Pani M
-
Nastoletnia Natasha zostaje wyciągnięta z lodowatej wody. Jak się okazuje, dziewczyna przez 13 minut była martwa. Nie pamięta jednak tego, co stało się, że znalazła się pod wodą. Wie jedno – to nie był wypadek. Zaczyna więc podejrzewać swoje przyjaciółki. W końcu wróg znajduje się czasem bliżej nas, niż byśmy sobie to wyobrażali.
Do tej książki, pomimo tego, że słyszałam na jej temat same pochlebne opinie, podeszłam bardzo ostrożnie. Dlaczego? Swoje lata już mam i czytanie o nastolatkach nie zawsze wychodzi mi na dobre. Obawiałam się tego, że porzucę lekturę zanim jeszcze się na dobre rozkręci. I faktycznie, miałam na początku spore problemy z wkręceniem się w fabułę. Zaczęło się z przytupem. Już na dzień dobry mamy ciało. Jednak bohaterowie mnie do siebie nie przekonywali. Miałam do nich ogromny dystans i za nic nie umiałam go skrócić. Wydawało mi się, że bohaterki są na maksa przerysowane. Potem wszystko zaczęło mi się układać w całość i przekonałam się, że to jest całkiem niezła książka.
Im dalej w fabułę, tym napięcie narastało. Nie była to może specjalnie oryginalna historia, ale miała w sobie coś, co sprawiło, że nie umiałam jej w pewnym momencie odłożyć na półkę. Musiałam dowiedzieć się, jaki będzie finał tej historii. Patrząc na to, w co potrafiły wplątać się nastoletnie dzieciaki, mogłam spodziewać się wszystkiego. Autorce nawet udało się wyprowadzić mnie w pole, za co należą się jej wyrazy uznania.
Wspomniałam wcześniej, że bohaterki wydały mi się nieco przerysowane. Po głębszym zastanowieniu dochodzę jednak do wniosku, że zachowują się jak wiele nastolatek w ich wieku, tylko ja po prostu już nie bardzo pamiętam, co robiłam, kiedy miałam tyle lat co one. Co prawda nie przypominałam ich pod wieloma względami, ale parę wspólnych punktów by się znalazło. Całe szczęście, że ja się uchowałam z dala od Facebooka.
Początek książki nie zapowiadał tak dobrej, przemyślanej historii. Byłam przekonana, że to będzie typowa opowiastka dla młodzieży i szybko wymięknę podczas czytania. Potrzebowałam trochę czasu, ale nie żałuję tego, że sięgnęłam po „13 minut”. Z takiej sobie opowiastki przeradza się w dość mocny thriller psychologiczny, który pokazuje, do czego może doprowadzić chorobliwa chęć bycia kimś popularnym za wszelką cenę. Nie zapominajmy, że akcja kręci się wokół młodych ludzi, którzy są na takim etapie życia, że albo królują w szkole, albo są nikim. Nie spodziewałam się tego, że ci nastolatkowie skrywają w sobie takie tajemnice. Kiedy zaczynają wychodzić na jaw, włos jeży się na głowie.
Niektórym czytelnikom może nieco przeszkadzać to, że opowieść poznajemy z kilku perspektyw. Przyznaję, że i ja miałam z tym problem. Nie umiałam złapać płynności w czytaniu, ale w końcu przyzwyczaiłam się do tego, jak skonstruowana jest ta książka. Powiem więcej, miało to swoje plusy i w ogólnym rozrachunku wypada pozytywnie.
Nie musicie obawiać się tego, że to kolejna powieść o bezmyślnych nastolatkach, która jedzie na wszystkich znanych nam schematach. Owszem, niektóre motywy nie są specjalnie oryginalne, ale nie powiem, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało. Jeśli chcecie poznać Natashę i jej historię, zachęcam do lektury. Moim zdaniem zasługuje na uwagę.