KatZmu
-
„Może masz rację - powiedziała Melania. - Może powieści dla kobiet są złe i naiwne. Może są fatalnie napisane. Jeszcze gorzej zredagowane. Czasem w ogóle. Z bohaterami głupimi jak bobki, ale… (...) Jeśli karykatura życia przedstawiona w literaturze dla kobiet pozwala zapomnieć o życiu, to tak, wolę czytać złe książki niż wielce artystyczne wydmuszki bez emocji.”
Czy można napisać powieść dla kobiet wyśmiewającą wszystkie irytujące cechy tego typu literatury? W najnowszej książce Ewy Madeyskiej się to udało!
„Ostatni portret Melanii” to pierwszy tom nowej serii jej autorstwa, „Ostatnie”. Jak to z pierwszymi tomami bywa, historia musi przyciągnąć. W tym przypadku nie ma z tym problemu. Na kartach powieści poznajemy bowiem losy szczęśliwej pary: malarza Igora Żurka oraz księgowej Melanii Łuckiej, mieszkającej wspólnie w domku nad jeziorem. Prawdziwa akcja zaczyna się jednak, gdy po suto zakrapianej imprezie zaręczynowej, Igor budzi się z bólem karku i głową w talerzu pełnym resztek z kolacji i odkrywa zniknięcie Melanii. Kobieta zabrała samochód, zostawiła jednak pierścionek zaręczynowy, który ten wręczył jej poprzedniego wieczora. Igor zniechęcony podejściem do sprawy miejscowej policji, postanawia wziąć sprawy we własne ręce. Rozpoczyna śledztwo, w efekcie którego wyrusza w podróż, by odnaleźć ukochaną. W drodze towarzyszy mu Nikola Napiecek - współpracownica Melanii oraz, ku jego niezadowoleniu, twórczość słynnej pisarki literatury kobiecej Sandry Sauer. Nic jednak nie jest takie jak mu się początkowo wydawało. Podczas poszukiwań stopniowo odkrywa drugie dno ich związku oraz kilka mrocznych sekretów skrywanych przez Melanię.
W powieści „Ostatni portret Melanii” otrzymujemy od autorki dużą porcję humoru opakowanego w świetny styl pisarski, który sprawia, że naprawdę nie zauważa się upływu czasu oraz przerzucania kolejnych kartek. Znajduje się tu jednak nie tylko humor. Pod barwną historią autorka umiejętnie przemyciła wątek trudnego dzieciństwa wpływającego na dorosłe życie, braku wsparcia ze strony rodziny oraz chęci zyskania aprobaty rodziców, a także poszukiwania celu w życiu. Autorka w bardzo wyważony sposób połączyła zabawne perypetie Igora i towarzyszącej mu w podróży Nikoli z poważnymi problemami, które spotykają nie tylko postaci powieści, ale również zwykłych ludzi. Nie pozwoliła przy tym, by którekolwiek z odczuć, powaga lub humor, zyskało zbyt dużą przewagę nad drugim.
Na wspomnienie zasługują również świetne dialogi oraz ciekawe postaci, które na kartach powieści kreuje autorka. Główny bohater - Igor Żurek to malarz, który na początku wydaje się niesłychanie roztrzepanym i zadufanym w sobie mężczyzną, z biegiem czasu poznajemy jednak także jego drugie oblicze, jego prawdziwą twarz. Mężczyzna potrafi wykazać się charyzmą i odwagą w najmniej spodziewanym momencie. Ważna jest również wartka akcja, która nie zatrzymuje się ani nie zalicza przestojów nawet na chwilę. Zdecydowanie ma na to wpływ niesamowity warsztat literacki autorki, który "czuć" już od pierwszej strony książki. Mniej wymagający czytelnik odnajdzie tu dobrą prozę kobiecą, z dopracowanymi bohaterami i spójną akcją. Ten bardziej doświadczony dostrzeże również ogromną dozę satyry i autoironii pod wierzchnią warstwą tekstu.
„Ostatni obraz Melanii” stanowi idealną książkę na inteligentny reset. Dużą rolę w tej historii odgrywają fragmenty literatury Sandry Sauer, która porównywana jest przez wielu do „słodkiego budyniu”. Można się przy niej pośmiać oraz porozmyślać, przede wszystkim jednak książka czyta się sama, nie ma szans na odłożenie jej przed zakończeniem całej lektury. Ewa Madeyska z nutką ironii wyśmiewa stereotypowe cechy literatury kobiecej, a jednocześnie ukazuje jej drugą stronę, gdy „literatura spotyka się z życiem”. Chociaż książka jest dopiero pierwszą częścią serii, myślę, że spokojnie można uznać ją za zamkniętą historię. Jednocześnie już teraz jestem przekonana, że sięgnę po kolejne jej części.