Dorotbook
-
Dwoje zakochanych i rozdzielająca porami dnia klątwa. On, w nocy zamienia się w wielkiego burego kocura, ona zaś w dzień przemienia się w drobną płomykówkę. Mają dla siebie tylko dwie godziny – zmierzch i świt. Czy zakochani Jardal i Mitrii znajdą sposób, by złamać klątwę i jak zakończy się ich historia? W drugiej części książki Marty Kladź-Kocot „Noc kota, dzień sowy: Gliniana Pieczęć” pojawi się jeszcze kilka pytań: co można znaleźć na końcu świata, a nawet poza światem? Czy Zamek Cieni wciąż ma władzę nad umysłami tych, którzy tak nieostrożnie do niego weszli? Co oznacza pojwiająca się w snach mewa? Jedno jest tylko pewne – wszystkie drogi prowadzą do Castelburga.
Akcja powieści rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się tom pierwszy. Jardal uwięziony w Międzyświecie nie pamięta swojego życia i imienia musi zmagać się z Lys. Czy uda mu się powrócić do świata, który opuścił? Mitria zaś wraz z towarzyszami uciekają z Castelburga i zmierzają do Xanty, by tam szukać ratunku dla Jadrala. Oprócz tych wątków mamy jeszcze wątek Vereny Haage, która znajdzie się w wielkich kłopotach oraz wątek podróży czarodziejki Lety Therrus i jej podopiecznej. W książce pojawi się wiele odniesień do wydarzeń z pierwszego tomu. Ale nawet jeśli sięgniecie po książkę bez znajomości pierwszej książki lub zdarzy Wam się zapomnieć, co się zdarzyło w części pierwszej, to nie bójcie się tej części. Autorka na samym początku przygotowała streszczenie wszystkich ważnych wątków z pierwszych części. Jest to zarazem też wprowadzanie do tego, co będzie się działo w kolejnych rozdziałach. Narracja jest prowadzona przez większość powieści trzecioosobowo, czytelnik więc wie dokładnie, co działo się w wydarzeniach rozgrywających się u innych bohaterów. Mimo tego bardzo często miałam problem z uświadomieniem sobie tego, który właśnie bohater opowiada o wydarzeniach. Zastanawiałam się często, kim jest dany bohater. Lubię czytać książki, w których rozdziały są poświęcone tylko poszczególnemu bohaterowi i to na nim skupia się jeden dany rozdział. Tu jest miszmasz i jeden rozdział to opis wydarzeń, w których uczestniczy kilku bohaterów, stąd pewnie moje zagubienie kto jest tu kim.
Bardzo podobało mi się natomiast motyw rozdzielenia bohaterów porami dnia. Moim pierwszym skojarzeniem od razu był film oglądany w dzieciństwie - „Zaklęta w sokoła”. Bohaterowie, choć pogodzeni z losem, jaki im przypadł, zrobią wszystko by być z sobą nie tylko przez dwie godziny. Czy jednak ten film był inspiracją do stworzenia takiego wątku? Tego nie zdradzę. Oczywiście dopełnieniem wątku miłosnego są rozgrywające się wydarzenia polityczne. Tu na pewno nic nie będzie jednoznacznie czarne ani białe. Miłość przeplata się z wielką magią, dobroć z okrucieństwem, ludzka natura popycha bohaterów do bohaterskich występków lub do złych czynów. Akcja, choć powoli, rozgrywa się na oczach czytelnika, a wszystkie wątki z pozoru nieistotne łączą się w jedną całość.
„Noc kota, dzień sowy" jest osadzona w klimatach fantasty, a nawet science fiction. Przypomina bardzo czasy średniowiecza, znajdziemy tu czarodziejów, rycerzy, damy dworskie a co za tym idzie, obecne będą też i dworskie intrygi. A wszystko sprowadza się tylko do Glinianej Pieczęci. Styl pisania jest bardzo prosty, nie znajdziemy tu zbyt poetyckich opisów. Choć cała historia mnie nie zafascynowała, mimo tego, że motyw bardzo ciekawy, to czegoś mi tu zabrakło i czuję w małym stopniu niedosyt. Choć autorka zapowiedziała, że drugi tom jest ostatnim i nie będzie kontynuacji losów bohaterów, to uważam, że jest w tej powieści potencjał i można jeszcze wiele przekazać czytelnikowi.