Pani M
-
W dzisiejszych czasach zdecydowana większość ludzi korzysta z mediów społecznościowych. Niektórzy śmieją się, że jeśli nie ma się konta na takowym, oznacza to, że człowiek po prostu nie istnieje. Pozwólcie, że opowiem wam o Vicky Decker. Kiedy jest offline, nie rzuca się zbytnio w oczy. Jest nieśmiała, nie ma zbyt wielu znajomych i czuje się samotna. Wszystko zmienia się, gdy pojawia się w sieci jako @Observi, zmienia się wtedy w duszę towarzystwa. Wrzuca zdjęcia z imprez, kolorowe stories, na których jest roześmiana, wśród znanych ludzi. Ma coraz więcej followersów, zbiera tysiące lajków i komentarzy. Na Instagramie może być tym, kim chce i jest tam gwiazdą. Fikcyjny profil jest dopracowany w każdym szczególe i Vicky mogłaby w zasadzie spędzać na nim cały dzień. Im bardziej jest popularna jako @Observi, tym lepiej rozumie, że w realnym świecie roi się od ludzi, którzy są równie #samotni i #niezauważani jak ona. By pomóc im i sobie, musi pokazać światu swoją prawdziwą twarz. Czy zdobędzie się na odwagę i zacznie żyć naprawdę?
Nie wiem jak wy, ale ja mam kilku znajomych, którzy w sieci udają kogoś, kim nie są, byleby tylko zyskać sławę. A w życiu prywatnym? No cóż… po prostu są szarymi myszkami. Tak samo jest z główną bohaterką tej powieści. Autorka nie stworzyła oryginalnej opowieści. Takich jak ta jest na pęczki. To, jak media społecznościowe wpływają na ludzi, stało się ostatnio dość chodliwym tematem. Ta historia jednak ma w sobie coś, co sprawia, że czyta się ją jednym tchem.
Główna bohaterka mnie niesamowicie irytowała. Ja nie wiem, skąd ona się wzięła, ale kompletnie nie nadążałam za jej tokiem rozumowania. Miała jakąś obsesję na punkcie potencjalnych zagrożeń i ataków ze strony hejterów. Może jakieś 10 lat temu trochę inaczej bym na nią spojrzała i byłabym w stanie zapałać do niej większą sympatią. Chociaż z drugiej strony, patrząc na jej nie do końca normalną matkę, nie dziwię się, że dziewczynie trochę odkorbiło. Chyba nie chcielibyście być wiecznie zmuszani do wychodzenia na imprezy, jeśli nie macie na to ochoty.
Sama fabuła nie jest zbyt skomplikowana i łatwo można przewidzieć poszczególne wydarzenia, ale nie powiem, żeby jakoś specjalnie mi to przeszkadzało, choć przeważnie się o to czepiam. Trochę mnie zmroziło, gdy doszłam do wątku romantycznego (takowe mnie trochę odstraszają), ale autorka całkiem zgrabnie go skonstruowała. Nie był nachalny i wrzucony na siłę. Pasował do fabuły i dobrze się z nią komponował.
Nie miałam wielkich oczekiwań wobec tej powieści. Podeszłam do niej na totalnym luzie i pozwoliłam autorce opowiedzieć historię Vicky. Nawet nie spodziewałam się tego, że ta książka pozytywnie mnie zaskoczy i będzie niosła ze sobą pewne przesłanie. Jakie? O tym musicie przekonać się sami. Ta książka to opowieść nie tylko dla nastolatków, którzy sporo czasu spędzają w sieci. My, dorośli także znajdziemy tutaj coś dla siebie. Powiem więcej, może sami znajdziemy w sobie taką Vicky. Jeśli szukacie czegoś lekkiego na nadchodzące długie wieczory, polecam tę książkę. Jest napisana prostym językiem, czyta się ją szybko. Jest idealna na odstresowanie się po ciężkim dniu w szkole czy w pracy.