Dyabeutor
-
W tym roku pogoda ograbiła nas z tego, co w niej najpiękniejsze – słonecznego lata praktycznie nie było, tradycyjna złota polska jesień trwała niezauważalnie krótko, za to na dłużej zagości chyba aura a’la listopad w pełni. W takich warunkach zazwyczaj dalecy jesteśmy od radosnego nastawienia, przy okazji wychłodzony organizm pragnie ogrzania się przy czymś ciepłym.
Na ratunek mogą przyjść oryginalne i proste przepisy kulinarne. Oczywiście przydałoby się przy okazji pocieszyć oko, nie tylko skupiać na spisie składników i sposobie przyrządzenia. W takiej sytuacji niemal w ciemno można brać jakąkolwiek pozycję wydawnictwa Buchmann. To najwyższa światowa półka pod względem estetyki i przykuwania oka czytelnika.
Tym razem wybór padł na „BowlLove”, której autorem jest David Bez. Pozycja ta jest strzałem w dziesiątkę na smutne jesienne popołudnia. Ilość barw, które atakują nas w różnorakich kombinacjach ze zdjęć misek przepełnionych potrawami, może spowodować zawrót głowy po pracowitym dniu. Autor skupił się na przedstawieniu przepisów na oryginalne potrawy, które trafnie zostały uznane jako „mokre sałatki na gorąco”. To posiłki znacznie bardziej urozmaicone i treściwe niż standardowe zupy, wspólnym mianownikiem jest miska / głęboki talerz jako naczynie, w którym są podawane. Przepisy na tego typu dania zajmują pierwszą część książki, druga zawiera wykaz propozycji na suche potrawy z dodatkiem sosów, dipów czy dressingów, które stanowią składnik istotny na równi z „treściwymi elementami”.
Trzeba przyznać, że bogato wypełnione misy wyglądają po prostu obłędnie. Każda strona niemalże rzuca się na nas z hasłem „zjedz mnie”. Warte zauważenia jest to, że w większości przypadków składniki nie są specjalnie wyszukane czy nieosiągalne w normalnych sklepach. Waloru estetycznego dodaje fakt, że każdy przepis wygląda tak samo. Większa część każdej strony to odpowiednio (identycznie za każdym razem) skadrowane naczynie z potrawą, na jednolitym tle. Dzięki temu przy szybkim przerzucaniu kartek mamy przed oczami swoisty kalejdoskop lub coś w stylu filmu poklatkowego. Dynamika przemykających barw jest porażająca. Od samego takiego doznania estetycznego można się nieźle rozgrzać.
Oczywiście nie mogło zabraknąć modnych obecnie wskazań, dla kogo taka potrawa jest odpowiednia. Weganie, wegetarianie są tutaj na pozycji uprzywilejowanej, jednak jest kilka ukłonów w stronę mięsożerców, w postaci dedykowanych kilku przepisów lub podpowiedzi, który składnik można zamienić na mięsny odpowiednik. Przy okazji lektury dowiedziałem się ponadto, że istnieje taki typ konsumentów pożywienia jak peskatarianie…
Mimo że przepisy i ich wizualizacja to zdecydowana większość książki, nie można pominąć części początkowej, traktującej o zdefiniowaniu „bowl food” i podziale potrawy na bazę (makaron, kasza, ryż), warzywa, białka, toppingi (marynowane warzywa, orzechy, nasiona), świeże zioła i oczywiście – płyn. Ten ostatni element zasłużył według autora na szczególne potraktowanie. Dokonano podziału na potrawy na „mokre” i „suche”, a każdy z tych typów otrzymał przykładowy zestaw płynnych dodatków (wywary warzywne, drobiowe, kilka rodzajów kremów, dressingów i sosów).
Celem nadrzędnym, jaki postawił sobie David Bez wydając „BowlLove” miało być zachęcenie do włączenia większej ilości warzyw do menu, bez popadania w nudne schematy. Z tego zadania wyszedł na pewno obronną ręką. Przekazane przepisy biją oryginalnością, wyglądają wyśmienicie i zapewne tak samo smakują. To idealne pozycje dla osób po prostu głodnych, pragnących poczuć w żołądku coś ciepłego, treściwego i przemyślanego, co jednocześnie nie wymaga wielkiego nakładu czasu czy wysiłku przy przygotowaniu. Pamiętajmy, to przede wszystkim „ciepłe sałatki”, więc z założenia powinna być możliwość spędzenia nad nimi dosłownie kilku lub kilkunastu minut przed spożyciem. A i fani uwieczniania zdjęć potraw na Instagramie powinni być zadowoleni.