Frontlines Tom 4 Łańcuch Dowodzenia | Autor: Marko Kloos

Życie czytelnika nie jest łatwe, oj nie jest..., gdy oto przychodzi czekać mu długie miesiące na kolejną odsłonę ulubionego cyklu powieściowego. Czekać, rozmyślać o lekturze poprzedniego tomu i zastanawiać się nad tym, jak potoczą się dalszy losy bliskich nam bohaterów... Dokładnie tak miała się rzecz z moją skromną osobą, wyczekującą z wytęsknieniem na premierę najnowszej - czwartej już części świetnego cyklu S-F pt. "Frontlines", autorstwa Marko Kloosa. Na szczęście czas ten już minął i dziś oto jestem już po lekturze powieści "Frontlines. Łańcuch dowodzenia", z której to wrażeniami podzielę się w niniejszej recenzji!

Kolejna odsłona cyklu Marko Kloosa, przedstawia nam sobą wydarzenia rozgrywające się kilka miesięcy później od tych, jakie poznaliśmy w finale powieści "Natarcie". Mars został opanowany przez Dryblasów, ludzkość i niedobitki kosmicznej floty chronią szczelnym pierścieniem orbitę Ziemi, zaś po zdradzieckiej ucieczce światowych przywódców i wiernej im części armii, nie ma śladu... Przynajmniej do pewnego czasu, gdy oto wojskowemu wywiadowi udaje się ustalić miejsce pobytu dezerterów i cennych wojennych jednostek, mogących zadecydować o dalszym przetrwaniu Ziemi i jej mieszkańców. Grayson, Halley, Fallon i inni podejmują się tym samym tajnej i wielce niebezpiecznej misji wyprawy do dalekiego świata uciekinierów, by zdobyć informację o ich statusie i stanie floty jaką dysponują, której to Ziemia tak bardzo potrzebuje...

Wraz z lekturą niniejszej opowieści, kontynuujemy naszą wspaniałą wyprawę do świata odległej przyszłości, w którym to przyszło walczyć ludzkości z przerażającą i tajemniczą nacją obcych - tzw. Dryblasów. Wyprawę u boku doskonale znanych nam już bohaterów, jak i też w towarzystwie kilku nowych, nietuzinkowych uczestników tej kosmicznej przygody. I jak miało to miejsce w przypadku poprzednich tomów tego cyklu, tak i tym razem uświadczymy tu wielkiej przygody, barwnej i na wskroś militarnej akcji, jak i też ekscytujących emocji na polu relacji międzyludzkich - zarówno pomiędzy sojusznikami, jak i wrogami. A wszystko to spaja wyjątkowy, piękny i niepowtarzalny klimat kosmicznej wojny w ujęciu "na poważnie", który to ja osobiście uwielbiam...

Pierwsze rozdziały rysują nam obraz sytuacji, w jakiej to znalazła się skupiona wokół i na powierzchni Ziemi ludzkość, w tym także i nasi główni bohaterowie z Andrew Grayson'em, na czele. To intrygujące wprowadzenie, jak i też cenne przypomnienie nam losów i realiów tej literackiej rzeczywistości. Potem następuje już danie główne tej opowieści, czyli kosmiczna, militarna i tajna misja Andrew i sił specjalnych, wypełniona walką, wywiadowczymi operacjami i jak zawsze intrygującym opisem życia na pokładzie kosmicznego okrętu. Całość wieńczy zaś spektakularny, ale też i bardzo gorzki finał, będący nie tylko podsumowaniem tego tomu, ale także i wstępem do kolejnej odsłony cyklu Marko Kloosa, która zapowiada się niezwykle ciekawie...

To, co wyróżnia tę powieść od poprzednich części tej kosmiczno-wojennej epopei, to fakt iż tym razem głównym przeciwnikiem Grayson'a i spółki będą nie liczący sobie kilkadziesiąt metrów wzrostu Obcy, lecz ludzie... Ludzie, wcale nie mniej groźni i przebiegli, a do tego wyzbyci wszelkiej litości względem tych, których skazali na zagładę poprzez swoją ucieczkę wobec inwazji Dryblasów. To intrygujące posunięcie autora, wiążące się automatycznie z inną wizją wojny i emocji, jakie sobą ona niesie. Myślę, że to bardzo udana i potrzebna odmiana względem poprzednich tomów, wnosząca pewną świeżość do tego fascynującego cyklu.

