Sonrisa
-
O prozie Ewy Cielesz słyszałam wiele dobrego. Zarówno recenzje jej książek, na które trafiałam w sieci, jak i opinie znajomych podkreślały, że powieści tej autorki nie są banalne, że wciągają i człowiek nawet się nie orientuje, gdy dociera do końca opowiadanych historii. Kiedy więc nadarzyła się okazja, by bliżej zapoznać się z twórczością pisarki, nie zastanawiałam się długo. Tym bardziej, że okładka książki „Szepty stepowe” wydała mi się niezwykle interesująca. Niestety nie zauważyłam, że powieść ta jest drugim tomem cyklu „Słońce umiera i tańczy”. Z pewnością nieznajomość pierwszego tomu nieco wpłynął na moją ocenę tej książki. Tym bardziej, że po prostu byłam zła na siebie za nieuwagę, ponieważ wiem, że poznając losy bohaterów opowiedziane w tym tomie odebrałam sobie przynajmniej część przyjemności czytania poprzedniej części. Naprawdę bardzo tego żałuję, bo historia mnie wciągnęła.
„Szepty stepowe” opowiadają dalsze losy dwojga bohaterów: Jagody i Dmitrija, którzy tym razem udają się w rodzinne strony tego ostatniego – do tajemniczej i wciąż dzikiej jeszcze Mongolii. Opisy tego zakątka świata są zresztą w książce fantastyczne. Autorka bardzo dobrze się przygotowała i udało jej się odmalować mongolskie stepy w sposób niezwykle inspirujący, porywający i po prostu piękny. Ewa Cielesz o Mongolii pisze tak, że mimo wszystkich wydarzeń, które w książce są opowiedziane, mimo wszystkich przygód, nie zawsze dobrych, które spotykają Jagodę i które zmuszają ją do zastanowienia się nad sobą, nad swoim życiem, chce się wyjechać właśnie tam – na dziki, niedostępny, wciąż jeszcze nie do końca znany step mongolski.
Tym, co mnie w tej książce oczarowało były także wszystkie fragmenty poświęcone ludom wciąż na stepach żyjących. Autorka z ogromną dbałością o szczegóły opisuje Mongołów, ich tak odmienną od naszej kulturę i obyczaje. Dla kogoś, kto pasjonuje się poznawaniem innych ludów, innych kultur to niewątpliwie ogromna wartość.Ważniejsze jest jednak to, że tak samo dokładnie, jak mongolskie zwyczaje, autorka potrafi obserwować i opisywać ludzkie emocje. To one są w tej książce najważniejsze i to one sprawiają, że tak trudno jest się oderwać od lektury. Bo czytanie powieści „Szepty stepów” jest naprawdę ogromną przyjemnością i fascynującą przygodą. To nie tylko okazja, by choćby w wyobraźni odbyć podróż do Mongolii, ale także szansa na to, by odbyć też inną podróż – w głąb siebie. Opowiadaną historią autorka oddziałuje na czytelnika, wywołuje w nim emocje i w rezultacie sprawia, że nawet po przeczytaniu ostatniego zdania długo jeszcze pamięta się o tej książce.
Bardzo się cieszę, że przeczytałam „Szepty stepowe”. Lektura sprawiła, że przekonałam się, iż wszystkie entuzjastyczne słowa kierowane pod adresem Ewy Cielesz naprawdę były uzasadnione. Dziś, po przeczytaniu tej powieści, mogę powiedzieć, że sama także dołączam do grona miłośników książek autorki i z pewnością wszystkie jej wcześniej wydane książki także przeczytam. Zacznę oczywiście od pierwszego tomu opisującego historię Jagody i jej narzeczonego.
Książkę „Szepty stepowe” oczywiście polecam. Wszystkim tym, którzy lubią powieści niebanalne i tym, którzy cenią sobie autorów dobrze przygotowujących się do pisania kolejnych powieści. Z pewnością również wszyscy, którzy w literaturze szukają możliwości przeniesienia się, choćby na chwilę w inne miejsca i podróżowania, niechby tylko w wyobraźni, również nie będą zawiedzeni. Wszystko dlatego, że Ewa Cielesz jest po prostu dobrą pisarką i wierzę, że jeszcze wiele razy o niej usłyszymy.