Pani M
-
Jak czytamy na okładce książki „jej postać intryguje i fascynuje. Na pozór marginalna w całości przekazu ewangelicznego, okazuje się jednym z kluczy interpretacji Orędzia Zbawienia. Wyrwana z niewoli demonów, doświadcza przemiany miłością Chrystusa. Towarzyszy Mi, ma przywilej bycia świadkiem najważniejszych wydarzeń: ukrzyżowania i zmartwychwstania. Autor wyznaje, że ta książka zrodziła się z miłości: istotnie nie jest relacją biograficzną, a raczej świadectwem i medytacją. Czytelnik towarzyszy autorowi w podróży śladami świętej, by uczyć się od niej wrażliwości na obecność Chrystusa, ale też tak jak ona przemieniać własne życie. Niewiele postaci z Ewangelii przyjęło odkupiającą miłość Chrystusa z takim oddaniem i uwielbieniem, które pozwalają Apostołkę Apostołów nazwać również patronką adoracji Najświętszego Sakramentu”.
Trudno jest mi się nie zgodzić z pierwszym zdaniem. Maria Magdalena jest, moim zdaniem, jedną z najbardziej intrygujących postaci w Ewangelii. Kim była? Jaka była jej rola w życiu Chrystusa? Czy była jedną osobą, a może na jej biografię złożyły się żywoty kilku kobiet? Na te pytania stara się również odpowiedzieć autor tej publikacji.
Nie wiedziałam, czego się mogę po niej spodziewać. Nie miałam żadnych oczekiwań, a właściwie nawet nieco się tej lektury obawiałam. Nie byłam w stanie przewidzieć tego, w którym kierunku pójdzie w swoich rozmyślaniach autor. Podejrzewałam, że opcje będą dwie – albo zaintryguje mnie jego tok rozumowania, albo będę chciała wyrzucić książkę przez okno. Skoro piszę te słowa, to znaczy, że publikacja nadal jest w moim posiadaniu i jestem po lekturze.
Muszę przyznać, że to nie była łatwa książka. Język autora momentami stawiał mi spory opór i musiałam robić sobie przerwy, ale nie powiem, że mam poczucie zmarnowanego czasu i żałuję, że sięgnęłam po tę książkę. Nie, po prostu podejrzewam, że gdybym była nieco starsza, może inaczej spojrzałabym na niektóre kwestie. Albo gdybym miała większe pojęcie o Ewangelii.
W każdym razie uważam, że autor jest zafascynowany postacią Marii Magdaleny, pisze o niej z pasją, szacunkiem i oddaniem. Nie traktuje jej jak dziwki, o której powinno się zapomnieć, ale stara się dołożyć wszelkich starań, by czytelnik dowiedział się, kim była i jaką rolę odegrała w życiu Chrystusa. Nie będę wam jednak krok po kroku zdradzała tego, co on napisał na jej temat. Jeśli was to interesuje, po prostu sięgnijcie po książkę.
Nie jestem do końca przekonana o tym, czy publikacja będzie zrozumiała dla nastoletnich czytelników. I nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że są zbyt głupi, by pojąć, co autor do nich mówi, ale nie wiem, czy jego styl wypowiedzi będzie dla nich przystępny. Patrząc na siebie, myślę, że lepiej by mi zrobiło, gdybym zabrała się za lekturę za parę lat. Nie chcę nikomu odradzać czytania, ale moim zdaniem to książka raczej dla starszych czytelników.
Czy jest to publikacja przełomowa, która zmieni na zawsze sposób myślenia o Marii Magdalenie? Nie powiedziałabym, ale na pewno otwiera oczy na niektóre kwestie, wyjaśnia pewne niejasności. Dlatego myślę, że warto po tę publikację sięgnąć. Choćby z tego powodu, że to byłby dobry początek do własnych badań na ten temat. Jeśli chcecie przekonać się, co ma autor do powiedzenia o Marii Magdalenie – zachęcam do lektury.