Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Trędowata

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 5 votes
Akcja: 100% - 5 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 5 votes
Styl: 100% - 5 votes
Klimat: 100% - 10 votes
Okładka: 100% - 6 votes
Polecam: 100% - 5 votes

Polecam:


Podziel się!

Trędowata | Autor: Helena Mniszkówna

Wybierz opinię:

Aneta Grabowska

Nie wiem, czy w ogóle znajdzie się ktoś, kto nie czytał lub choćby nie słyszał o "Trędowatej" Heleny Mniszkówny. Dla mnie ta powieść jest tak wyjątkowa, że imię Stefcia długo gościło na liście potencjalnych imion dla mojej córki. Niestety nie doszliśmy w tej kwestii do porozumienia z mężem i Zosia została Zosią, niemniej losy Stefanii Rudeckiej wyryły piętno w mojej pamięci i nie pozwalają o sobie zapomnieć, nieprzerwanie od kilku już lat. Co jakiś czas wracam zatem do "Trędowatej", czytając ją wciąż od nowa i poznając na nowo, za każdym razem odkrywam bowiem coś nowego. Nie bez powodu utwór ten określany jest przez wielu mianem najsłynniejszego polskiego melodramatu. Widać, nie tylko ja poddałam się jego urokowi.

 

Kilka razy spotkałam się już z opinią, że w tej książce nie ma nic specjalnego, że jest tendencyjna i przeciętnie ciekawa - w końcu uprzedzenia społeczne, które stają na drodze miłości to temat dość chętnie podejmowany w literaturze. Osobiście należę jednak do tego grona czytelników, którym schematy nie przeszkadzają, jeśli tylko są obudowane treścią chwytającą za serce. A fabuła "Trędowatej" chwyciła moje tak mocno, że momentami aż trudno złapać oddech, przełykając łzy w trakcie lektury. Mamy tu do czynienia zarówno z rodzinnymi tajemnicami z przeszłości, jak też z intrygami knutymi przez osoby z bliskiego otoczenia głównych bohaterów. Jest miłość, ale także cała paleta innych uczuć i emocji. A muszę przyznać, że warstwa emocjonalna utworów jest tą, którą ukochałam najbardziej. Niepotrzebne mi wyczerpujące opisy miejsc czy charakterystyka postaci, jeśli tylko opis przeżyć wewnętrznych i stanów emocjonalnych będzie na wysokim poziomie. A tutaj wzruszeń czeka na czytelnika całe mnóstwo!
No i do tego jeszcze zakończenie. Nie wiedziałam wcześniej, że tak można, a jednak możliwym jest odczuwanie dwóch zupełnie różnych, ambiwalentnych wręcz emocji. Ja zakończenia "Trędowatej" nienawidzę i uwielbiam je jednocześnie. Za każdym razem, gdy do niego dochodzę, wygrażam autorce pięścią w powietrzu, że to nie tak miało być, a z drugiej strony mam także świadomość tego, że tak być musiało, żeby ta książka była tak dobra, emocjonalna i piękna.

 

Jeśli chodzi o grupę docelową, to książka Heleny Mniszkówny z pewnością trafi w serca sympatyków, a częściej sympatyczek literatury kobiecej i obyczajowej, zwłaszcza tej, do której zasiada się z paczką (albo kilkoma) chusteczek higienicznych, aby zatamować potok łez. Bo trzeba przyznać, że "Trędowata" jest wyciskaczem łez, ale takim z najwyższej półki.

 

Duża część z was zapewne zna już ten utwór. Zachęcam jednak, by sięgnąć po niego raz jeszcze, a potem wracać tak często, jak najdzie was ochota na kawał porządnego czytała z pięknym i przejmującym wątkiem miłosnym. Gruba oprawa sprawi, że książka posłuży na długie lata. A jeśli jest ktoś, kto jeszcze nie spotkał się z tym tytułem? Cóż, jeśli taka osoba istnieje naprawdę, to szczerze jej zazdroszczę, że lektura jeszcze przed nią. Czasem sama chciałabym wymazać ją z pamięci, by zachwycić się jeszcze raz tym najwspanialszym zachwytem pierwszego spotkania z czymś wyjątkowym. Nie czekajcie na to, aż przejdę do wyliczania wad, bo dla mnie ta książka ich nie ma. To doskonałość w najczystszej postaci, w dodatku pióra naszej rodaczki.

