Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Łzy Mai

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Łzy Mai | Autor: Martyna Raduchowska

Wybierz opinię:

TomG

Cyberpunku nigdy za dużo, jeśli chodzi o moje zdanie. Przepadam za tym podgatunkiem fantastyki naukowej, zwłaszcza wtedy, gdy dana książka jest napisana w sposób, który absolutnie do mnie przemawia. Wiadomo, że nie każdy będzie potrafił pisać jak William Gibson, Pat Cadigan, Phillip K. Dick czy Richard Morgan, że nie wszystkie cyberpunkowe literackie światy trafią w czytelnicze gusta (nawet wtedy, gdy tworzą je ci najbardziej przekonujący autorzy), więc nie ma niczego dziwnego w tym, że jedne cyberpunkowe książki będą lepsze, a inne mniej się spodobają. Zresztą, cyberpunk niesie w sobie tak wiele możliwości, że tworząc światy wkomponowane w ten niezwykle pojemny podgatunek autor ma olbrzymie pole do popisu i wszystko zależy od tego, jakich cyberpunkowych elementów użyje, by jego opowieść osiągnęła końcowy efekt, który trafi w gusta czytelników.

 

W ciągu ostatnich lat na rynku pojawiło się kilka cyberpunkowych powieści napisanych przez naszych rodzimych autorów, jak na przykład wydany niedawno Cyfrak Krzysztofa Haladyna, Tożsamość Rodneya Cullacka Przemysła Angermana czy też postapokaliptyczny, cyberpunkowy thriller Johnny Reznick Tomasza Graczykowskiego. Ostatnio wydawnictwo Uroboros wznowiło także cyberpunkową powieść Martyny Raduchowskiej, Czarne światła. Łzy Mai, której tytuł skrócono po prostu do Łzy Mai. Drugie wydanie opatrzono zdecydowanie bardziej współczesną, atrakcyjną wizualnie okładką, która z miejsca przyciąga wzrok.

 

Fabularnie Łzy Mai rozgrywają się w latach trzydziestych XXI wieku, kiedy to zaawansowana technologia jest wszechobecna, a wszelkiego rodzaju implanty, sztuczne organy, domózgowe wszczepy i upgrade’y ludzkiego ciała są już na porządku dziennym. Poza nimi jednak funkcjonuje również inny, niezwykle popularny wynalazek – reinforsyna, środek, który ludziom wydaje się geniuszem w pigułce, a istniejącym między nimi androidom daje szansę odczuwania emocji. Jednakże nie wszyscy są zwolennikami technologii i powszechnego stechnicyzowania, cyborgizacji i implantowania coraz to nowych wszczepów. Niektórzy pragną pozostać normalnymi ludźmi i gdyby tylko mogli, unikaliby upgrade’owania swojego ciała. Nie wszystkim się to jednak udaje.

 

Bohater powieści, Jared Quinn, porucznik wydziału zabójstw, jest postacią raczej stereotypową, unikającą technologicznych udogodnień. Pech jednak chce, że i jemu to się nie udaje, gdyż wskutek feralnych w skutkach wydarzeń sam zostaje wyposażony w upgrade’y. Jednakże wciąż pozostaje w nim trwały i niezwykle silny uraz do androidów i cyborgów.

 

Gdy po rekonwalescencji wraca do pracy w policji, w New Horizon grasuje zabójca nieuchwytny dla policyjnych zaawansowanych systemów, którego ofiarą jest młoda kobieta. Co dziwne, Quinn widział już tę kobietę w swoich koszmarach i targany mrocznymi przeczuciami i wątpliwościami stara się rozwikłać zagadkę jej śmierci.

 

Łzy Mai jest powieścią bez wątpienia ambitną. Już od samego początku autorka stara się zwrócić uwagę czytelnika na uczłowieczanie androidów, ale pokazuje także drugą stronę medalu – opory człowieka przed cyborgizacją. Wydarzenia rozgrywają się szybko, wątki z czasem łączą się ze sobą, prowadząc do rozwiązania, a bohaterowie stworzeni przez Martynę Raduchowską są przekonujący. Autorka włożyła sporo pracy w stworzenie odpowiednich profili psychologicznych postaci i ich ukształtowanie, co wyraźnie rzuca się w oczy podczas lektury i czyni książkę bardziej intrygującą. Styl pisania autorki jest przyjemny w odbiorze, nieskomplikowany jak na powieść cyberpunkową, więc Łzy Mai mogą trafić w gusta każdego zwolennika fantastyki. Książka co prawda mogłaby trzymać trochę bardziej równe tempo, bo momentami niektóre jej fragmenty raczej mnie nudziły, ale ogólnie jest dobrze. Polecam. Sięgnijcie po Łzy Mai i spójrzcie na świat oczami Martyny Raduchowskiej. Nie sądzę, byście mieli tego żałować.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial