Aelin Ether
-
„Zdrajca tronu” to druga część cyklu „Buntowniczka z pustyni” pióra niesamowitej Alwyn Hamilton – laureatki nagrody Goodreads dla najlepszego debiutującego pisarza w 2016 roku. O ile pierwsza część nie zachwyciła mnie tak, jak tego oczekiwałam, tak jej kontynuacja sprawiła, że całkowicie przepadłam. Nie spodziewałam się tak dobrego drugiego tomu, więc podczas czytania zostałam mile zaskoczona i wessana w świat pełen magii i intryg. Dżiny, pustynia, akcja i pałac sułtański...Czego chcieć więcej?
Amani chciała tylko uciec z małego i spokojnego miasteczka Dustwalk, gdzie niebieskie oczy sprawiały, że odstawała od reszty. Jednak nie spodziewała się, że seria zdarzeń i decyzji zaprowadzi ją w miejsce, o którym nigdy nawet nie marzyła. Wbrew własnej woli trafia do centrum wydarzeń – pałacu sułtańskiego, a przyświeca jej jeden cel: zniszczyć tyrana od wewnątrz. Czy uda jej się to zrobić? Jakie przeszkody będzie musiała pokonać? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w zjawiskowym „Zdrajcy tronu”.
Podczas lektury pierwszego tomu, miewałam wrażenie, że autorce czasami brakuje pomysłów na poprowadzenie fabuły. Wydarzenia wlokły się w czasie, sprawiając, że czasami wręcz omijałam niektóre zdania, by znów wpaść w wir wydarzeń. Jednak w „Zdrajcy tronu” widzimy wyraźną poprawę. Akcja w tej książce biegnie niesłychanie szybko, co chwila coś się dzieje, a my nie mamy nawet chwili na złapanie oddechu. Intryga i spisek na tle magicznego państwa – to połączenie sprawia, że od tej pozycji nie można się oderwać. Niewyjaśnione wątki zawarte w „Buntowniczce z pustyni” nagle wyjaśniają się, rozjaśniając całą sytuację. Jednak kiedy zdaje ci się, że wiesz, co zaczyna się dziać, dostajesz kolejny zwrot akcji i po raz kolejny głowisz się nad rozwiązaniem sytuacji. Mała rada: nie sięgaj po „Zdrajcę tronu” przed ważnym egzaminem, bądź spotkaniem. W przeciwnym razie możesz pożegnać się z kilkunastoma godzinami, które przeznaczone były na co innego. Ta książka połyka w całości!
Jedynym drobnym minusem tej powieści jest jak dla mnie główna bohaterka. Najtrudniej było mi ją znieść w pewnych sytuacjach. Nieporadna, zauroczona dziewczynka, niczym tarcza obrywała praktycznie bez przerwy, jednak nadal nic jej nie było. Można powiedzieć, że stawała się wtedy mało realna – plastikowa.
„Zdrajca tronu” pomaga zrozumieć historię Miraji, jak i również pokazuje nowe oblicze rebelii oraz wojny o nowy porządek. Pisarka manipuluje naszymi uczuciami, sprawiając, że przestajemy być pewni wszystkiego, czego do tej pory się dowiedzieliśmy. Podważa nasze przypuszczenia, spowija mgłą i otacza wątpliwościami bohaterów, o których wiedzieliśmy już sporo. Alwyn Hamilton mistrzowsko snuje spiski, podkręca akcję i zamyka to wszystko w tym jednym tomie, który wręcz wgniata nas w siedzenia.
Podsumowując, nie spodziewałam się tak dobrej kontynuacji. Mimo mojej szczątkowej niechęci do Amani, uważam, że bohaterzy są wykreowani bardzo dobrze. Autorka sprawia, że przywiązujemy się do nich jeszcze bardziej niż w tomie pierwszym. Na uwagę zasługuje również wydanie. Piękna okładka z równie pięknym i porywającym wnętrzem. W kontynuacji „Buntowniczki z pustyni” można dostrzec również poprawę stylu Alwyn Hamilton, jak i umiejętność podkręcania akcji. „Zdrajca tronu” uzależnia, jak najlepszy narkotyk, wgniata w fotel oraz wciąga do tego stopnia, że zapominamy o realnym świecie. Właśnie takich książek szukam – pozwalających oderwać się od szarej codzienności. Polecam osobom w każdym wieku!