Zaczytana
-
Pamiętacie Quin, Johna i Shinobu, których historię mogliśmy poznać w „Poszukiwaczce”? W pierwszym tomie cyklu Arwen Elys Dayton zabrała nas w podróż do świata, z jakim jeszcze nie mieliśmy styczności. Nadeszła pora, aby sięgnąć po kontynuację zatytułowaną „Podróżniczka”. Jednak z drugim tomem zawsze przychodzi obawa, że bohaterowie lub świat z poprzedniej części nie będą już tak świetne i radość z czytania pierwszego tomu zostanie na swój sposób zniszczona. Jesteście ciekawi czy tak będzie w przypadku „Podróżniczki”? Wszystkiego dowiecie się poniżej.
Ciężko zaprzeczyć, że po „Poszukiwaczce” napisanie jeszcze lepszego tomu będzie stosunkowo trudne. Podróż, którą odbyliśmy w pierwszej części do świata, w którym nie ma jednoznacznego podziału dobra i zła oraz, w którym każdą decyzję należy przemyśleć dwa razy, była niezwykła. Tym razem przychodzi nam zmierzyć się z wieloma tajemnicami, które powoli wychodzą na światło dzienne. Autorka posłużyła się prowadzeniem narracji na wielu poziomach, co czasami bywa ryzykownym posunięciem. W jej przypadku zabieg jest jednak udany. Dzięki temu poznajemy świat Poszukiwaczy nie tylko z perspektywy trójki już znanych nam dobrze narratorów, lecz także w postaci retrospekcji poznajemy losy poprzedniego pokolenia Poszukiwaczy, za pomocą wspomnień matki Johna i Notta. Dlaczego zabieg uważam za udany? Ponieważ autorka nie zagubiła się i zgrabnie prowadzi różne narracje, które koniec końców zaczynają się zazębiać i tworzą spójną całość. Nie da się ukryć, że jest to zdecydowanie na plus. Dane nam jest również poznawać nowe postacie, tak jak na przykład Notta – jednego z Obserwatorów. Jego historia staje się dla nam coraz bliższa, a za jej pomocą przybliżone nam zostają oblicza Sędziów.
Powróćmy do tematu świata przedstawionego. No właśnie, jak został on przedstawiony? W sposób dość pobieżny. Jednak czy sam ten fakt musi oznaczać, że jest to świat kiepsko wykreowany, a jego elementy nie robią wrażenia, tak jakby autorka nie miała pomysłu? Zdecydowanie nie! Wspomniana pobieżność jest błogosławieństwem owego świata, bowiem pomimo, iż jest tak różny od naszego, to Dayton nie zamyka go w konkretnych ramach i nie narzuca nam końcowej wizji całości. Jest wręcz przeciwnie. Czytelnik dostaje pewne wskazówki odnośnie uniwersum, które następnie składa w całość, by samemu zdecydować, jak postrzega owy świat. Niewątpliwie ten sposób przedstawienia jest znakomity i nie ogranicza wyobraźni czytelnika, pozwala się jej rozwijać.
Przez pryzmat czego najlepiej spojrzeć na przedstawioną historię? Zarówno „Poszukiwaczkę”, jak i „Podróżniczkę” możemy potraktować jako znakomite fantasy i dać się porwać historii, lecz można także pobawić się w detektywa, najlepiej Sherlocka, i poszukać ukrytego przesłania, odniesienia do współczesnych wydarzeń i otaczającego nas świata. Proponuję jednak podejść do tej historii na luzie i spojrzeć na nią przez pryzmat naprawdę ciekawej książki.
„Podróżniczka” to kontynuacja dotrzymująca kroku pierwszemu tomowi i wywołująca niecierpliwość w oczekiwaniu na następny tom. Bohaterowie niosą ze sobą historie, wielotorowa narracja łączy je w spójną całość, a owa całość nie pozwala się oderwać. Jeśli do „Poszukiwaczka” nie przekonała was w pełni do nowego świata i zastanawiających tajemnic, to dajcie szansę jej następczyni i odbądźcie podróż w nieznane.