Literanka
-
Ja, Jonasz i cała reszta
Wyobrażam sobie, że napisanie książki dla dzieci jest bardzo trudne. Trzeba na powrót stać się dzieckiem, wejść w skórę istoty, która niewiele jeszcze wie o świecie, nie rozumie wszystkiego, co się wokół niego dzieje i interpretuje to zgodnie ze swoim małym doświadczeniem. Anti Saar zrobił to po mistrzowsku. Jego książka to doskonała zabawa nie tylko dla dziecka, z pewnością niejeden rodzic będzie uśmiechał się przy czytaniu każdej strony. Ważną rekomendacją jest tytuł „Rodzynka Roku 2013”, który został jej przyznany jako najlepszej estońskiej książki dla dzieci.
Bohaterem i narratorem książki jest Tobiasz – chłopiec chodzi do przedszkola i opowiada o sobie, swoich rodzicach i bracie Jonaszu. Nie są to jakieś wielkie przeżycia – wszystko to, co dzieje się w każdej zwykłej rodzinie, jak się gotuje, jak się je, opowiada historie, czyta, pisze i rysuje, jak się kłóci, jeździ samochodem, gra w piłkę, przyjmuje gości i kilka innych sytuacji, które, opowiadane z powagą przedszkolaka, są przezabawne.
Tobiasz ma naprawdę bystry umysł i ciekawe spostrzeżenia. Kiedy opowiada o tym, jak się gotuje w jego rodzinie, zauważa, że mama gotuje tak samo, jak on układa klocki lego. Mama korzysta z kilku składników i może wyczarować z nich kilka różnych potraw, a wszystkie są smaczne. Tobiasz z jednego zestawu klocków może zbudować kilka różnych pojazdów, a wszystkie są kompletne. Natomiast tata gotuje tak, jak mały Jonasz bawi się klockami. Tata nie korzysta z przepisów i wymyśla potrawy, które ostatecznie smakują bardzo dobrze, a Jonaś też nie przejmuje się instrukcjami i konstruuje minimaszyny i dziwne roboty, które ostatecznie można uznać za udane. Najprzyjemniej jednak jest wtedy, gdy męska część rodziny zaczyna piec ciasteczka z wszystkiego, co znajduje się pod ręką albo co się komu zamarzy. Ozdabianie smakołyków to oddzielny temat, chłopcy mają naprawdę ciekawe pomysły.
Świetne są też rysunki Alvara Jaaksona. Pozwalają na własne oczy zobaczyć co bardziej absurdalne pomysły i wnioski bohatera. A przy tym przypominają dzieła, które rzeczywiście mogłyby być stworzone przez pięciolatka, zachęcają również do własnej twórczości.
Interesującym pomysłem jest również zamieszczenie w książce kodów QR, które po zeskanowaniu odsyłają nas do informacji o Estonii, miejscach, o których mówi bohater, estońskich tradycjach, zabytkach i dziełach kultury. Trzeba przyznać, że Polacy niewiele wiedzą o Estonii, mi osobiście kojarzy się z ponurą, błotnistą krainą, w której przez większość roku panuje noc i zima. Książka zachęciła mnie do poznania odrobinę bliżej tego kraju i pomogła zweryfikować błędne przekonania. To niezwykły, kojarzący się ze Skandynawią kraj, atrakcyjny turystycznie, posiadający bogatą kulturę.
Wracając jednak do Tobiasza i jego opowieści, to choć kojarzy się ze stylem znanego wszystkim Mikołajka, to jednak jest jedyna w swoim rodzaju. Pokazuje wspaniałą rodzinę, w której dzieci są szczęśliwe, dobrze się rozumieją, wszyscy mają doskonałe relacje mimo sprzeczek, niekiedy uszczypliwości, wszyscy się kochają. Tobiasz z ogromnym wdziękiem i humorem ukazuje nam absurdy życia ludzi dorosłych i przedstawia je właśnie takimi, jakie są, bezpośrednio, bez owijania w bawełnę i dorysowywania dorosłych wizji i mądrości. Widzi świat swoimi kilkuletnimi oczami i tak go nam opisuje, dostarczając dawkę dobrego humoru, a także wspomnień, bo dzięki niemu wracamy do własnego beztroskiego dzieciństwa, pełnego dziecięcego zdziwienia i niezrozumienia świata dorosłych.
Ta książka to pozycja obowiązkowa w biblioteczce każdego kilkulatka. Szczerze polecam.