Manue
-
Naturalne leczenie na wyciągnięcie ręki
Leczenie naturalnymi sposobami jest ostatnio niezwykle popularne. Jako że od pewnego czasu, może trochę bardziej z ciekawości niż ze względu na ich praktyczny aspekt, zbieram książki o diecie i medycynie naturalnej, w oko wpadły mi „Lecznicze rośliny dziko rosnące”. Spodziewałam się obszernego atlasu roślin, urozmaiconego gdzieniegdzie fotografiami, ale rzeczywistość przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Prawdę mówiąc, już wyciągając książkę z koperty miałam wyjątkowo dobre przeczucia.
Przywitał mnie ogromny, ciężki leksykon, który wyglądał naprawdę porządnie. Moja ulubiona twarda oprawa i graficzna okładka, pozbawiona zbędnych ozdobników, zrobiły swoje. Wydawnictwo Vital jak zwykle (bo nie jest to pierwsza ich książka, jaka trafiła w moje ręce) stanęło na wysokości zadania, oddając czytelnikom doskonale pomyślany produkt. Na ładnej „powierzchowności” atuty książki się jednak nie kończą. Poszczególne strony są bardzo praktycznie i jednocześnie estetycznie rozplanowane, nie ma przesycenia tekstem, a druk nie pozostawia wiele do życzenia. W środku znalazło się też wiele ilustracyjnych fotografii, które doskonale współgrają z drobnymi blokami tekstu. Każdej z roślin poświęcono przynajmniej dwie strony, by podać dostateczną ilość informacji.
Za całość książki odpowiada dr JJ Pursell, która posiada dyplom z naturopatii. Na ziołach i roślinach leczniczych zna się od wielu lat i swoją wiedzę chciała przekazać chętnym za pośrednictwem tego leksykonu. Tuż po spisie treści znajduje się przedmowa, a w niej autorka wyjaśnia, skąd wzięło się jej zamiłowanie do roślin i przedstawia cele tak przygotowanej pozycji. Nie jest to oczywiście książka „do poczytania”, ale leksykon zawierający konkretną wiedzę przydającą się w różnych sytuacjach.
Pierwsza część leksykonu to wprowadzenie do tematu. Doktor Pursell najpierw przybliża historię ziołolecznictwa oraz jego rozwój na przestrzeni dziejów, a później pisze co nieco o ludzkiej anatomii, opisując wszystkie układy w ciele człowieka.
Dopiero potem odnalazłam zbiór wszystkich roślin, określony przez autorkę jako „przewodnik”. Każda z „bohaterek” leksykonu została szczegółowo opisana, by czytelnik mógł znaleźć wszelkie informacje na jej temat. Szczególnie przydatne okazują się oczywiście „lecznicze zastosowania” roślin, ale mnie osobiście bardzo spodobała się rubryczka, zatytułowana „apteczka”. To w niej znajdują się rady, w jaki sposób przygotować wywar lub napar z danej rośliny lub też użyć jej w inny sposób.
Dobrym rozwiązaniem było również stworzenie kolejnych części książki, czyli „pracowni zielarza” i „terapii ziołowych”. Pierwsza z nich zawiera przystępnie napisane porady dla wszystkich tych, którzy chcieliby się profesjonalnie zająć ziołolecznictwem i przygotować sobie „miejsce pracy”. Druga natomiast skupia się na konkretnych problemach, z jakimi można walczyć za pomocą ziół. Mnie szczególnie zainteresowały „stany zapalne i ból” oraz „problemy żołądkowe i jelitowe”. Sama nie raz je miałam, więc czytając, skupiłam się głównie na nich. Podpowiedzi wydały mi się bardzo jasne i rzeczowe, dlatego uznałam tę część leksykonu za niezwykle przydatną.
„Lecznicze rośliny dziko rosnące” to pozycja, która powinna się znaleźć obowiązkowo w każdej domowej biblioteczce. Przejrzysty układ stron, efektowne wydanie, a także odpowiedni sposób przekazywania narracji zadziałały jak najbardziej na plus, pozwalając stworzyć leksykon, którego zastępcy próżno by szukać wśród książek o podobnym charakterze. Dla mnie jest pozycją jak najbardziej niezastąpioną i nie wymieniłabym go na żadną inną. Polecić go mogę każdemu, kto choć trochę interesuje się ziołolecznictwem bądź chciałby mieć w domu książkę wyjaśniającą, jak postępować z roślinami leczniczymi.