Miasto Świętych I Złodziei | Autor: Natalie C. Anderson

„Miasto świętych i złodziei” to książka, której lektury nie mogłam się doczekać. Wysokie oceny recenzentów, pozytywne opinie czytelników i przyznane jej wyróżnienia rozbudziły mój apetyt. Duże znaczenie miał dla mnie również fakt, że powieść zapowiadała się na połączenie thrillera z literaturą młodzieżową, co zazwyczaj wypada bardzo korzystnie, o czym przekonałam się już wcześniej kilkakrotnie. Czy rzeczywiście było tak kolorowo?

Powieść Anderson czyta się bardzo dobrze od pierwszych stron. Duża w tym zasługa głównej bohaterki i prowadzonej przez nią intrygującej narracji. Tina zaprasza nas do świata, w którym nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać. Gorącą atmosferę Kenii i Konga dodatkowo podobija duszny klimat powieści, na który składają się sekrety z przeszłości, kulisy ulicznego gangu, złowrogie intrygi i rywalizacja między powieściowymi złodziejami. Tina szczerze i bezkompromisowo opowiada jak wygląda jej życie na ulicy oraz co do niego doprowadziło i jaki ma plan, by to zmienić, a także rozprawić się z przeszłością. Jej opowieść rozbudza naszą wyobraźnię, sprawia, że chętnie w tę powieść się angażujemy i szybko pokonujemy kolejne rozdziały.

Moje zainteresowanie bez wątpienia podsyciła również sama postać Tiny. Nieczęsto spotykam się bowiem z młodymi bohaterkami, które charakteryzowałyby się tak silnym charakterem, głęboką determinacją w dążeniu do celu i koniecznością rozprawienia się z demonami przeszłości. Tina od początku nie ma przed nami żadnych tajemnic, nie ukrywa, co planuje i w jakich okolicznościach do tego dojdzie. Targające nią emocje i niezabliźnione rany sprawiają, że mamy chęć podążać za nią bez zastanawiania się i zadawania zbędnych pytań. To bohaterka, wobec której nie sposób pozostać obojętnym, szybko zaczynamy pałać do niej sympatią i kibicować jej przy podejmowaniu kolejnych decyzji.

Anderson świetnie poradziła sobie ze stworzeniem i utrzymaniem mrocznej atmosfery powieści. Od samego początku zdajemy sobie sprawę, do czego dąży główna bohaterka i jej czyny wywołują w nas napięcie i obawę, że coś pójdzie nie po jej myśli. Jednak już sam wstęp do książki, powrót do wydarzeń z przeszłości, niewyjaśnione zaszłości, tajemnice i niedopowiedzenia sprawiają, że u czytelnika może pojawić się gęsia skórka. Przez cały czas trwania lektury mamy świadomość, że coś się wydarzy i niecierpliwie na to czekamy, a autorka radzi sobie całkiem nieźle ze zmianą biegu akcji, wprowadzeniem dodatkowych wątków, kolejnych tajemnic i niespodzianek.

W tej książce nic nie jest czarne czy białe, a Anderson świetnie czuje się błyskając różnymi odcieniami szarości. Z wielką gracją wprowadza do książki tematy uniwersalne, które nie przestają intrygować i o których warto mówić. Co ciekawe łączy ze sobą kwestie wykorzystywane przez pisarzy na co dzień, jak silne związki rodzinne, uczucia takie jak miłość i przyjaźń, bieda z kwestiami nieprzyjemnymi, a nawet budzącymi pewne tabu- wydobycie surowców i jego konsekwencje czy różnego rodzaju afrykańskie kontrasty.

Powieść napisano bardzo lekkim i przyjaznym językiem. Czyta się ją przyjemnie i szybko. Z jednej strony niewątpliwie ma na to wpływ ta młodzieżowa stylizacja i osadzenie powieści w świecie nastolatków. Z drugiej zaś nasza cierpliwość zostaje wystawiona na próbę za sprawą postępowania Tiny i potencjalnych konsekwencji jej działań.

Wydaje mi się, że to powieść, po którą warto sięgnąć. Choć nie wywołała we mnie uczucia wow, to jednak czytało mi się ją naprawdę dobrze i z czystym sumieniem mogę ją polecić innym czytelnikom.