MB
-
Pisać o rzeczach trudnych w sposób względnie prosty to nie jest takie znowu "hop - siup". Tak potrafią tylko nieliczni i tylko Ci, którzy dobrze znają daną materię. Procesy zachodzące w ludzkim mózgu są i interesujące, i skomplikowane, a nade wszystko posiadają właściwą (czytaj: specyficzną, trudną), dedykowaną terminologię. Raczej mało przystępną zwykłemu zjadaczowi chleba.
W kontekście tego, iż pojawiały się już na rynku publikacje a la "potęga podświadomości", albo chociażby "Goleman'owy" Focus. Sztuka koncentracji jako ukryte dążenie do doskonałości, można(by) poddać pod dyskusję potrzebę kolejnej książki o tym czy i co potrafi nasz mózg. Wszystkie dotychczasowe publikacje (te wymienione i te pominięte przez mnie) w określonym (i tu leży sedno sprawy) zakresie odnosiły się do funkcjonowania ludzkiego "rozumu". Z drugiej strony nasze procesy poznawcze są na tyle skomplikowane i angażują liczne/różne ośrodki mózgu, że spokojnie można książek dedykowanych wzmiankowanej tematyce jeszcze kilka stworzyć. Wystarczy przyjąć ciekawą optykę.
A to potrafił Sacks, który zyskał sobie rzesze zwolenników swoją - chyba najbardziej znaną - książką, pt. "O mężczyźnie, który pomylił żonę z kapeluszem". Jako neurolog zajmował się ludzkim mózgiem i swoją wiedzą budowaną przez lata doświadczenia praktycznego postanowił dzielić się z czytelnikami. I dobrze, albowiem posiadał rzadki dar w sposób interesujący i mocno obrazowy prawić o zawiłościach naszych głów. Nie uciekał od aspektu naukowego, ale ubierał to w przystępny język i obrazował zrozumiale.
Co do samej książki...
Okładka jest bardzo prosta, ale estetyczna - nie mam żadnych negatywnych uwag do jej wyglądu. Dobra robota. Podobnie jest z samą zawartością - również pracę wykonano rzetelnie i z należytą uwagą nakierowaną na odbiorcę (nierzadko Autorzy gubią tę trajektorię). W żadnym momencie nie pojawia się zagadnienie, które jest niezrozumiałe, niejasno opisane albo potraktowane po łebkach. Przykład goni przykład, ale każdy z nich jest namacalny i z życia wzięty. Dzięki temu sprawnie po książce poruszać się będzie zarówno ktoś z ogólnym wykształceniem, jak i ktoś bardziej sprofilowany - ale niekoniecznie medycznie. Mamy tak naprawdę do czynienia z nauką, ale ukazaną w kompletnie nienaukowy sposób. To taki odpowiednik młyna wiedzy, który jest w Toruniu, albo bardziej znanego Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Niby o czymś ważnym i mądrym a jakby tak trochę nie na serio - a jest i na sto procent o czymś ważnym i na tę samą "stówę" na serio. Ale prosto. Jest o czymś ciężkim, z mocnym ładunkiem naukowym, ale jakby z dystansem i po ludzku. Nie przytłoczono czytelnika terminologią oraz zakulisami "branżowymi", ale ukazano to wszystko tak jakby iluzjonista zdradzał arkana swoich sztuczek demonstrując ich prawidłowe wykonanie w trybie "slow motion". Jest w książce także sporo odwołań do mistrzów, na których wzorował się sam Autor (wzorował w swoim postrzeganiu świata oraz nauce). Jak chociażby o Karolu Darwinie czy też Zygmuncie Freudzie. W książce da się wyczuć nie tylko wielką pasję Sacksa do nauki oraz do świata, ale również jego szeroką interdyscyplinarną wiedzę. A tę miał potężną.
Niewątpliwie będzie to interesująca lektura zarówno dla sympatyków wzmiankowanej już książki Saksa o mężczyźnie, który pomylił żonę z kapeluszem (nie rozczarujecie się), jak i dla miłośników książek Hawkinga, Goleman'a, ale także wszelkich książek pokroju "duchowe życie drzew".