Aneta Grabowska
-
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Zuzą-Łobuzą i jej zapiskami, ale za każdym razem, gdy mam możliwość zrecenzowania kolejnej części jej przygód, z przyjemnością się tego podejmuję. Nie tylko dlatego, że mam nadzieję wykorzystać je w przyszłości w pracy lub przeczytać razem z córką. Także mnie, osobie od dekady już dorosłej, taka forma publikacji bardzo odpowiada. Co zatem znajdziemy w środku po otwarciu książki? Już spieszę z wyjaśnieniami.
Zuza-Łobuza jest uczennicą klasy szóstej, czyli lat ma prawdopodobnie dwanaście. Wraz z najlepszą przyjaciółką Zośką oraz dwoma chłopcami tworzą grupę, której nadali wdzięczną nazwę Wściekłych Królików. Jak to już w tym wieku bywa, w klasie tworzą się grupki, które ze sobą rywalizują na różnych płaszczyznach i...niekoniecznie się lubią. Wściekłe Króliki nie pałają sympatią do bandy Lamerek (zresztą z wzajemnością) i będą im to okazywać na każdym kroku. Także na wycieczce klasowej, na którą wybierają się w tej części opowieści. Bałtyk, przyjaciele wokół, nocleg w przepięknej rezydencji - wyprawa idealna? Prawie. Bo nagle okazuje się, że przez te kilka dni Zuza i Zośka muszą dzielić pokój...właśnie z Lamerkami! To jednak nie koniec problemów. W rezydencji zamieszkała też banda ósmoklasistów ze szkoły sportowej i bynajmniej nie są to osoby zamierzające zajmować się swoimi sprawami podczas wycieczki. W końcu męczenie uczniów z młodszej klasy to taka świetna zabawa... Szósta B nie zamierza być jednak dłużna. Jak widać i tym razem szykuje się niezła zabawa!
Tym, co najbardziej ujmuje mnie w serii książek o przygodach Zuzy-Łobuzy jest ich forma. Nie jest to zwykły pamiętnik z mnóstwem tekstu i niczym poza tym. Zuzka każdy wpis opatruje zabawnymi obrazkami, ilustrującymi to, o czym aktualnie pisze. Co więcej, jeśli tylko mamy na to ochotę, jej obrazki możemy pokolorować - one aż się o to proszą! Tak więc poza świetną zabawą wynikającą z czytania, młody Czytelnik poćwiczy także trochę grafomotorykę, czyli połączy przyjemne z pożytecznym.
Kolejną zaletą jest dla mnie humor, jakim przepełniona jest książka. Czasem taki na granicy tego, co chciałabym prezentować własnemu dziecku, ale z drugiej strony - to, że o czymś nie mówimy, nie oznacza, że tego nie ma (na przykład wredne żarty robione osobom z klasy). Być może będzie to stanowić dobry punkt wyjścia do rozmowy na temat tego, jakie dane zachowania niosą za sobą konsekwencje i jak czują się przez nie inni. W końcu w książkach nie wszystko musi być podane jak na tacy. Czasem wystarczy zarysowany problem, a już rodzica lub nauczyciela w tym rola, żeby wykorzystać go do celów wychowawczych.
Dla kogo jest ta seria? Hmm, teoretycznie najlepiej dla dzieci starszych, równolatków Zuzki i jej przyjaciół, ale nie tylko. Pokazywałam tę książkę dzieciom i starszym, i młodszym - wszystkie reagowały entuzjastycznie. Co więcej, ja także uśmiecham się wiele razy, gdy zasiadam w fotelu z "Pamiętnikiem Zuzy-Łobuzy". Może to kwestia tego, że nie umiem i nie chcę pozbyć się mojego wewnętrznego dziecka, które staram się raczej w sobie pielęgnować. A może książka jest po prostu tak dobra, że trafia w gusta nawet osoby dorosłej. Najprawdopodobniej to połączenie obu kwestii, ale jedno jest pewne - z czystym sumieniem mogę ją polecić tak młodym Czytelnikom, jak też ich rodzicom, którzy - jak ja - lubią czasem powspominać stare, dobre czasy.