Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Rio Anaconda: Gringo I Ostatni Szaman Plemienia Carapana

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 5 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Rio Anaconda: Gringo I Ostatni Szaman Plemienia Carapana | Autor: Wojciech Cejrowski

Wybierz opinię:

Sylfana

Ciężko recenzuje się książki kultowe, autorów znanych i powszechnie poczytnych. Jest to nie lada wyzwanie dla recenzenta, gdyż trzeba wnieść w swoją opinię treści unikatowe, wykrzesać z tekstu pierwotnego jakąś nowość, nieodkrytą jeszcze przez innych czytelników. Pozycją tego typu jest bez wątpienia każda książka Wojciecha Cejrowskiego, w tym także interesująca nas Rio Anaconda – powieść podróżnicza pisana piórem tak lekkim i zwiewnym, że w treści nim zapisane zagłębiamy się bez reszty, bez większej świadomości, po prostu toniemy głęboko w meandrach myśli autora, wyłączamy się mentalnie i psychicznie na rzeczywistość, która nas otacza w chwili czytania. Nie do końca jestem w stanie zrozumieć ten proces, bo postać samego autora jest dla mnie kontrowersyjna ze w względu na kilka spraw światopoglądowych. Nie lubię czytać wypowiedzi Cejrowskiego, które dotyczą jego osobistych przekonań politycznych i religijnych, jednak gdy zaczyna „mówić” o świecie mi nieznanym, zamkniętym i odseparowanym od człowieka ucywilizowanego, całkowicie zapominam o tych drażliwych kwestiach. Podróżnik, o którym mowa, ma niezwykły i nieujarzmiony dar, którym nie każdy pisarz dysponuje. Tego, co ze słowem pisanym robi Cejrowski, nie można się po prostu nauczyć. Nawet długie lata pisania, nabierania doświadczeń kreatorskich i życiowych nie pozwolą na stworzenie fascynującej opowieści, jeśli nie ma się „daru” opowiadania. Ten podarunek, a może nawet czasami i przekleństwo, to kwintesencja literatury podróżniczej tego autora. Można go osobiście nie lubić, nie darzyć sympatią lub mieć stosunek obojętny – ale obok jego twórczości nigdy nie przechodzi się ze wzruszeniem ramion i bez wypieków na twarzy.

 

Czym jest Rio Anaconda? To piękna mistyczna baśń, zapleciona w prawdziwe wydarzenia, które z różnych względów są przez samego autora świadomie zamazane. Kwintesencją jego spotkań z innymi ludźmi, tymi którzy żyją w zgodzie z naturą i pradawnymi wierzeniami, są rozmowy o wszystkim i o niczym, o rzeczach błahych i niezwykle ważnych, o sprawach ludzkich i boskich. Dialogi, w które wpleciona jest uniwersalna myśl o jestestwie, o nieodzownym połączeniu człowieka z naturą, a przede wszystkim o więzi mistycznej między istotą ludzką, a siłami mistycznymi. Oczami podróżnika widzimy, jak wygląda codzienne życie „dzikich”, możemy spostrzec wszystko, nawet to, co powinno w jakiejś mierze należeć do sfery tabu. Cejrowski nie boi się intymności, dla niego nic, co ludzkie nie jest obce. W prowadzonej narracji urzeka nas wszystko – barwny język, ciekawe podsumowania tematyczne, a chyba najbardziej oczarowuje nas historia samotnego człowieka, który odnajduje w dalekim kraju swój drugi dom, zjednuje sobie ludzi, tworzy mocne więzy przyjaźni. Czasem w tej baśniowej opowieści, zamglonej przez dziki gąszcz dżungli, wyjaskrawia nam się prawda o świecie pierwotnym, taki jaki kiedyś był znany także naszym białym przodkom. Czasem opowiadane historie są wzruszające, czasem śmieszne, jeszcze innym razem nostalgiczne. Każda jedna ma wymiar uniwersalny, choć przecież traktuje o rzeczach, dla nas czytelników, pozornie obcych i odległych.

