TomG
-
Pamięć o dramatycznych latach, w których trwała II woja światowa, jest ciągle żywa. Starsi wiekiem ludzie słuchali opowieści wojennych, a młodsi zaintrygowani są tamtymi mrocznymi czasami, które dzisiaj ciężko nawet sobie wyobrazić. Na szczęście jednak pamięć o bohaterach i wydarzeniach rozgrywających się w czasie I oraz II wojny światowej zostaje również zapisana w wielu ukazujących się publikacjach książkowych. Na szczęście, gdyż nie sposób pomyśleć nawet, że przyszłe pokolenia miałyby utracić świadomość tego, co działo się w pierwszej połowie XX wieku.
Rycerze małej floty jest pracą zbiorową, którą zredagował Andrzej Ryba. Można powiedzieć, że jest to książka dość osobliwa, gdyż oferuje czytelnikowi lekturę marynarskich wspomnień pisanych w czasie wojny i po wojnie na emigracji. Następnie te wspomnienia były publikowane w czasopiśmie Nasze sygnały. Są to z reguły krótkie opisy epizodów rozgrywających się w czasie walk na polskich okrętach wojennych, jednak również pełne dramatów opisy ucieczek na Zachód, jakie miały miejsce we wrześniu 1939 roku i po wojnie, gdy uciekano przed komunizmem.
Marynarze pisywali do Naszych sygnałów z całego świata, pragnąc ocalić od zapomnienia bohaterskie postaci, których czyny były ważne i znaczące. Chcieli także opowiedzieć o swoich własnych losach w wojennych wydarzeniach, a Rycerze małej floty – jak pisze Andrzej Ryba, redaktor – miały przywrócić pamięć o dzielnie walczących na swoich okrętach marynarzach.
Nasze sygnały, w których publikowano wojenne wspomnienia zebrane w tomie, były pismem sprzedawanym głównie przez prenumeratę, a więc jego zasięg był w tamtych czasach mocno ograniczony. Dlatego też publikacja Rycerzy małej floty zyskuje na znaczeniu, a przy tym ponownie przekazuje w ręce czytelnika marynarskie wspomnienia, których gdzie indziej szukać raczej ciężko.
Ogromną zaletą tekstów znajdujących się we wnętrzu Rycerzy małej floty jest to, że są to najprawdziwsze i autentyczne, jak należy zakładać, opisy wydarzeń wojennych na morzu, a przy tym charakteryzują się także ogromną subiektywnością. Widać, że ich autorzy wkładali w te teksty serce, że chcieli jak najbardziej adekwatnie oddać zdarzenia, w których uczestniczyli. Nie sposób również nie zauważyć w opisach emocji, sprawiających, że spisane wspomnienia są momentami bardzo osobiste.
Rycerze małej floty poza tekstami zawiera także czarno-białe, pochodzące z czasów wojennych fotografie, dzięki którym czytelnik może zobaczyć niektóre z opisywanych postaci i okręty. Na całą książkę składa się kilkanaście tekstów, urozmaiconych i różnych od siebie, mimo że połączonych jedną tematyką. Wydanie książki zostało dofinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, opatrzono je twardą okładką i wydrukowano fotografie na kredowym papierze, jednak muszę tutaj wspomnieć o jednym minusie. Mianowicie, korekta tekstów nie trzyma wysokiego poziomu, choć z drugiej strony najgorzej także nie jest. Da się po prostu zauważyć nieco błędów, nawet interpunkcyjnych, lecz myślę, że jakoś specjalnie w lekturze Rycerzy małej floty nie będzie to przeszkadzało.
Do jakiego czytelnika skierowana jest ta praca zbiorowa? Szczerze mówiąc, do każdego, nie tylko do tych z nas, którzy interesują się historią czy ogólnie wojskowością, marynistyką, bitwami morskimi i okrętami. Należy wiedzieć, że wspomnienia zawarte w Rycerzach małej floty powinny przetrwać, że ich autorzy w ten sposób upamiętnili wiele bohaterskich czynów i postaci, a przede wszystkim zachowali pamięć o trudnych czasach, pełnych tragedii i dramatycznych zdarzeń.