Pani M
-
Agata Kołakowska jest jedną z moich ulubionych polskich autorek. Po jej książki sięgam w ciemno i wiem, że się na nich nie zawiodę. Z niecierpliwością czekałam na jej „Pięć minut Raisy”. Byłam ciekawa tego, co autorka pokaże mi tym razem.
Raisa, główna bohaterka książki, jest siedemdziesięcioletnią staruszką, która uwielbia swoje róże. Jej spokojne życie zakłóca pojawienie się Magdy Sajewicz, dziennikarki pracującej w stacji NTV. Czemu Raisa zawdzięcza tę wizytę? Okazuje się, że według raportu WHO i Human Resources Institute została uznana za najbardziej pechową osobę na świecie. Media chcą dowiedzieć się, jak kobiecie udało się przeżyć rażenie piorunem, katastrofę promu czy atak szaleńca w Madrycie. Raisa jest zaskoczona wizytą dziennikarki. Magda zdobywa wyłączność na wywiad z nią. Chociaż Sajewicz jest zazwyczaj ostrą dziennikarką, przygotowuje korzystny materiał, w którym przedstawia Raisę jako ofiarę wydarzeń losowych. Okazuje się jednak, że Raisa coś ukrywa. Co konkretnie? Na to pytanie odpowiedzi udzieli wam lektura.
Przyznaję szczerze, że nie spodziewałam się po Agacie Kołakowskiej takiej powieści. Akcja dzieje się w przyszłości, ale spokojnie, to nie jest science fiction, czego na początku trochę się bałam. Nie chcę zdradzić wam tego, co się zmieniło w nowej rzeczywistości. Powiem tylko tyle, że autorka przedstawia ciekawą wizję, nie spotkałam się jeszcze z taką.Pojawienie się w domu Raisy Magdy, wywraca życie kobiety do góry nogami. Do tej pory jakoś nikt specjalnie się nią nie interesował, a teraz nagle pojawiają się kolejni dziennikarze, ludzie zaczynają plotkować na jej temat. Niektórzy chcą wygrzebać na światło dzienne prawdę na jej temat i udowodnić, że jest złą kobietą. Jakie tajemnice w sobie skrywa? Na mnie nie patrzcie, ja wam tego nie powiem. Musicie przeczytać książkę, żeby się o tym dowiedzieć.
Moim zdaniem to jest najlepsza powieść Agaty Kołakowskiej, z jaką miałam do czynienia. Dostałam intrygującą historię, ciekawe spojrzenie na wcale nie tak daleką przyszłość i bohaterów z krwi i kości. Żadna z postaci nie była mi obojętna. Chciałam dowiedzieć się o nich jak najwięcej i autorka zaskoczyła mnie kreacją Raisy, jej opowieścią. To jest coś niesamowitego. Znalazło się tutaj też parę słów na temat polityki. Widać inspirację tym, co się aktualnie dzieje, ale spokojnie, nie rzuca się to jakoś specjalnie w oczy i powinniście przeczytać o niej bez toczenia piany z ust.
Agata Kołakowska po raz kolejny udowodniła, że wie co to znaczy pisać dobre powieści. Dla mnie ta autorka jest czarodziejką. Przeniosła mnie w miejscu i czasie do świata, z którego nie chciałam wrócić do szarej codzienności. Właśnie takie powieści cenię najbardziej. Pani Agato, jeśli to Pani przeczyta, proszę przyjąć ode mnie wyrazy uznania. Naprawdę chylę czoła. To jest kawał świetnej powieści. Chcę więcej takich.Fanów twórczości Agaty Kołakowskiej nie muszę chyba namawiać jakoś specjalnie do sięgania po tę książkę. Nie musicie się martwić, autorka stanęła na wysokości zadania i powinniście być usatysfakcjonowani tym, co wam zaserwuje. Polecam tę książkę wszystkim dojrzałym czytelniczkom. Mam nadzieję, że będą tą książką zachwycone tak samo jak ja. Czy panowie znajdą tutaj coś dla siebie? Nie byłabym tego taka pewna, ale nie odradzam nikomu sięgania po „Pięć minut Raisy”.