Aneta Grabowska
-
Nie spotkałam się chyba do tej pory z tytułem, który aż tak przyciągałby spojrzenie i skłaniał do zakupu. Zwłaszcza w te ciepłe dni, które właśnie nadeszły. Zimny kufel złocistego trunku przykuwa wzrok i aktywizuje kubki smakowe, które następnie przekazują informację do mózgu, czego w danym momencie nam brakuje do szczęścia. Przynajmniej tak to działa w moim przypadku, a sądzę, że stanowię godnego reprezentanta grupy docelowej. No może stanowiłam będzie lepszym określeniem, gdyż jako mama karmiąca muszę się obecnie zadowolić tak zwanymi trunkami zero procent, które co najwyżej koło prawdziwego piwa stały. A i to jedynie od czasu do czasu. Niemniej jeszcze nie tak dawno spokojnie można mnie było zaliczyć do grona prawdziwych piwoszy, którzy wielbili ten trunek i przedkładali jego charakterystyczny smak ponad wszystkie inne. Ten leksykon jest zatem dla mnie odpowiednią lekturą, zresztą dla mojego męża również. I byliśmy bardzo ciekawi, co zaproponuje nam - smakoszom - autor.
Zanim dojdziemy do rodzajów tego zacnego trunku, Bartosz Senderek raczy nas porządną dawką informacji na jego temat. W końcu jako smakosze, za jakich się uważamy, jeśli sięgnęliśmy po tę publikację, powinniśmy wiedzieć co nieco na ten temat. Na przykład to, z czego powstaje piwo i w jaki sposób. I racja - wypadałoby się w takich kwestiach orientować. Warto zaznaczyć, że autor nie stara się nas zanudzić na śmierć teorią, bo podaje ją w krótkiej, acz konkretnej formie i ilości. Wskazuje za to, że w kwestiach degustacyjnych liczy się nie tylko sam napój, ale także choćby szkło. Na koniec rozważań teoretycznych jeszcze obalenie kilku mitów związanych z piwem i możemy przejść do części najistotniejszej - leksykonu najlepszych piw, po które warto sięgnąć, gdy ma się ochotę na orzeźwiający smak ukochany przez tak wiele osób, w poczet których można z pewnością zaliczyć również mnie.
Piwa w leksykonie zostały pogrupowane. Osobno znajdziemy pilznery i lagery, osobno koźlaki czy piwa pszeniczne. I osobiście bardzo mnie cieszy ten podział, bo porządkuje treści w książce. My z mężem przykładowo lubujemy się jedynie w lagerach i piwach pszenicznych, szerokim łukiem omijając chociażby te z ciemnego słodu. Na początku każdego rozdziału znajduje się ogólna charakterystyka danego gatunku, z kolei przy konkretnym piwie mamy do czynienia z krótkim opisem, ciekawostkami oraz podstawowymi informacjami typu kraj pochodzenia, browar, alkohol podany w procentach, barwa, cena, dostępność czy temperaturę serwowania. Przydatne, czyż nie?
Niektóre piwa znam z naszych polskich sklepów, inne wciąż są dla mnie zagadką, bo też nigdy nie spotkałam ich na sklepowej półce. Niemniej, jeśli tylko dojrzę je tam kiedyś, zakupię dla męża, niech chociaż on cieszy się piwnymi nowinkami, skoro ja przez najbliższe miesiące (lata?) nie mogę. Gdy czytam to zdanie po raz drugi, nieskromnie muszę stwierdzić, że dobra za mnie żona.
Wracając jednak do książki. Bartosz Senderek na końcu swojej publikacji uraczył nas dodatkowo słowniczkiem wyrazów związanych z piwowarstwem. Jeśli ktoś zatem chciałby zabłysnąć w towarzystwie fachową wiedzą i odpowiednią terminologią, macie już narzędzie, aby to zrobić. Wystarczy dokładnie zapoznać się z tą książką.
Ciekawa publikacja, która ze względu na popularność napoju, jakim jest piwo, może trafić do wielu polskich domów i niejednokrotnie pewnie pomoże w wyborze odpowiedniego trunku na grilla czy imprezę.