Kropka99
-
Podobno o pierwszej prawdziwej miłości nigdy się nie zapomina i nigdy uczucie nie wygasa do reszty. Czy to prawda?
Julia jest konserwatorką zabytków, której towarzyszy w życiu mąż Piotr. Jest on starszym od niej o kilkanaście lat mężczyzną po przejściach, gdyż z pierwszego małżeństwa ma córkę Olę, która jest już dorosłą kobietą. Ponadto Julia ma nadopiekuńczych rodziców, którzy ciągle wtykają nos w nie swoje sprawy i starają się kierować życiem kobiety, czemu ona nigdy nie protestuje, jednak do czasu… Okazuje się, że przed Piotrem Julia była zakochana na zabój w Marcinie, który niczego nie tłumacząc zniknął z jej życia z dnia na dzień zostawiając ją tuż przed ślubem. Po latach, gdy kobieta poukładała sobie życie na nowo dostaje telefon, że matka Marcina zmarła. Ze względu na wieloletnią przyjaźń Julia nie wyobraża sobie, żeby zabrakło jej na pogrzebie Wandy, ale będzie tam jeszcze Marcin… Sam pogrzeb przebiega bez większych sensacji, również z racji tego, ze rodzice kobiety kontrolują jej poczynania podczas uroczystości żałobnej. Ponowne pojawienie się mężczyzny sprawia, że Julia zaczyna robić się niespokojna, szczególnie że Marcin nawiązuje z nią kontakt. Los sprawia, że Piotr, który jest w pracy za granicą, nie może towarzyszyć żonie podczas wakacji w Idzikowie, jednak ciągle jest tam Marcin. Julia przyjmuje od niego propozycję wspólnego spędzania czasu i czego się nie spodziewa sprawia jej to przyjemność. Wspominają dawne czasy i spędzają miło czas. Jednak okazuje się, że ucieczka Marcina nie była tylko jego decyzją, gdyż poniekąd został do niej zmuszony. Czy Julia rozwikła zagadkę, która pojawia się nieoczekiwanie w jej życiu? Czy Marcin natomiast będzie walczył o kobietę i jakie skutki to przyniesie?
Katarzyna Redmerska w powieści „Zacisze” przenosi nas na ulice Wrocławia, a także do malowniczej wioski Idzików, znajdującej się na Ziemi Kłodzkiej. Przepełniona jest barwnymi opisami oraz fabułą, która zaciekawia czytelnika, ale nie jest jakoś bardzo zaskakującą. Nie jest to jakoś mocno oklepany wątek, ale można wyobrazić sobie co będzie dalej. Język powieści jest przyjemny. Sam luz, w który wprawia fakt, że akcja powieści w dużej mierze dzieje się w wakacje, jest bardzo przyjemny. Można w te zimne, jesienne popołudnia znaleźć trochę ciepła emanującego z książki. Jedyne co bardzo mnie irytowało to sceny, w których pojawiali się rodzice Julii. Czułam wtedy wszechobecną presję, na którą dorosła kobieta przed czterdziestką nie dość, że nie zwracała uwagi, to jeszcze ze spokojem się podporządkowywała. Jednak minus ten jest głównie dlatego, że osobiście mam mocny charakter i nie lubię gdy ludzie mówią mi co mam robić.
„Zacisze” to powieść, która przeniesie nas w tytułowe miejsce. Znajdziemy chwilę wytchnienia, która niestety po kilku godzinach się skończy, ale pozwoli nam chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Autorka skupia się mocno na emocjach bohaterów, co jest dla mnie olbrzymim plusem. Po przeczytaniu powieści, czytelnik umocni się w przekonaniu, że prawdziwa miłość zawsze wygrywa i żadne przeciwności losu, ani osoby trzecie nie będą w stanie jej zmącić. W dobie rozwodów i braku stałości, jest to bardzo miła propozycja, która pokazuje, że poświęcenie dla drugiej osoby popłaca. Z racji, że wieczory są coraz chłodniejsze i dłuższe polecam sięgnąć po „Zacisze”.