Aneta Grabowska
-
Chociaż czasy, kiedy pragnęłam zaszyć się w domu i nie oglądać nikogo przez najbliższe X lat, dopóki nie przestanę być żywą reklamą środków przeciwtrądzikowych, dawno już minęły, to stan mojej skóry niestety wciąż daleki jest od ideału. Podejrzewam, a podejrzenie to graniczy niemal z pewnością, że przyczyną tego stanu rzeczy jest moja dieta dość uboga w warzywa, do których zmuszam się jedynie dla dawania dobrego przykładu córce. Gdybym mogła, całkowicie wykreśliłabym je z mojego planu żywienia. Cóż, przypadek ze mnie ciężki, ale mam nadzieję, że nie beznadziejny. Moje problemy to jedno - jestem w stanie je jakoś racjonalnie wytłumaczyć i wiem, że dużo w nich po prostu mojej winy. Ale chyba w każdej, bliższej lub dalszej, rodzinie występują różnego rodzaju problemy skórne i alergie objawiające się na skórze, z którymi często nie wiemy, jak walczyć. Egzema, łuszczyca, trądzik czy trądzik różowaty - przykładów jest mnóstwo. Niestety coraz częściej lekarze próbują walczyć z takimi dolegliwościami różnego rodzaju specyfikami o silnym działaniu, które mają także mnóstwo niepożądanych skutków ubocznych. Sama miałam kiedyś zostać potraktowana sterydami, ale zrezygnowałam z takiej terapii. Być może to błąd, ale nie mam przekonania do takich form leczenia.
W publikacji "Pozbądź się chorób skóry" Shan Nix Jones przedstawia nam swoją autorską metodę walki z dolegliwościami skórnymi. Co ważne - jest to sposób naturalny, oparty w dużej mierze o jeden z powszechnie dostępnych, a często niedocenianych produktów - kefir. Moje zdziwienie było naprawdę duże, bo o ile od dawna wiem, że problemy skórne mogą mieć spory związek ze sposobem naszego odżywiania i że problemy z jelitami dają o sobie znać właśnie na powierzchni skóry, o tyle idea leczenia kefirem była mi do tej pory zupełnie obca. Sama zresztą zawsze wybierałam jogurty naturalne, sądząc, że to one są zdrowsze. Tymczasem to właśnie kefir jest ponoć skarbnicą drożdży i bakterii probiotycznych. Nie jest oczywiście tak, że bezkrytycznie wierzę we wszystko to, co przeczytałam. Daleka jestem od zawierzania wszystkiemu, co znajduję w książkach, bo papier przyjmie przecież wszystko. Teoria Shann Nix Jones ma jednak dwie zalety - po pierwsze książkę wydało wydawnictwo, którego publikacje znam i cenię. Z tej o ziołach do tej pory korzystamy w domu. Po drugie - jest to sposób nieinwazyjny, którego wypróbowanie nic mnie nie kosztuje. Owszem wzbraniałabym się przed zastosowaniem różnego rodzaju leków i innych środków farmakologicznych, ale kefir? Na pewno nie zaszkodzi, a być może pomoże. Cała teoria nie ogranicza się oczywiście do picia kefiru, ale jego miejsce jest w niej szczególne. Autorka poprzez swoje Dobre Rozwiązanie dla Skóry (GSS) stara się wprowadzić w życie Czytelników kilka zdrowych nawyków - ciekawych i chyba rzeczywiście wartych wypróbowania, przynajmniej niektórych z nich.
Przyznaję, że daję tej teorii kredyt zaufania przede wszystkim ze względu na wydawnictwo, na którego publikacjach do tej pory się nie zawiodłam. Należę bowiem do tej grupy ludzi, która nie uwierzy, dopóki nie wypróbuje. Mama mojego męża jest z kolei bardzo na tak i sama zaczyna wprowadzać w życie zmiany, o których przeczytała w tej książce.
Publikacja warta polecenia dla osób, które borykają się z problemami skórnymi, ale nie mają przekonania do farmakologicznych sposobów ich zwalczania.
Comments