Na Krawędzi Wszystkiego | Autor: Jeff Giles

Różnie u mnie bywa z literaturą młodzieżową, pewnie dlatego, że nie zaliczam się już do młodzieży. Nie znaczy to jednak, że żadna książka skierowana do tej właśnie grupy czytelniczej nie spodoba mi się. Nie dopuszczam do siebie nawet takiego założenia przed lekturą tego typu książek, gdyż doskonale zdaję sobie sprawę, że gusta czytelnicze są różne i że powieść, której targetem miały być młode osoby, równie dobrze może spodobać się także czytelnikom w średnim wieku czy nawet tym starszym. Nie ma tutaj żadnej prawdziwej zasady, której należałoby się trzymać, więc wniosek jest tylko jeden: jeśli opis ksiązki czy osoba autora Was zaciekawiła, sięgajcie po książkę, by przekonać się na własnej skórze, czy Wam się spodoba. Nie patrząc przy tym, oczywiście, na jakąkolwiek kategoryzację gatunkową, bo te akurat nie zawsze są tak adekwatne, jak teoretycznie być powinny.

Na krawędzi wszystkiego Jeffa Gilesa zaciekawiła mnie swoim opisem i chętnie sięgnąłem po tę książkę, nie wiedząc nawet, że została przypisana do literatury młodzieżowej. Zgodnie jednak z tym, co napisałem we wstępie, i tak nie miałoby to żadnego znaczenia – po powieść sięgnąłbym tak czy inaczej. Bo fabularnie cała rzecz ma się tutaj całkiem ciekawie.

Bohaterka Na krawędzi wszystkiego, siedemnastolatka o imieniu Zoe, żyje ze zwariowaną matką weganką i nadpobudliwym bratem. Zoe ma za sobą trudny rok, kiedy tragiczną śmiercią zmarł jej ojciec, a para zaprzyjaźnionych staruszków zaginęła bez śladu. Życie daje dziewczynie w kość, lecz jest to dopiero wierzchołek jej problemów.

Pewnego dnia Zoe szuka swojego brata w trakcie trwającej burzy śnieżnej. Zostaje jednak brutalnie zaatakowana i zostaje świadkiem zdarzenia, jakiego absolutnie nie powinna oglądać. Do tego widzi także nieznanego sobie mężczyznę, którego nazywa Iksem. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że jest to bardzo niebezpieczny łowca głów pracujący na zlecenie lordów z Niziny, miejsca pełnego brutalności i mrocznego, zasiedlonego przez najgorsze szumowiny ludzkie.

Los zdecydował, że Iks i Zoe natrafili na siebie, kiedy łowca głów ratuje dziewczynę, łamiąc wszystkie – tak bardzo dotąd przestrzegane – zasady Niziny. Musi za to zapłacić odpowiednią cenę, ponieść wymagane i srogie konsekwencje, a i tak jest mężczyzną, który zna tylko beznadzieję, ból i samotność. Sytuacja jednak stopniowo zmienia się, kiedy uratowana siedemnastolatka pokazuje mu, że można żyć zupełnie inaczej, że życie wcale nie wygląda tak ponuro, jak Iks myśli. Mija czas, a łowca głów i Zoe dowiadują się coraz więcej o tak bardzo różnych światach, w których żyją, zaczynają rozmawiać o nich i zadawać kolejne pytania. Rozmawiają o minionych wydarzeniach, ich losach oraz tym, co będzie w przyszłości. Jednakże ucieczka od własnych wspomnień nie jest rzeczą łatwą. Aby wyrwać Iksa ze szponów Niziny i odciąć dziewczynkę od jej przeszłości, oboje będą zmuszeni skonfrontować się ze swoimi własnymi ciemnymi stronami.

Na krawędzi wszystkiego okazuje się być całkiem sprawnie i intrygująco napisaną powieścią, o ciekawie wykreowanych bohaterach. Styl autora jest nieskomplikowany, dostosowany do młodszego odbiorcy, ale na tyle przyjemny, że spodoba się również nieco starszym czytelnikom. Historia opowiadana przez Jeffa Gilesa potrafi zainteresować i szybko wciąga, a lektura książki mija bardzo szybko. Ta lekkość odbioru jest co prawda typowa dla literatury młodzieżowej, jednak myślę, że konstrukcja fabuły może się podobać niemal każdemu, a elementy thrillera dodają tylko książce dodatkowego smaku i niejednokrotnie mogą zaskoczyć. Fakt, nie jest to książka specjalnie oryginalna, mimo to jednak jeśli zagłębicie się w Na krawędzi wszystkiego, raczej nie będziecie żałować czasu poświęconego na jej lekturę.