 

Wojciech Cejrowski, „nasz gringo wśród dzikich plemion”, dba w swoich podróżniczych wspomnieniach nie tylko o warstwę treściową, ale również o tą wizualną. Między kolejnymi historiami przeplatają się zdjęcia, a także w osobnych rozdziałach, nazwijmy je roboczo „wtrąceniami”, wytłumaczone zostają nam obyczaje i tradycje plemion Carapana. Wszystko oczywiście okraszone jest osobistymi odczuciami autora, jego osoba jest tu jakby katalizatorem i wszystko, mimo swojej obiektywności, zapisane jest w sposób subiektywny. Ten zabieg sugeruje nam oczywiście narrację pierwszoosobową, która jest znamienną cechą twórczości Cejrowskiego. Zapraszam do lektury wszystkich spragnionych nowych doznań czytelniczych, zakochanych w wyjątkowych książkach o charakterze reportażowo – podróżniczym. Jest to bez wątpienia brylant, bardzo dobrze oszlifowany, który już na stałe wpisał się w kanon dobrej literatury.

Kinga

Nie trzeba lubić Autora, żeby polubić tę książkę, bo czy się komu Cejrowski podoba, czy nie, trzeba przyznać, że opowiada bardzo ciekawie. Fantastyczne dialogi! Doskonałe zdjęcia! A wady? Jeżeli są, szukajcie sami, ja nie znalazłem. No może poza jedną: po czterystu stronach opowieść się kończy (od Wydawcy)

 

Nie pozostaje mi nic innego jak podpisać się pod powyższą opinią obiema rękami (i nogami też). Nie oglądam programów podróżniczych Wojciecha Cejrowskiego, jestem więc wolna od wszelkim uprzedzeń, awersji i niechęci. A jego książki uwielbiam, ot co! Tym razem Wojciech Cejrowski na kartach Rio Anaconda zabiera nas w podróż na Dzikie Ziemie.

 

Księga Słońca przenosi nas do Los Llanos na rozległe płaskie ziemie położone na wschód od Andów, na pograniczu Kolumbii i Wenezueli. Królestwo kapibary i kajmana, ostoja ptaków, żab, żółwi i... owadów, które namolnie bzyczą i obsiadają tutejsze krowy (i ich placki). Słońce, upał, lejący się żar z nieba (i pot z czoła) i wiza wbita krakowskim targiem za 6 dolarów. Jeszcze tylko lot zajeżdżonym rosyjskim gruchotem z miejscem siedzącym na trumnie i już W. C. jedną nogą doleciał do Mitu.

 

Pora na Księgę Błota. Drodzy Amigo! Tu kończy się cywilizacja a zaczyna puszcza. Nasz bohater ze względu na swe „trudniuśkie" imię zapożycza „prościutkie" imię od dziadka Antoniego. Od teraz zwie się Antonio (fa caldo ?). Czym zajmuje się ludność owego miasta? Przekrętami. Nie uprawia się tu nic, no poza kokainą...wszak to "czyściusieńki biznes".

 

Kolejna, Księga Mgły otwiera przed nami wrota dżungli. Zmierzają ku nim: biały „pan", dwaj Indianie i... świnia. Tej ostatniej przypadła rola wybawcy i ratowania rozbitków – najpierw od utonięcia, później od śmierci głodowej. Peke-peke dobiło szczęśliwie (a nieszczęśliwie dla świni, która zapewne podzieliła los wieprzowiny w 5-ciu smakach) i Antonio wyruszył na spotkanie plemienia Indian w koszulkach made in China, bardziej ucywilizowanych niż się spodziewał. I tu niczym Koszmar z ulicy Wiązów pojawia się znienawidzona zupka codzienna – Kina Pira, mieszanka żywych ryb, wściekiełki i... mrówek. Razem z Cejrowskim jakoś to przełknęłam i strawiłam (ja na szczęście tylko rozdział). W nagrodę poznałam od kuchni plantację koki (nie mylić z kokainą), tradycyjnej używki w Andach. Indianie żują jej liście, Metysi i Bali piją herbatę – mate de coca, która w tej formie działa na organizm człowieka podobnie jak kawa. W Kolumbii na własny użytek można w posadzić cztery krzaki koki. O ile koka jest dla Indian codziennością, przyjemnym elementem życia, tak z kokainą – wytworem diabelskim, nie chcą mieć nic wspólnego.

