Pani M
-
Małżeństwo Carly i Roba na pierwszy rzut oka wydaje się udane. Pracują razem. On jest lekarzem. Ona pielęgniarką. Mają trójkę dzieci.I przyjaciół, Jenni i Craiga. Pewnego dnia kobieta pyta mężczyznę o to, jaką kobietę chciałby mieć, gdyby mógł mieć wybór. On odpowiada, że nie chce innej. Ona jednak nie ustaje w swoich dociekaniach. Dlaczego? O tym musicie przekonać się sami. Rob jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, jak daleko idące konsekwencje będzie miało pytanie jego żony. Czy bohaterowie rzeczywiście znają tych, których kochają? Czy wiedzą, do czego sami są zdolni? Gdzie kończy się gra, a zaczyna mordercza obsesja…
Kiedy spojrzałam na okładkę tej książki, miałam mocno mieszane uczucia. Obawiałam się tego, że to będzie tania, do bólu przewidywalna historyjka, którą będę męczyć, byleby tylko jakoś dotrzeć do końca. Amandzie Robson udało się jednak mnie zaskoczyć. I to bardzo pozytywnie.
Czworo narratorów, jedna historia. Moim zdaniem bardzo intymna historia, w której przeplata się ze sobą kilka gatunków literackich. Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale uważam, że dominuje tu, nazwę to dramat psychologiczny. Jest tu też trochę thrillera, powieści obyczajowej, a i odważnych scen nie brakuje, dlatego niepełnoletnich czytelników proszę o poszukanie sobie czegoś innego do czytania. To zdecydowanie nie jest książka dla was. I wcale nie przemawia przeze mnie moherowa ciocia, tylko uważam, że jest to opowieść dla dojrzałych czytelników. Nie wiem, czy nastoletni odbiorcy będą potrafili wczuć się w tę historię. Ja jakieś 10-12 lat temu doszłabym do wniosku, że to strasznie nudna książka i muszę przeczytać coś innego.
To, co dzieje się z Carly, przerażało mnie. Za nic w świecie nie chciałabym mieć z nią do czynienia. Od momentu, gdy pojawiła się na kartach powieści, czułam niepokój. Nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania. A ile razy miałam ochotę, żeby krzyknąć „kobieto, ogarnij się!”? Tego nie potrafię zliczyć. Jej mąż był właściwie kukiełką. To samo można właściwie powiedzieć o Craigu i troszkę mi to przeszkadzało. Gdybyście jednak kazali mi wybierać, którego z nich darzę choć odrobiną sympatii, mój wybór padłby raczej na Roba. O Craigu wolałabym zapomnieć. Jest jeszcze Jenni, ale na jej temat nie chcę wam nic mówić, żebyście mogli sami wyrobić sobie na jej temat zdanie. Nie chcę niczego sugerować.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdzieś faktycznie może sobie istnieć taka Carly, której obsesja niszczy bliskich. Autorka pokazuje poprzez tę bohaterkę, że można być złym człowiekiem, nie popełniając przestępstwa. Każdy z nas ma swoją mroczną stronę. Większość potrafi nad nią zapanować. Tutaj widzimy, co dzieje się, gdy pozwolimy jej przejąć nad nami kontrolę. To mnie przeraża.
Nie jest to najłatwiejsza w odbiorze książka i podejrzewam, że nie każdemu czytelnikowi przypadnie ona do gustu. Mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła i nie spodziewałam się tego, że pochłonę ją w parę godzin, chociaż rozkręcała się dość powoli. Jednak to, co dzieje się później, w pełni rekompensuje trudne początki. Zakończenie jest moim zdaniem wisienką na torcie.
Jeśli lubicie powieści ze sporą dawką psychologii, myślę, że to książka dla was. Mam nadzieję, że ta powieść was nie rozczaruje i uda wam się wczuć w jej klimat.