Cena Nieważkości | Autor: Dariusz KortkoMarcin Pietraszewski

„Lato 1976 roku. Rozkaz jest jasny, ale intrygujący. Każda polska jednostka wojsk lotniczych wytypuje swoich najlepszych pilotów. Mają się jak najszybciej stawić na badania w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej w Warszawie. Chodzi o testowanie maszyn najnowszej generacji. Wszystkich obowiązuje ścisła tajemnica, ale informacja wkrótce wycieka. Polska będzie miała swojego pierwszego kosmonautę. Co dał nam pobyt Polaka na orbicie i jaką zapłacił za to cenę? Dlaczego pierwszy polski kosmonauta i jego dubler do dzisiaj ze sobą nie rozmawiają? Co się stało w Gwiezdnym Miasteczku? „Cena nieważkości" to opowieść o tym, że żadnego bohaterstwa nie da się zaplanować. Może się ono jedynie przytrafić”.

Jeśli chodzi o podboje Polaków w kosmosie, ze wstydem przyznaję się, że nie wiem o nich właściwie nic. Nigdy jakoś specjalnie się nie interesowałam tym tematem, ale postanowiłam zmienić ten fakt. Wypadałoby w końcu znać taką historię. Nie czułam się dobrze z tym, że nie mam pojęcia, kim był Mirosław Hermaszewski. O nim powinno się nam mówić w szkole. Dobrze byłoby, gdyby dzieci znały jego nazwisko.

Nie spodziewałam się po tej publikacji niczego. No dobra, może poza tym, żeby dowiedzieć się, jakie były kulisy lotu Polaka w kosmos. Chciałam dowiedzieć się, dlaczego akurat jego wybrano, kim był, co się działo z nim potem. Jak już wspomniałam, nie wiedziałam o nim nic. Teraz sporo się zmieniło i podziwiam tego człowieka. Za całokształt. Nie wiem, czy miałabym odwagę, żeby lecieć w kosmos.
Ta publikacja była dla mnie niezwykłą lekcją historii. I nie chodzi mi tylko o życie Mirosława Hermaszewskiego. W trakcie lektury czytelnik może zobaczyć, co działo się wtedy w Polsce. To nie były łatwe czasy i widać ten kontrast. Ludziom żyło się, jak się żyło i jeden z Polaków dokonuje czegoś, o czym wielu może pomarzyć. Znalazł się w kosmosie.

Książkę czytało mi się całkiem przyjemnie. Nieco obawiałam się tego, że polegnę na specjalistycznym słownictwie, ale na szczęście do tego nie mogę się przyczepić. Tylko jedno mi nieco przeszkadza. Mam wrażenie, że trochę dużo jest tutaj odbiegania od głównego bohatera tej historii. Z jednej strony to był plus dla kogoś, kto jest kompletnie zielony, jeśli chodzi o szeroko pojętą historię lotów w kosmos. Można tu poczytać o katastrofach czy programie Apollo. Ja akurat o tym wiedziałam, więc tu mnie nic nie zaskoczyło. Z drugiej strony czasem trudno było mi znaleźć powiązanie między tymi tematami. Jest jeszcze jedna kwestia. Wiem, że bardzo często narzekam, że w biografiach brakuje zdjęć i muszę obejść się smakiem. Tutaj jest ich bardzo dużo. Czy wszystkie były potrzebne? Nie powiedziałabym. Odniosłam wrażenie, że trochę na siłę starano się zwiększyć objętość tej publikacji.

Jeśli nie mieliście zielonego pojęcia o Mirosławie Hermaszewskim, to książka dla was. Podejrzewam, że dowiecie się wielu ciekawych rzeczy i przejdziecie przez bardzo dobrą lekcję historii, którą powinniście przejść w szkole, a na co nie było czasu. Jeżeli jednak czytaliście na jego temat lub macie za sobą lekturę jego książki – raczej nie znajdziecie tutaj nic dla siebie. Wiele faktów będzie dla was dobrze znanych i możecie mieć poczucie straconego czasu, nie dowiadując się niczego nowego.