Denar Dla Szczurołapa | Autor: Aleksander R. Michalak

Pisząc ten tekst, niemal leżę na podłodze i ocieram łzy, które ciekną mi po twarzy, a na usta ciśnie mi się pytanie „dlaczego? Dlaczego ta książka się nie udała? Przecież miała wszystko, żeby być świetną historią”. Ale po drodze coś poszło nie tak.

Powieść miała ogromny potencjał. Kiedy przeczytałam jej opis, napaliłam się na nią jak dzik na szyszki. Zresztą przekonajcie się, w jaki sposób pisze o niej wydawca: „W Holandii młoda stypendystka pada ofiarą brutalnej zbrodni. Czy za jej śmiercią stoi chory umysł maniaka? Czy może stanowi ona głębszą zagadkę, której korzenie tkwią w odległej przeszłości?

Orientalista i awanturnik, Gabor Horthy, trafia podczas badań na zagadkowe prace XIX-wiecznego teologa, Augusta Erdmanna. (…) To zwykłe, dawne bajanie – legenda, jakich wiele - zainteresowały Erdmanna, a za nim Horthy’ego, kiedy okazało się, że postać flecisty pojawia się na kartach historii regularnie. Od setek lat, w rożnych częściach świata, jego pojawienie przynosi ze sobą zawsze klątwy i niezwykłe zjawiska. I plagę szczurów… Idąc tym śladem, wiedziony silnym przeczuciem, Horthy podejmuje się wyjaśnienia zagadki szczurołapa. (…) Nie wie, że z czasem staje się bezwolnym narzędziem potężnej organizacji, a jego poszukiwania posłużyć mają zupełnie innym celom. Bowiem za szczurołapem czają się siły potężniejsze i mroczniejsze, niż Horthy może sobie wyobrazić”. Powiedzcie sami – opis brzmi zachęcająco.

Pozytywne recenzje książki jeszcze bardziej zachęciły mnie do lektury, która niestety mnie bardzo rozczarowała. Główny bohater był tak irytujący, że choćby mi płacili nowiutkimi dolarami, nie byłabym w stanie go polubić. Uważam, że był wyjątkowo antypatyczny.

Książka jest reklamowana jako thriller. Nie zgodzę się z tym. Nie było tu napięcia, akcja też niespecjalnie mnie porwała. Jestem starą wyjadaczką gatunku i dość wysoko stawiam thrillerom poprzeczkę. Zwłaszcza takim, które są tak mocno reklamowane. Mnie ta książka jako thriller nie przekonała, choć jeśli ktoś nie sięga często po tego typu literaturę, Denar dla szczurołapa może go zainteresować.

Nie do końca podszedł mi język, którym posługiwał się autor. Nie zawsze go rozumiałam i parę razy zastanawiałam się, o co chodzi. Z tego, co widziałam, kilka osób też miało z tym problem.
Żeby nie było, że tylko narzekam, to muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem wiedzy autora. Widać, że ma spore zaplecze merytoryczne, tego odmówić mu nie można. To był właściwy człowiek na właściwym miejscu. Zwłaszcza, jeśli chodzi o historyczny klimat. Mimo wszystko można się w trakcie lektury przenieść w czasie. Wracając jednak do wiedzy autora, to chyba nie do końca wiedział, jak ją przekazać. Szkoda, ogromna szkoda, bo nie potrafię sobie przypomnieć, czy czytałam kiedyś książkę z podobną fabułą.

Nie chcę całkiem skreślać autora powieści i mówić, żebyście omijali jego książkę z daleka. Mnie co prawda nie do końca przypadła do gustu, ale uważam, że Aleksander M. Michalak może jeszcze pokazać, na co go stać. Ma ogromną wiedzę i może jeszcze czymś czytelników zaskoczyć. Przynajmniej moim zdaniem.

Tak, wiem, ponarzekałam sobie, ale jak już wspomniałam, nie chcę was zniechęcać do sięgania po tę książkę. To, że mnie nie przypadła do gustu, nie znaczy, że i wy się od niej odbijecie. Może akurat wam przypadnie do gustu.