Kreacje bohaterów, malowniczy obraz świata przyszłości, kosmosu i odległych planet zasiedlonych przez ludzi oraz fachowość na polu technologii, militariów i praw fizyki - wszystko to stanowi cenne walory tej książki, którą cechuje wielka logika, inteligencja i realizm, co w brew pozorom, także i w tym gatunku literackim ma bardzo duże znaczenie. Tym samym też Marko Kloos raz jeszcze potwierdza ten oto fakt, iż należy on bezsprzecznie do grona najlepszych obecnie pisarzy spod znaku militarnej fantastyki, którzy to potrafią pisać efektownie, porywająco i atrakcyjnie dla czytelnika, jak i też jak najbardziej fachowo i z cenną w tym zakresie powagą, o czym niestety nazbyt wielu pisarzy dziś zapomina... To mocna literatura dla miłośników mocnych wrażeń!

"Frontlines. Łańcuch dowodzenia" to książka, na którą warto było czekać owe długie miesiące! Warto, za sprawą przeżyć, doznań, wrażeń i emocji, jakie przynoszą nam sobą jej strony. To wspaniała literacka uczta dla każdego fana militarnej powieści science-fiction, którą z pewnością będzie on w pełni zachwycony i oczarowany! Nie pozostaje mi zatem nic innego, aniżeli zachęcić wszystkich do sięgnięcia po te dzieło, tym bardziej iż kolejna część tego cyklu już czeka na to, by pojawić się w naszym kraju!

Czwarta już odsłona futurystycznego cyklu Marco Kloosa, tym razem zatytułowana „Łańcuch dowodzenia", i kolejna, fascynująca wyprawa w targane krwawą, bezpardonową wojną, galaktyczne przestrzenie coraz bardziej zdominowane przez w wrogą, bardzo zaawansowaną technologicznie i ekspansywną rasę Obcych.

Naszym przewodnikiem nadal pozostaje Andrew Grayson, teraz już zasłużony i doświadczony weteran w stopniu chorążego, któremu towarzyszymy przez większą część powieści, obserwując próby pozostania przy życiu w okrutnej, wojennej rzeczywistość oraz targające nim trudne decyzje i wybory, zarówno natury zawodowej jak i osobistej (ważny wątek dotyczący jego żony, pilotki Halley). Tym razem oboje wezmą udział w niebezpiecznej, krwawej kampanii na jedynym z odległych księżyców.

Prezentowana tu pozycja trzyma solidny poziom poprzednich części, nadal będąc odzwierciedleniem wszystkich, naprawdę, dobrych cech, tak lubianego, zwłaszcza przez męskich odbiorców, gatunku military science fiction.

Mocna, dynamiczna i porządnie skonstruowana. Napisana w pierwszoosobowej narracji, językiem prostym, przejrzystym, doskonale dopasowanym i współgrającym z toczącą się fabułą i akcją. Jest w niej nadal pewien widoczny uniwersalizm (mogłaby się rozgrywać, przy zachowaniu, naturalnie, określonej stylistyki niemal w każdej epoce naszych dziejów) przez co powinna przyciągając znacznie szersze grono czytelników. Również tych, którzy nie zawsze preferują kosmiczne światy czy supernowoczesne wytwory technologii przyszłości, które w tym akurat przypadku (i chwała autorowi za to) nie są elementem komplikującym w jakimś stopniu, zrozumienie zawartych w powieści treści czy wybijającym czytelnika z rytmu.

Mimo, oczywistej, wojskowej stylizacji języka (pojawia się wiele nieznanych określeń i terminów), całość czyta się bardzo dobrze a jej wielkim walorem pozostaje bogactwo opisów i zdarzeń, świetnie scharakteryzowane postacie bohaterów, zarówno głównych jak i pobocznych, doskonale wpisujących się w jej klimat i wojenny koloryt. Niemal słychać echa odległych wybuchów, szum silników, wykrzykiwane rozkazy, jęki rannych i konających czy odgłosy bitewnego zgiełku. Wszystko to pobudza nasza wyobraźnię oraz powoduje iż napięcie utrzymuje się od pierwszej do ostatniej strony. Całość jest spójna, wyrazista i dobrze przemyślana, tchnie sugestywnym realizmem, plastycznością i dbałością o szczegóły. Solidna porcja, dobrej, literackiej rozrywki.

Książka Marco Kloosa „Łańcuch dowodzenia" jest pozycją na którą powinniśmy zwrócić uwagę podczas naszych czytelniczych wędrówek po księgarniach i bibliotekach. Jest średnich rozmiarów, zarówno jeśli chodzi o liczbę stron jak i wymiary ogólne oraz zaopatrzona w miękką okładkę utrzymaną w określonej stylistyce.