Michał Lipka
-
ŻYĆ, JAKO LALKA
Albo to ja mam takie szczęście, albo w ostatnim czasie namnożyło się najróżniejszych reinterpretacji mitów. Tylko w minionym miesiącu w moje ręce wpadły takie nowości, jak "Kirke", "Mgły Avalonu", "Szczurołap" czy "Ja, Nina Szubur", a "Bez przeszłości", choć na pierwszy rzut oka na to nie wygląda, też zalicza się do tej grupy. Na szczęście dzieło KeithaDonohue'a nie jest ani dosłownym, ani dosadnym przeniesieniem historii Orfeusza i Eurydyki, a jedynie utworem nim inspirowanym. A przy okazji także bardzo udanym, pełnym magicznego realizmu i niezaprzeczalnego uroku.
Kay i Theo. Cyrkowa akrobatka i tłumacz. W Quebecu spędzają wakacje, aż pewnego dnia ona na wystawie zamkniętego sklepiku z zabawkami QuatreMains zauważa lalkę. Nie wie jeszcze, że chwila ta na zawsze odmieni jej życie, ani jak bardzo – po prostu zachwyca się zabawką. Kiedy pewnej nocy wracając do domu ma wrażenie, że jest śledzona, Kay schronienie znajduje właśnie w sklepiku, który dziwnym trafem stoi właśnie zachęcająco otwarty. Schronienie? Rano Theo odkrywa, że żona zaginęła. Policja w tym przypadku nie na wiele się zda, bo woli podejrzewać jego, a zrozpaczony mężczyzna stara się znaleźć ukochaną na własną rękę, nieświadomy, że ta tkwi w sklepie, przemieniona w lalkę. Uratować może ją tylko rozpoznanie przez męża, ale czy to w ogóle możliwe?
To, co przede wszystkim skłoniło mnie do sięgnięcia po tę powieść (zaraz po słowach mojej lepszej połowy, że to może być ciekawe - a jej ocenie ufam najbardziej) był fakt, że "Bez przeszłości" skojarzyło mi się z "Przemianą" Kafki. Tam człowiek pewnego dnia obudził się przemieniony w wielkiego robaka, tu kobieta staje się lalką uwięzioną w sklepie. Wątek ów z "Laleczką Chucky" skojarzył mi się dopiero potem, ale podobnych znajomych elementów znalazłem tu więcej, choćby ten z zabawkami ożywającymi w pewnych okolicznościach,niczym w "Toy Story". Przede wszystkim jednak mamy tu do czynienia z wciągającym, fascynującym i mimo wszystko oryginalnym dziełem.
Co trzeba powiedzieć to to, że powieść jest naprawdę dobrze napisana, przemyślana i poprowadzona. Grecki mit o Orfeuszu i Eurydyce, znajduje tu bardzo ciekawe rozwinięcie, a właściwie przełożenie na zupełnie nową kanwę. Autor bierze kilka jego elementów, przenosi je na współczesny grunt i powoli zaczyna obudowywać wciągającymi wątkami. Realizm magiczny jest tu równi silny co obyczajowa opowieść, której dramatyczność nadaje jej posmaku historii przygodowej i thrillera. Miłośnicy grozy także znajdą tu coś dla siebie, a wszystko to zawarte w poruszającej powieści z ambicjami.
Efekt finalny jest więc naprawdę znakomity. Emocjonuje, wciąga, skłania do myślenia i satysfakcjonuje. "Bez przeszłości" to bardzo dobra książka, pokazująca - o czym zapomina tak wielu współczesnych fantastów - że fantastyka ma służyć przede wszystkim przekazaniu czegoś. Rozrywka, epickie sceny i im podobne to jedynie atrakcyjny dodatek do czegoś większego. Donohue pamięta o tym i jednocześnie potrafi znakomicie to wykorzystać. Warto więc zapoznać się z jego najnowszym dziełem.