Sylfana
-
Opcja B jest poradnikiem z zapleczem prawdziwych ludzkich dramatów, ze wspomnieniami radosnymi i nieszczęśliwymi w tle. To opowieść uniwersalna dla wszystkich, którzy borykają się ze stratą osób najbliższych i nie potrafią po traumatycznych przejściach wrócić do dawnego porządku życia. Autorzy tego poradnika nie dają nam jednak gotowej koncepcji, nie mówią wprost o tym, jak można wyjść ze stanu psychicznej żałoby bez szwanku. Strata zawsze będzie powodować rysy na psychice żyjących bliskich, tylko trzeba w swoich myślach i dalszych poczynaniach pamiętać o tym, że my sami jeszcze ciągle istniejemy, i to od nas zależy jak to istnienie będzie wyglądać.
Autorzy, a właściwie autorka, Sheryl Sandberg, opowiada swoim czytelnikom o swojej osobistej tragedii, którą była strata męża. Po niespełna jedenastu latach małżeństwa narratorka, praktycznie z dnia na dzień, została sama z dwójką dzieci. Sama głośno przyznaje, że już na zawsze będzie odczuwać pewnego rodzaju pustkę, której nie będzie można niczym zastąpić. Jednak nie o zastępowanie tutaj chodzi. Wspomnianą pustkę mamy pielęgnować i nie próbować na siłę zapychać innymi wspomnieniami i przeżyciami. Strata, o której mowa, to opuszczone miejsce w naszym sercu i pamięci, powinno właśnie takie pozostać do samego końca. I nie ma w tym niczego złego i niestosownego, przeciwnie, pozwala na zachowanie pamięci o zmarłym i jednocześnie pomaga wdrożyć się ponownie do życia codziennego.
Książka, o której rozważamy, jest bez wątpienia niezwykła i unikatowa, jeżeli oceniać ją przez pryzmat gatunkowości. Niby jest to poradnik, bo mamy w nim wytyczone wskazówki, jak można sobie poradzić w trudnych sytuacjach życiowych. Jednak zaskakuje fakt, że momentami, a właściwie bardzo często, forma poradnikowa przechodzi w strukturę wspomnieniową, auto – terapeutyczną, jakby przywołana osobista historia pomagała autorce oczyścić się z permanentnego smutku i rozpaczy. Nie od dzisiaj wiadomo, że w takich tekstach kultury jak: biografie, autobiografie, wspomnienia, listy, autorzy poprzez zapisane słowa wyzwalają się z piętna złych i bolesnych wspomnień. Możliwość podzielenia się z innymi historiami życiowymi działa jak sito – wyłapuje nieprzyjemne uczucia, pozwalając wyzwolonemu umysłowi dalej funkcjonować. Jawi się to trochę jako osobista spowiedź przed sobą samym, a czytelnik dzięki gościnności narratora, ma wstęp do snutej opowieści. To połączenie formy pamiętnikarskiej i poradnikowej działa na korzyść całej książki, utrwala jej wiarygodność i bez wątpienia przekonuje do próby zastosowania niektórych wskazówek i rad, sprawdzonych przez samych twórców.
Książkę tę czyta się szybko, właściwie pochłania. Dla czytelnika, który doświadczył straty, będzie ukojeniem dla duszy i skołatanych nerwów. Jest to bez wątpienia poradnik z kategorii tych z zapleczem zapisanych doświadczeń, odwołujących się do namacalnych ludzkich odczuć, rozważań i działań. Nic nie wydaje się być tu przekłamane, ani naciągane. Chwalebne jest również to, że autorzy sięgają również po doświadczenia innych ludzi, swoich znajomych, osób poznanych przypadkiem i każda z tych historii splata się ze sobą w niektórych monetach o tożsame doświadczenie straty, która, choć występuje w różnych kontekstach, zawsze smakuje tak samo – cierpko, nieprzyjemnie i boleśnie.
Technicznie książka jest skonstruowana klasycznie, biorąc pod uwagę wspomniany już wcześniej gatunek. Mamy rozdziały - każdy jest zatytułowany, jak ogólna wskazówka, która w samym już tekście jest uszczegóławiana i tłumaczona. Język narracji jest przyjemny, spokojny, nie za trudny i nie za łatwy, na ogół zrozumiały. Bez cienia wątpliwości mogę tę pozycję polecić każdemu, kto nie uporał się z problemem straty i potrzebuje duchowego wsparcia.