 

Czas rozpocząć Księgę Dymu. Jesteśmy uczestnikami święta plemiennego. Podpatrujemy przygotowania, zwyczaje i taniec Dzikich. Poznajemy kota szamana, amatora „piśnych lipek".

 

Przed nami punkt kulminacyjny - Dzikie Ziemie czyli Księga Strachu. Rio Anakonda. Kręta rzeka koloru anakondy. Czas płynie na wyrywaniu kleszczy, zabawianiu psa szamana, który z uciechy się zepsuł bo zaczął merdać ogonem.

 

W Księdze Mgły docieramy na Ziemie, do których nie dotarł żaden gringo. Tu dżungla nie ma końca. Tu dzieją się rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia. Czary. I magia, która mimo zapewnień o autentyczności historii, wydaje się być 3x na nie: nierealna, nieprawdopodobna i niewiarygodna.

 

Czas na Księgę Szeptów. W tej części Cejrowski zawstydza nawet Copperfield'a demonstrując oniemiałej plemiennej widowni sztuczkę z wapnem musującym.

 

Przed nami ostatnia już Księga Powrotu. Coś się kończy, by coś mogło się rozpocząć. Cejrowski kończy swą wędrówkę i rozpoczyna pisanie niniejszej książki. A my? My stajemy się świadkami historii ostatniego szamana plemienia Carapana...

 

Rio Anakonda jest rewelacyjnie napisaną i wydaną książką. Na jej karty Cejrowski przelał całą swą podróżniczą pasję i doskonały humor. Dialogi autora z samym sobą, pełne sarkazmu przypisy co rusz wywołały u mnie niejedną salwę śmiechu. Zwieńczeniem są fotografie – doskonałe, barwne, pełne życia. Bezapelacyjnie 6.0

Magda

"Jestem trochę jak oni - Indianie, o których piszę - należę do ostatniego pokolenia, które doświadcza kultury pierwotnej na własnej skórze; ostatniego, które widziało i dotykało. Następne będą znały świat Dzikich tylko z opowieści. A może to już? Może to właśnie ta książka jest ostatnią napisaną przez naocznego świadka? Oby nie. Choć jedno, niestety, wiem na pewno- niektóre zdjęcia w niej zawarte są ostatnimi zdjęciami plemion, których już nie ma. A przecież tak niedawno stałem z nimi twarzą w twarz. Patrzyłem w oczy. Rozmawiałem. Posłuchajcie..."

 

Przewracam kolejną kartkę. Za oknem jeszcze zima, która nie chce odejść, a ja już wędruję daaaleko daaaleko, przez dżunglę, pełną czających się niebezpieczeństw, w poszukiwaniu ostatniego szamana plemienia Carapana. Przewracam koleją kartkę i już wiem, że będzie to fascynująca podróż w nieznane...

 

Wędrówka rozpoczyna się w Los Llanos. Są to ziemie położone na wschód od Andów, leżące na pograniczu Wenezueli i Kolumbii. Ziemie nieucywilizowane i prawie bezludne. Organizujemy tu sobie przelot ruskim samolotem i docieramy do Mitu- miasteczka położonego tam, gdzie kończy się cywilizacja, a zaczyna puszcza. Może ze względu na położenie, a może ze względu na system (powszechnie znany i stosowany w całej Ameryce Łacińskiej), a może z obydwu tych powodów, mieszkańcy Mitu zajmują się pogróżkami, pobiciami i wszelkiego rodzaju przekrętami. Lubią sobie też od czasu do czasu poplotkować. Nic się tu nie uprawia, bo po co? Chyba, że kokę. Koka to "czyściusieńki" biznes. A dopóki ludzie mają pełne brzuchy, nie martwią się niczym. Pewnego dnia udaje nam się odnaleźć w tym miasteczku kogoś, kto może nam pomóc dotrzeć na Dzikie Ziemie. Po pewnym czasie płyniemy już razem z dwoma Indianami w stronę wioski. Za GPS robi świnia. Tak, zwyczajna, domowa świnia. Wioska, do której docieramy jest jednak zaledwie przystankiem w drodze na naprawdę Dzikie Ziemie...

 

Dotąd nie byłam jakąś wielką fanką książek podróżniczych. Chyba z ciekawości sięgnęłam po "Gringo", tak przez wszystkich zachwalane. Przeczytałam w jeden wieczór i od tamtej pory ciągle mam ochotę na więcej. I tym razem się nie zawiodłam. Rio Anaconda to książka napisana równie świetnym językiem. Barwna, niekiedy sarkastyczna, opowiedziana z humorem i rozbrajającą szczerością. Trzeba do tego doliczyć świetne fotografie i piękne wydanie książki. Czytając ją, ma się pewność, że została dopracowana w każdym szczególe.

 

Co mnie najbardziej zdziwiło, to to, że Cejrowski czekał aż osiem lat z napisaniem tej książki! Chciał mieć pewność, że wszystkie ślady w dżungli dokładnie zarosły, a ludzie, których wtedy spotkał, zmienili miejsca pobytu. W ten sposób dał im szansę, aby dożyli swoich dni jako ostatni wolni Indianie. Polecam tę książkę każdemu, bo jest to po prostu niezwykła opowieść.

 

"Ostatni ludzie puszczy znikają z naszej planety zadeptywani buciorami cywilizacji i może w tej chwili ostatnia na świecie grupa wolnych Indian wychodzi na dymiące karczowisko w dżungli i prosi o swoje pierwsze majtki. Wkrótce ślad po nich zaginie".

Cinnamon

Rzeka Anakonda. Jej nazwa (nadana przez Autora ze względu na wygodę) pochodzi nie stąd, że pełno w niej morderczych węży-dusicieli, nie od ich długich, wykręconych cielsk, ale od ich koloru. Woda tej bezimiennej rzeki jest zgniło-ciemno-zielono-brunatna w ciapki i jest tak bardzo kręta, że gdyby mogły nią jechać samochody, to spokojnie widzielibyśmy tylne światła samochodów nas mijających. Bez oglądania się. Ale to nie jest opowieść o rzece, tylko o ludziach nad tą rzeką mieszkających. Ludziach, którzy żyją w zgodzie z naturą. Ludziach, których zwykło się nazywać Dzikimi. Tymi ludźmi są ostatni prawdziwi Indianie.

 

Wojciech Cejrowski zabiera swoich czytelników w niezwykłą podróż w głąb amazońskiej dżungli, by odnaleźć i poznać zwyczaje ludu Carapana. Przy okazji poszukuje ostatniego żyjącego Czarownika. Tak się złożyło, że Biali swoją medycyną i postępem przyczynili się do umniejszenia znaczenia szamanów, dlatego tych prawdziwych, „pełnoetatowych" bardzo trudno odnaleźć. Czy naszemu podróżnikowi udało się tego dokonać?

 

Posłuchajcie...

