Zawodowa Czytelniczka
-
Erica Spindler należała do jednej z moich ulubionych autorek tzw. kobiecych thrillerów, będących połączeniem dwóch gatunków: romansu i kryminału, ewentualnie powieści sensacyjnej. Z radością oczekiwałam na kolejną książkę. Gdy w moje ręce wpadła nowa powieść amerykańskiej pisarki pt. Szóstka, byłam zachwycona. Moja radość trwała aż do momentu, gdy przedarłam się przez kilka pierwszych stron.
Przeczytałam już naprawdę sporo powieści Erici. Jak dotąd byłam przekonana, że gdyby ktoś dał mi do ręki jej tekst, bez trudu wskazałabym autorkę. Książki Spindler są specyficzne, oscylują wokół kilku kręgów tematycznych, tj. demony przeszłości, perwersje seksualne, obsesje religijne, źle pojmowana moralność i chęć „oczyszczania” świat. Powieści napisane są w taki sposób, że sprawiają, iż atmosfera gęstnieje, a nasze nerwy zostają wystawione na próbę. Erica Spindler zaskarbia sobie uwagę czytelnika od pierwszej aż do ostatniej strony. Takie zdania miałam o autorce aż do przeczytania Szóstki. To drugi tom cyklu o policjantce Miki Dare. Książka w ogóle nie przypomina swoim klimatem i stylem wcześniejszych powieści. Jest po prostu kiepsko napisana. Miałam wrażenie, jakby pisarce znudziło się już wymyślanie kolejnych historii kryminalnych lub zleciła napisanie książki komuś innemu, a później zareklamowała ją swoim nazwiskiem. Nie wiem, czy to kwestia tłumaczenia, czy po prostu gorszego okresu pisarskiego Spindler. Fabuła także nie porywa, brak jej wiarygodności. Chociaż pomysł na książkę był, niestety zdecydowanie się nie udał. Myślę, że fani Erici wyczuwają, że coś z Szóstką jest nie tak.
Główną bohaterką jest wspomniana już wcześniej Miki Dare – nieznosząca sprzeciwu i kompromisów twardzielka, która nie wyobraża sobie innego życia niż to w policji. Chociaż często budzi się w nocy zlana potem, za nic w świecie nie przyzna się, jak bardzo destrukcyjna jest to praca. Miki strzeże bezpieczeństwa wszystkich wokół za wyjątkiem siebie. Jej policyjnym partnerem jest Zach Harris – człowiek obdarzony niezwykłą charyzmą i zdolnościami paranormalnymi – wyczuwa aurę i emocje innych ludzi, potrafi zobaczyć przeszłość. Wystarczy mu kilka chwil spokoju, by opowiedzieć, co mniej więcej wydarzyło się na miejscu zbrodni. Przestępcy, ku uciesze strażników prawa, są wykrywani niezwykle szybko i skutecznie. Zach i Miki razem prowadzą sprawę związaną z napaściami na rodziny posiadające dzieci. Kilku zamaskowanych mężczyzn wchodzi do domów nocą i wyrywa rodziców ze snu. Dzieci pozostają „pod opieką” jednego z napastników i zamiast się go bać, ufają mu i współczują. Bear, bo tak karze się nazywać, głęboko zapada im w pamięć, budzi sympatię. Z domów nic nie ginie, napad rabunkowy można wykluczyć. W prowadzonej sprawie wiele jest niewiadomych, a mało poszlak, które można by przedstawić w sądzie. Obok kryminalnej zagadki poruszona została jeszcze jedna kwestia – Strażników Światła, którzy walczą ze Zwiastunem Ciemności oraz zajmują się werbowaniem Pół Blasków. Brzmi dziwnie, niestety nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przedstawiana historia, kolokwialnie mówiąc, po prostu się nie klei.
Szóstka głęboko mnie rozczarowała. Erica Spindler w thrillerze paranormalnym niestety zupełnie się nie sprawdza. Kolejno rozwijane wątki nadpisywane są trochę na siłę, brak im wiarygodności fabularnej i polotu. Gdybym sięgnęła po Szóstkę jako pierwszą z powieści tej autorki, następnych już nigdy bym nie przeczytała. Ten eksperyment należy potraktować jako wypadek przy pracy, który może zdarzyć się każdemu, nawet najlepszemu pisarzowi, ale nie ma prawa więcej się powtórzyć.