Sylfana

Przyszedł czas na zrecenzowanie książki, która niewątpliwie należy już do kanonu polskiej literatury – mowa tu o Trędowatej autorstwa Heleny Mniszkówny. Jest to książka – fenomen, nazywana najpopularniejszym melodramatem, jaki postał na polskich ziemiach, który po dziś dzień zachwyca kobiecą część odbiorców. Jest to powieść, która z jednej strony jest okraszona określeniami niezwykle pozytywnymi, przede wszystkim ze strony właśnie „przeciętnego czytelnika”, z drugiej znów dogłębnie krytykowana przez wykształconych znawców literatury, którzy nazywają ją miałką, banalną, przesadzoną.

 

W ten sposób, mniej więcej, wyodrębniają się dwa osobne obozy interpretacyjne - nie ma właściwie niczego pomiędzy – tę książkę albo się kocha, albo nienawidzi i całkowicie odrzuca.

 

Jako, że należę do żeńskiego grona odbiorców, moja opinia na temat tej książki jest raczej względnie pozytywna. Próbuję ją odczytywać przez pryzmat gatunku literackiego, którego kształt obrała. Jeśli zrozumiemy, że jest to melodramat – romans „pełną parą”, nie będziemy się doszukiwać jakiś większych i ambitniejszych motywów literackich, czy wyniosłego sposobu narracji. Choć jednak samej narracji nie można odmówić kwiecistego charakteru – Helena Mniszkówna pod tym względem stworzyła tekst na wskroś romantyczny, delikatny, kobiecy. Ta same cechy odnajdujemy w realizacji motywu miłości, który oczywiście jest tutaj priorytetowy i nadrzędny. Nie brakuje jednak odniesień klarownie pozytywistycznych, w których pojawiają się tematy takie jak: emancypacja kobiet, praca u podstaw, pochwała chęci kształcenia się i doskonalenia. To wszystko naprawdę ładnie ze sobą współgra i mimo kilku mankamentów, autorka idealnie wpisała się swoją powieścią w obrany przez siebie gatunek literacki.

 

O czym jeszcze warto wspomnieć? Z pewnością na uznanie zasługuje wprowadzenie rozbudowanego profilu psychologicznego postaci. Każdy jest tutaj szczegółowo opisany, na bieżąco jesteśmy ze wszystkimi aktualnie wyjaskrawiającymi się uczuciami, wrażeniami, przemyśleniami. Bardzo ciekawą postacią jest główna bohaterka, Stefania Rudecka, która jawi się czytelnikom jako pewna siebie, inteligentna i silna kobieta. Można by się na początku spodziewać, że jeśli mamy do czynienia z melodramatem, to najważniejsza postać kobieca będzie raczej bohaterką w typie mimozy, wiecznie rozmarzonej, odpływającej myślami gdzieś daleko. Nic z tych rzeczy – autorka chce uświadomić swoich czytelników, że ludzie stąpający twardo po ziemi również mają prawo do miłosnych uniesień, uczuć, ekscytacji i namiętności. Niezmiernie podoba mi się ten zabieg i myślę, że był on świadomym procesem twórczym. Nadrzędnej postaci męskiej też nie można odmówić bogatego portretu psychologicznego i jest ona, tak samo zresztą jak Stefania, pozytywną kreacją tego melodramatu.

 

Kolejny plus książki to rozpatrzenie problemu, czy też zagadnienia mezaliansu, który jeszcze stulecie temu spędzał zakochanym sen z powiek. W powieści mamy przedstawioną wersję na wskroś dramatyczną i sam finał naprawdę jest smutny i wzruszający. Cała fabuła pokazuje zatem, jak zawiść i nietolerancja ludzka może zniszczyć życie innym, choć tak naprawdę nie jest to potrzebne, ani racjonalne – jak widać więc na załączonym obrazku, nawet zwykły romans może traktować o problemach ważnych, wręcz w każdym wymiarze skandalicznych i niedorzecznych z punktu widzenia prawdziwych pozytywistów i ludzi współczesnych.

 

Trędowata to powieść kultowa, ważna dla naszej kultury i tradycji i nie należy negować jej znaczenia. Nawet jeśli ktoś nie gustuje w tym gatunku, musi przyznać, że to co wykrzesała na kartkach papieru Helena Mniszkówna to konkretna, dobra pozycja romansowa, która w przeciwieństwie do współczesnego romansu ma klasę, elegancję i gruntowny sznyt. Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji zajrzeć do tej wyjątkowej powieści!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial