Pani M
-
„Zakrzywiony kij, małe piłeczki łatwe do zgubienia, kilka lub kilkanaście dołków, do których trzeba trafić, pokonując kilometry trawnika. Wydaje ci się to trudne i nudne? To znaczy, że golf znasz tylko z teorii, jeszcze w niego nie grałeś, i nie wiesz, ile emocji i atrakcji może zapewnić ci ten sport.
Golf nie jest grą tylko dla zawodowców, ludzi majętnych, samotników lub entuzjastów nie widzących poza nim świata. Golf to świetny sposób na wspólne – towarzyskie, rodzinne – spędzanie czasu, połączone z podróżami w ciekawe miejsca. Szukasz odmiany od tradycyjnego wypoczynku? Chcesz spróbować czegoś nowego? Golf, oto odpowiedź” – takie słowa czytamy na okładce publikacji Wojciecha Pasynkiewicza. Czy udało mu się zarazić mnie bakcylem do golfa? Przekonajcie się sami.
Nigdy w życiu nie miałam do czynienia z profesjonalnym golfem. „Grałam” we własną wersję. Miałam wtedy coś koło 10 lat, sama zrobiłam sobie pole golfowe i kije do gry. I na tym się moja przygoda z golfem skończyła. Jakoś niespecjalnie mnie do niego ciągnęło. Wydawało mi się, że to jest strasznie nudne. Poza tym miałam w głowie obraz tych ładnie ubranych ludzi, którzy jeżdżą na pola golfowe i grają w swoich elitarnych kręgach, do których nie sposób się dostać.
Autor w pewien sposób odczarował mi ten obraz, choć w trakcie lektury doszłam do wniosku, że mimo wszystko nie jest to rozrywka dla mnie. Dlaczego? Zdecydowanie bardziej wolę sobie pobiegać podczas gry, niż uderzać kijem w piłkę i próbować trafić do dołka. Może za parę lat inaczej spojrzę na ten sport.
Na początku autor ostrzega, że jeśli czytelnik jest osobą, która zna się na golfie, to powinna ona odpuścić sobie pierwsze rozdziały oraz znajdujący się na końcu słowniczek, gdzie znajdziecie wyjaśnienia słownictwa związanego z golfem. Jeśli nie znacie się na tym, przeczytajcie wszystko od deski do deski, żeby wszystko było dla was jasne. Autor daje nam do zrozumienia, że w tym środowisku gracze posługują się slangiem, którego trzeba się nauczyć.
Z książki dowiecie się tego, skąd wziął się golf, jak wygląda gra w niego. I ważna kwestia dla pań, przekonacie się, od kiedy mamy wstęp na pola golfowe, bo nie zawsze kobiety były na nich mile widziane. Wojciech Pasynkiewicz opisuje to, jak rozpoczęła się jego przygoda z golfem. Zachęca do tego, by nie zrażać się początkowymi porażkami, bo nie każdy urodził się z kijem w ręce. Opowiada również o swoich golfowych podróżach.
Nieco obawiałam się tego, że to będzie nudna książka. W końcu o golfie wiem bardzo niewiele, ale całkiem przyjemnie się ją czytało. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że golf mimo wszystko jest golfem dla bogatych ludzi. Cały czas miałam to z tyłu głowy, kiedy czytałam o podróżach, jakie odbył autor publikacji. Nie każdego stać na takie wyjazdy. Zazdrościłam Wojciechowi Pasynkiewiczowi tego, że odwiedził na przykład Amerykę. Zdjęcia zawarte w książce robią wrażenie.
Trudno mi jednoznacznie określić, dla kogo jest to publikacja. Jeśli siedzicie po uszy w golfie i lubicie w niego grać, myślę, że znajdziecie tu dla siebie jakieś wskazówki i inspiracje. Autorowi trzeba przyznać, że potrafi opowiadać z pasją o tym sporcie i wzbudza zainteresowanie.