitę celem przejęcia władzy czy organizacja przez nasz kraj Euro na pewno nie znajdowały się w fazie przypuszczeń kogokolwiek. Szmidt to jednak wymyślił, przewidział wręcz, a całość wcisnął w sensacyjno-fantastyczne wydarzenia niczym z kinowych hitów akcji.

 

Rzecz w tym jednak, że nie wplótł tych wydarzeń w zbyt oryginalny scenariusz. Wręcz przeciwnie, całą fabułę (stanowiącą rozwinięcie opowiadania autora pt. „Polowanie na jednorożca”) Szmidt oparł tu na schematach pełnymi garściami czerpanych z książek Stephena Kinga o bohaterach z telekinetycznymi mocami, podlał to motywami z przygód X-Menów i innych komiksowych superbohaterów, a do tego dorzucił jeszcze coś z serialu „Z archiwum X”. I wcale swoich inspiracji nie ukrywa, nawet głównemu bohaterowi nadał pseudonim Mulder. Zabrakło w tym niestety trochę zabawy schematami i satyry, która dodałaby całości dystansu.

 

Ale jest niezła rozrywkowa opowieść. Nieco wulgarna, dość mocno ciążąca w stronę tendencji od lat popularnych w polskiej fantastyce (acz za rzadko przełamywanych). Nieprzekonani do rodzimych powieści z tego gatunku nieprzekonanymi nadal pozostaną, ale ich miłośnicy będą zadowoleni.

TomG

Seria książek fantastycznych, opatrzona zbiorczym tytułem Horyzonty zdarzeń i wydawana już od dłuższego czasu przez Rebis, zdobyła sobie do dzisiaj już wielu fanów, zwłaszcza wśród młodszych czytelników. Nic w tym dziwnego, gdyż wśród autorów powieści wchodzących w jej skład figuruje całkiem sporo uznanych nazwisk naszych rodzimych twórców: między innymi Eugeniusz Dębski, Marcin Przybyłek, Andrzej Zimniak czy Robert J. Szmidt. Tego ostatniego autora powieści w serii znalazło się kilka: Toy Land, Apokalipsa według Pana Jana czy też cały cykl Pola zapomnianych bitew. Do tych pozycji niedawno dołączyło również nowe wydanie książki Kroniki jednorożca: Polowanie, być może znane już niektórym czytelnikom z serii Bestsellery polskiej fantastyki wydawnictwa Fabryka Słów.

 

Kroniki jednorożca: Polowanie jest powieścią, którą zwolennicy prozy Roberta J. Szmidta raczej się nie zawiodą, ponieważ książka stanowi – podobnie jak kilka innych jego powieści, ogólnie rzecz biorąc – lekką, rozrywkową fantastykę naukową osadzoną w polskich realiach. Robert J. Szmidt jest już co prawda zasłużoną dla polskiej fantastyki postacią, autorem znanym, którego nazwisko chyba żadnemu czytelnikowi zaglądającemu do literatury fantastycznej nie jest obce, jednak szczerze muszę przyznać, że żadna z jego powieści nigdy jakoś specjalnie nie przypadła mi do gustu. Szmidt ma styl lekki i przyjemny w odbiorze, więc nie to jest kwestią mojej stosunkowo niewielkiej aprobaty dla jego twórczości. Chodzi tutaj raczej o zamysły fabularne i ich przelanie na papier, bo choć przyznam, że pomysły zdarzają się temu autorowi dobre, to jednak patrząc na powieść – tą czy inną – jako całość, zawsze odczuwam pewien stopień rozczarowania i po pewnym czasie spędzonym nad jej lekturą dopada mnie poczucie traconego czasu.

 

Nie inaczej było w przypadku Kronik jednorożca – choć zamysł wydawał się początkowo całkiem przyzwoity, to jednak szybko zaczęła dopadać mnie nuda. Nieczęsto czytam o esperach, ostatnio zdarzyło mi się chyba ponad dwadzieścia lat temu, kiedy pochłaniałem kolejno pięć tomów serii Nekroskop Briana Lumleya, więc tym razem byłem nastawiony na intrygującą lekturę. Edmund Lis jednak, główny bohater Kronik jednorożca, będący telepatą, okazał się być postacią zdecydowanie bardziej nudną niż interesującą, a w przypadku espera stanowi to dość ciekawy ewenement. Nie to jest jednak największą słabostką tej powieści, gdyż fabularnie Kroniki jednorożca wypadają mało ciekawie i schematycznie. To książka napisana zbyt lekko, bez znaczącej oryginalności, by teraz, kilkanaście lat po jej pierwszym wydaniu, rzucić czytelnika na kolana. Rozwój kina fantastycznego i literatury fantastyczno-naukowej w ostatniej dekadzie książki takie jak Kroniki jednorożca skazuje na szybkie zapomnienie, niestety. Dlaczego? Dlatego, że wszystko, co w Kronikach jednorożca zawarte, widzieliśmy już wiele razy gdzie indziej, często gęsto w znacznie lepszym i ciekawszym wykonaniu. Jest jednak jeden duży plus ponownego wydania tej powieści. Mianowicie, jej okładka, która wiele zyskuje komponując się z innymi tytułami w serii Horyzonty zdarzeń i ciesząc oko czytelnika sugestywną klimatycznością i świetnym doborem kolorów. Jednakże ponowne wydanie tej średniej co najwyżej powieści po latach nie należało raczej do najlepszych pomysłów. Oczywiście, jeśli ktoś jest zwolennikiem prozy Roberta J. Szmidta, lubi lektury lekkie i nieskomplikowane w odbiorze, będzie pewnie usatysfakcjonowany Kronikami jednorożca. Nie jest to zła powieść, po prostu jej odbiór siłą rzeczy musiał być lepszy dekadę wcześniej niż dzisiaj. Obecnie może co najwyżej się podobać, a to i tak chyba raczej nie do końca.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial