Sonrisa
-
Zdrowe odżywianie jest coraz bardziej popularne. Coraz chętniej, jako społeczeństwo, sięgamy po wszelkie publikacje związane z kulinariami, po poradniki, z których mamy nadzieję dowiedzieć się, w jaki sposób przygotować zdrowe i smaczne posiłki. Jednak często jedną z przyczyn, dla których nie udaje nam się wytrwać w tworzeniu i umacnianiu zdrowych nawyków żywieniowych jest brak czasu na przygotowywanie odpowiednio zbilansowanych potraw. Tym bardziej, że współczesny świat wymaga od nas ciągłej aktywności. Większą część swojego czasu spędzamy w pracy lub na uczelni. To sprawia, że chętnie sięgamy po wygodne, szybkie, ale jednocześnie niezdrowe przekąski. Tymczasem, jak przekonują autorki książki „Pora na lunch”, wystarczy już minimum zaangażowania, dobre chęci i przede wszystkim właściwa organizacja, by zapewnić sobie pożywny, prosty w przygotowaniu i zdrowy posiłek, który można zabrać ze sobą do biura czy na uczelnię. Tym bardziej, że, jak przekonują Caroline Craig i Sophie Missing, lunch, czy też po polsku po prostu nieco bardziej rozbudowane drugie śniadanie, to jeden z bardziej wyczekiwanych przez wiele osób momentów dnia.
Książka „Pora na lunch” ma pomóc wszystkim w zadbaniu o to, by lunch stał się jednym z najważniejszych, a przy tym też smacznym, posiłkiem. W związku z tym nie jest to typowa książka kulinarna, jakich wiele w ostatnim czasie pojawia się na polskim rynku wydawniczym. O jej oryginalności świadczy fakt, iż w całości została poświęcona właśnie tematyce lunchu – posiłku często pomijanego, traktowanego niejako po macoszemu. O ile bowiem przywykliśmy już do myśli, że należy zadbać o zjedzenie pożywnego śniadania, o ile z kolacją często łączymy wiele emocji związanych z faktem, iż posiłek ten jest zazwyczaj jedzony w gronie najbliższych lub podczas ważnych uroczystości, o tyle do lunchu, który powoli wypiera rodzime drugie śniadanie, wciąż nie każdy chce się przekonać. A szkoda, bo posiłek ten nie tylko dostarcza nam (a przynajmniej powinien dostarczać) odpowiedniej dawki energii w ciągu dnia, to jeszcze może umilić nam kolejny monotonny dzień w pracy czy na uczelni, a jego przygotowanie może być niezwykle kreatywne i przy okazji pomoże w ograniczeniu marnowania resztek jedzenia pozostałych choćby po kolacji jedzonej poprzedniego dnia.
Książka „Pora na lunch” prezentuje wieloaspektowe spojrzenie na lunch właśnie. Oczywiście ogromną jej część zajmują proste i jednocześnie ciekawe przepisy na oryginalne posiłki. Przepisy te uzupełnione są kolorowymi, bardzo inspirującymi ilustracjami, które z pewnością stanowią ogromną zaletę publikacji. Jednak autorki poruszają tu też kwestię wyboru odpowiednich pojemników na lunch, właściwego planowania posiłków w taki sposób, by jak najmniej jedzenia marnowało się w naszym domu czy wreszcie przygotowania odpowiedniej listy zakupów. Przepisy, które znajdziemy w książce podzielone zostały także na kilka grup. Znajdziemy tu więc kilka propozycji posiłków dla osób, które lubią (lub są zmuszone poprzez ciągły brak czasu) przygotowywać lunche z dużym wyprzedzeniem, dla tych, którzy cenią sobie bardziej tradycyjne smaki czy też dla osób, które wciąż poszukują kulinarnych inspiracji. To sprawia, że z pewnością każdy znajdzie wśród podanych propozycji coś dla siebie.
Książka została wydana na dobrej jakości papierze, uzupełniona ciekawymi ilustracjami. Dzięki temu korzystanie z niej jest prawdziwą przyjemnością. Nie można jednak odmówić jej kilku wad. Pierwsza jest, zrozumiałe zresztą ze względu na pochodzenie autorek, osadzenie treści książki w kulinarnej kulturze i tradycji Ameryki. Mimo, iż polski styl życia powoli zaczyna przypominać ten panujący w USA, wciąż jednak, jako Polacy, przywiązani jesteśmy do naszego rodzimego podejścia do kuchni. Z tym faktem związana jest też druga wada publikacji, która polega na tym, iż prezentowane smaki często mogą być dla Polaków zaskakujące, a nierzadko po prostu wydają się dziwne. I choć jako naród jesteśmy coraz bardziej otwarci na kulinarne doznania, niektóre z prezentowanych przepisów mogą, moim zdaniem, nie trafić w gusta polskich odbiorców. Niemniej myślę, że warto zaopatrzyć się w tę pozycję i potraktować ją jako inspirację do własnych kuchennych, lunchowych eksperymentów.