Airel
-
Chciałabym móc założyć, że wśród czytelników recenzji drugiego tomu „Kronik drugiego kręgu” nie będzie osób, które nie przeczytały (albo przynajmniej nie zaczęły czytać) wcześniejszej powieści pod tytułem „Naznaczeni błękitem”. Starałam się unikać znaczących nawiązań do wydarzeń mających miejsce w pierwszym tomie cyklu, ale trudno omawiać drugi tom w zupełnym oderwaniu od poprzedniego.
W „Drugim kręgu” wszystkie wątki poszczególnych części „Naznaczonych błękitem” pięknie schodzą się w całość. Ten tom jest już ewidentnie powieścią, której rozmach ujawnia się w miarę czytania.Podejmuje historię dokładnie w tym miejscu, w którym autorka zostawiła nas na koniec pierwszego tomu i toczy się dalej w sobie znanym tempie. Kamyk przebywa więc na smoczej wyspie wśród rodziny Słonego tak, jak go zostawiliśmy. Pożeracz Chmur i Liska są tu równie istotnymi bohaterami, co poprzednio, a smocze wyspy okazują się kryć więcej sekretów, niż początkowo mogłoby się wydawać. Poznajemy też rodzinę Słonego, a jego liczne dzieci, wraz ze swoimi charakterystycznymi osobowościami, dały mi dużo radości podczas czytania.
Ale Kamyk nie zostaje na smoczej wyspie na zawsze: w końcu postanawia wrócić do królestwa i zostać mistrzem. Tym sposobem my, czytelnicy, wracamy również do postaci nieco starszego już Nocnego Śpiewaka.
Wraz z powracającym na kontynent Kamykiem poznajemy innych, równie uzdolnionych magicznie chłopców; cała grupa stanowi wdzięczny obiekt do obserwacji: zabawny, dający do myślenia, sympatyczny. Młodzi magowie stanowią grupę najróżniejszych osobowości, które jednak zazwyczaj się ze sobą dogadują. Nie bez przygód. Ostatecznie łączą ich przyjaźń, wspólne kłopoty i tajemnice. Innym powracającym bohaterem jest Wiatr Na Szczycie, który nieodmiennie dodaje życiu magów w Kręgu nieco odmiany.
Bohaterowie tak przypadli mi do gustu, że nawet nie umiem zdecydować, czy mam jakiegoś „ulubieńca”. Zwykle mamy ulubione postaci z danej książki; w tym wypadku, przynajmniej po lekturze pierwszych dwóch tomów, wszyscy wydają mi się w równy sposób interesujący, choć naturalnie, nie są do siebie podobni.
Tak jak akcja toczy się nieprzerwanie, tak warsztat Ewy Białołęckiej jest równy i lekki, dokładnie tak samo jak w pierwszym tomie. Jeśli zatem czytałeś/czytałaś pierwszy tom z przyjemnością, nie musisz się niczego obawiać – dokładnie tak samo będzie w drugim tomie. Wciąż nie mogę wyobrazić sobie czytelnika, który powie, że prozę Białołęckiej źle się czyta. Tę książkę, podobnie jak pierwszą z cyklu, również pochłonęłam w jeden wolny dzień. Co przyniosło tyleż radości z czytania, co smutku z szybkiego końca.
Trzeci tom cyklu, „Kamień na szczycie”, ma się ukazać już (albo dopiero, zależy jak na to spojrzeć) w maju. Jestem bardzo ciekawa, ponieważ wydarzenia z drugiego tomu nabrzmiewają konsekwencjami, którym nasza grupka młodych magów będzie musiała stawić czoła. Jak sobie poradzą? Co dokładnie ich czeka, i to już w nieodległej przyszłości? Drugi tom pozostawił wiele pytań i trzeci ma niełatwe zadanie na nie odpowiedzieć. Aż trochę się denerwuję. Ostatecznie to właśnie tym tomie wyjaśnia się nazwa całego cyklu, co pokazuje, jak ważne wydarzenia są w nim opisane.
Co zapisałam sobie w notatkach po zakończeniu lektury? Tylko kilka poniższych słów:
Świetna, fascynująca, zabawna. Mądra.Zachęcam wszystkich sympatyków nurtu fantasy do zapoznania się z cyklem „Kroniki drugiego kręgu” – myślę, że przypadnie wam do gustu. Dawno lektura fantasy nie sprawiła mi tyle przyjemności.