Pani M
-
Rosja na początku XX wieku. Jan jest polskim szlachcicem, kawalerzystom i jeźdźcem konkursowym. Katia jest rosyjską śpiewaczką. Tych dwoje połączyło uczucie. Jednak ich szczęście przerywa wybuch konfliktu zbrojnego w Europie. Kochankowie zostali rozdzieleni. Czy uda im się jeszcze kiedyś zobaczyć?
Autor powieści, Stefan Türschmid, urodził się w 1946 roku w Łodzi. To absolwent polonistyki Uniwersytetu Łódzkiego. Od roku 1968 działacz nielegalnej antykomunistycznej organizacji Ruch, aresztowany za działalność opozycyjną, redaktor "Tygodnika Solidarność Ziemi Łódzkiej". Wielki miłośnik i znawca koni, trener jeździectwa. To moje pierwsze spotkanie z jego twórczością. Nie nam jego poprzednich powieści, ale muszę powiedzieć, że po lekturze tej będę musiała nadrobić zaległości.
Na początku było mi trudno wgryźć się w fabułę. Na początku nie działo się zbyt wiele. Poznajemy Jana i Katię, carską rodzinę i widzimy wyścigi. Wspomniałam o tym, że autor jest wielkim miłośnikiem koni. To widać. Ma ogromną wiedzę na ten temat i potrafi przemycić ją w ciekawy sposób do fabuły. W każdym razie do momentu, gdy nie zabito Franciszka Ferdynanda i jego żony Zofii, nie umiałam wczuć się w klimat powieści. Od chwili, kiedy padły te śmiertelne strzały, nie potrafiłam już odłożyć książki na półkę i pochłonęłam ją w parę godzin.
Stefan Türschmid bardzo umiejętnie przeplata ze sobą wydarzenia historyczne oraz to, co działo się w życiu Jana i Katii. Wiecie co, nienawidzę romansów. Reaguję na nie bardzo alergicznie i bałam się, że nie będę w stanie przebrnąć przez tę książkę ze względu na ten wątek. Początkowo czytanie o nim szło mi jak krew z nosa, ale z czasem przekonałam się do niego. Nie musicie obawiać się tego, że wszystko kręci się wokół kochanków. To nie jest w tej powieści najważniejsze.
Urzekło mnie to, w jaki sposób autor opisuje rewolucję w Rosji. Przyznam szczerze, że nie przepadam za tym okresem i zawsze traktowałam go po macoszemu. Nie lubiłam się o tym uczyć, unikałam też raczej książek, w których pojawia się ten wątek. Stefan Türschmid podszedł do tematu profesjonalnie. Wytłumaczył wszystkie kwestie i dobrze przedstawił związek przyczynowo-skutkowy. Nawet nie podejrzewałam, że z takim zaciekawieniem będę czytała o upadku cara. To były moim zdaniem najlepiej napisane fragmenty. Opis egzekucji cara i jego rodziny był dla mnie trudny do przejścia.
Pomimo moich początkowych uprzedzeń, polubiłam Jana i Katię. Ona na początku wydawała mi się trochę pusta, ale szybko zmieniłam o niej zdanie. Podziwiam też odwagę Jana. Jak wspomniałam, romansów nie lubię, lecz tym kochankom kibicowałam i chciałam, żeby znów się spotkali.Jestem pod dużym wrażeniem tej książki. Od przepięknej okładki zaczynając, na dopracowanej fabule kończąc, wszystko składa się w logiczną i pasującą do siebie całość. To bardzo dobra powieść historyczna. Autor niczego nie wygładza. Nie chce zakłamywać historii i chwała mu za to. Stefan Türschmid sprawił, że zupełnie inaczej spojrzałam na I wojnę światową i rewolucję w Rosji. Zaintrygował mnie tą historią i może zacznę w końcu czytać powieści poruszające tę tematykę.
Jeśli lubicie powieści historyczne, których akcja rozgrywa się w pierwszych dekadach XX wieku, możecie spokojnie przeczytać „Czwarty czerwony”. Czy to faktycznie polski „Doktor Żywago”? tego powiedzieć nie wiem, ponieważ nie miałam jeszcze okazji, by zapoznać się z tą powieścią.