Kraina Baśni | Autor: Opracowanie Zbiorowe

Muszę się wam do czegoś przyznać. Wychowywałam się za czasów, gdy tyle co upadła komuna i ciągle nie było wielu rzeczy, więc bardzo zazdroszczę dzieciom tego, że mają teraz taki wypasione bajki. Za moich czasów czegoś takiego nie było. Nikt nawet nie myślał o tym, żeby zrobić rozkładane książeczki. Nakładem Wydawnictwa Wilga ukazała się Kraina Baśni, czyli pięć krótkich, rozkładanych bajeczek.

Co znajdziemy w środku? Śpiącą Królewnę, Kopciuszka, Czerwonego Kapturka, Trzy świnki i Roszpunkę, czyli bajki, które dobrze znamy z naszego dzieciństwa, więc pozwólcie, że nie będę ich streszczać. Każdy wie, co się w nich działo. Oczywiście nie są to rozbudowane wersje, a jedynie streszczenie. Jak sugeruje wydawca, najpierw powinniśmy przeczytać bajkę, a potem obejrzeć tę historię na jednej ilustracji. Na każdej z nich zaznaczony jest początek opowieści, żebyśmy wiedzieli, w którym miejscu rozpocząć oglądanie, tudzież opowiadanie bajki swojemu dziecku.

Samo wykonanie książeczki zasługuje na uznanie. Ilustracje są przepiękne. Lee Krutop wykonał kawał dobrej roboty. Trochę żałuję, że bajki są tak krótkie, ale z drugiej strony uruchamia to wyobraźnię rodziców, a nawet dzieci. W trakcie lektury towarzyszyła mi siedmioletnia panienka H. Znała wszystkie bajki, które ujęto w publikacji. Nie lubi jedynie Trzech świnek. Od małego bała się wilka, więc nawet nie było opcji, żeby pozwoliła mi przeczytać tę historię. Kiedy tylko zobaczyła, co się święci, obróciła stronę. Jak wspomniałam, wydawca zasugerował, żeby najpierw zapoznać się z treścią bajki, a potem zobaczyć ją na jednej ilustracji. My zrobiłyśmy odwrotnie. To był pomysł panienki H. Zadecydowała, że opowie mi, co ona pamięta, a potem sprawdzimy, czy tak faktycznie było. Muszę przyznać, że całkiem nieźle jej szło. Trochę tylko zamotała się z Kopciuszkiem. Było tu za dużo panów z pantofelkiem i nie wiedziała, jak to po kolei idzie, ale szybko się odnalazła. Miała też problem z imieniem Roszpunki, która była Raszpunką, ale na to mogę przymknąć oko. W jej wieku pewnie też to przekręcałam.

Mam troszkę mieszane uczucia, jeśli chodzi o cenę książki w odniesieniu do tego, co się w niej znajduje. Publikacja kosztuje 35 złotych. Moim zdaniem to trochę za dużo. Umówmy się, są bajki, które zostały wydane lepiej, mają więcej treści i rysunków. Ta publikacja zasadniczo nie wyróżnia się niczym, poza tym, że się ją rozkłada. Widziałam bardziej wypasione bajki, kiedy panienka H. była jeszcze malutka i kupowałam jej książeczki. W porządku, Kraina Baśni może wpływać na wyobraźnię i zachęcić dzieci do wymyślenia własnej lub zbliżonej do oryginału wersji poszczególnych opowieści. To jest fajne, nie mogę temu w żaden sposób zaprzeczyć. Ale nie wiem, czy po przejrzeniu tej publikacji byłabym w stanie wydać na nią tyle pieniędzy. Moim zdaniem to trochę za dużo.

Nie będę nikogo specjalnie namawiać do kupienia tej książki, ani też odradzać nabycia jej. Wiecie, czego możecie się spodziewać. Podejrzewam, że w księgarni będzie możliwość obejrzenia publikacji przed zakupem, więc najlepiej sami zastanówcie się, czy chcecie ją kupić. To może być dobra, twórcza zabawa zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci, ale pamiętajcie o tym, że Kraina Baśni troszkę kosztuje. Wygląda ładnie, lecz moim zdaniem mimo wszystko lepiej poszukać czegoś innego.