 

Droga nie była łatwa. Niektórzy myślą, że wystarczy mieć dobrą mapę, przewodnika i dojdzie się do upragnionego celu. Guzik prawda. Ta zasada nie działa w dżungli. Dżungla przewierca naszą duszę wzdłuż i wszerz. Czuje, czy wchodzący w jej świat ma dobre intencje, czy też zagnieździł się w nim zły duch. Niepowołana osoba szybko zbłądzi drogę i niechybnie jest skazana na pewną śmierć pośród nieznanej dziczy i wszechobecnej, jednostajnej zieloności. Śmierć z wycieńczenia i od niebezpiecznych węży...

 

Najpierw trzeba odnaleźć wioskę, a potem wkupić się w łaski szamana i wodza ludu Zewnętrznego. Lud Zewnętrzny różni się od ludu Wewnętrznego tym, że ci pierwsi utrzymują kontakt ze światem „cywilizowanym", co jakiś czas chodząc do najbliżej miejscowości handlować kauczukiem. A przynajmniej tak było wiele-wiosek-temu. To właśnie do wiosek ludu Zewnętrznego najczęściej kierują się Biali, głównie lekarze, by jej mieszkańców raz na cztery lata zaszczepić. W jakim celu? A no – wybory. W ten sposób politycy zyskują głosy Indian, a Indianie zyskują nowy rodzaj choroby od Białych. Zupełnie inny rodzaj, niż ten, na który zostali zaszczepieni.

 

Jeżeli uda ci się zdobyć zaufanie, a jeszcze lepiej – przyjaźń szamana, to masz gwarancję, że postara się on o to, byś zdołał spotkać ludy Wewnętrzne. Ale to nie jest proste! Kryją się oni w najgłębszej głębi dżungli i jeżeli sobie tego nie życzą, nigdy ich nie spotkasz. Albo od razu zostaniesz zabity. Jak kto woli. Gdy tylko wejdzie się na Dzikie Ziemie pewne jest, że nie wszystko będzie takie, jak w świecie „cywilizowanym". To jest inny Świat, inne zasady. A poznać je można dopiero wtedy, gdy wkupi się w łaski Czarownika. Wierzcie mi, to nie jest prosta sprawa...

 

Posłuchajcie...

 

Od teraz zaczyna się inny Świat. Gdy pozyskane zostaje zaufanie Czarownika ten, z dużą rezerwą, powoli wtajemniczy nas w tajniki niezwykłego, magicznego, pełnego duchów świata Indian. To dzięki niemu możesz wzbić się ponad przestworza niczym orzeł, albo wcielić się w jaguara i oglądać dżunglę z jego czarno-białej perspektywy. To dzięki Czarownikowi dane jest ci uzdrowienie bądź, gdy mu się narazisz, niespodziewane przekleństwo. Czarownik potrafi czytać ci w myślach, zna twoją przeszłość i przyszłość – nie warto zatem z nim zadzierać. To od Czarownika zależy twoje życie. Od niego i od Pachamamy, której jest pośrednikiem...

 

Wojciech Cejrowski ma niesamowity dar opowiadania. Wszystkie opowieści, które z humorem przekazuje swoim czytelnikom (i widzom), nabierają niezwykłej Mocy, wobec której praktycznie każdy ulega. Czaruje słowem, a to według Czarownika potężna zdolność. Tajemnicze sny, niesamowite zdarzenia, pasjonujące przygody, niezapomniani ludzie, ciekawe kultury, intrygujące zdjęcia... A przede wszystkim: MAGIA. Niewiarygodna, obezwładniająca, fascynująca magia. To wszystko znajduje się na zaledwie 435 stronach „Rio Anacondy": w Księdze Słońca, Księdze Błota, Księdze Mgły, Księdze Dymu, Księdze Strachu, Księdze Magii, Księdze Szeptów i Księdze Powrotu. A czytelnik po zakończonej lekturze ma żal, że nie ma ciągu dalszego...

 

Chociaż... Podczas snu, gdy dusza jest wolna i swobodnie szybuje po przestrzeni, możemy powrócić do amazońskiej dżungli i od nowa przeżyć magiczne spotkanie z ostatnim szamanem Carapana.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial