Zaczytana
-
W zależności od pory roku, humoru oraz momentu w życiu, nabieramy chęci na różne tytuły i gatunki. Czasami z chęcią śledzimy historię osoby, w której odnajdujemy namiastkę siebie, by czerpać z jej błędów i sukcesów cenne lekcje dla siebie. Właśnie tak jest w przypadku dzieł Niny Majewskiej-Brown. Dzisiaj chciałabym wam przybliżyć czwarty tom serii „Nina Braun” zatytułowany po prostu „Nina”. Jest to kolejna odsłona cyklu, zaraz po „Wakacjach”, „Zwyczajnym dniu” i „Jak się nie zakochać”.
Zdania co do tej części są mocno podzielone. W internecie napotkać można recenzje mocno wychwalające książkę, jak i te mocno ją krytykujące. Jednak wszystko zależy od gustu i odbioru książki. Momentami „Nina” jest wzruszająca, za chwilę wywołuje uśmiech na twarzy, aby ostatecznie uzyskać balans.
Nina to kobieta, z którą wiele Polek może się utożsamić. Pracująca ciężko by zapomnieć o smutku po śmierci męża i syna stawia czoło wymagającej rzeczywistości. Jednak strata to nie jedyny problem, z którym musi się zmierzyć. Choroba teściowej, budowanie nowego związku oraz chęć uzyskania akceptacji ze strony dzieci – czyli trudna codzienność przelana na papier.
Po przeczytaniu krótkiego streszczenia fabuły człowiek sądzi, że owa książka ze względu na poruszane tematy musi być naprawdę ciężka i trudna w odbiorze. Nic bardziej mylnego! Duża dawka humoru oraz momentami ironii sprawiają, że „Nina” staje się lekturą lżejszą i o wiele bardziej przystępną. Oczywiście, jak każda książka, nie jest idealna. Główna bohaterka momentami mocno irytuje, bowiem jej naiwność i zbyt optymistyczne nastawienie do życia powodują dużo problemów i smutku. Jednak najwidoczniej taki był zamysł autorki, a Nina ma taki, a nie inny charakter.
Dzięki zabiegowi autorki możemy dostrzec to, co na co dzień nam umyka. Przykład Niny jako bohaterki cierpliwej, niezłomnej, empatycznej, lecz jednocześnie mało asertywnej jest świetnym pokazaniem, co w życiu tak naprawdę pozwala nam żyć w pełni oraz żyć szczęśliwie.
I choć historia momentami staje się przewidywalna i czytelnik nie jest bardzo zaskoczony następującym obrotem wydarzeń, to i tak książka nie staje się przez to nudna i męcząca. Pomimo lekkiej przewidywalności styl, humor i pozostałe elementy czynią ten tytuł szybkim do czytania i lekkim w odbiorze. A dla czytelnika to wprost idealne połączenie!
„Nina” to idealna lektura dla kobiet, które już założyły lub zakładają swoją rodzinę, spierają się z rzeczywistością, prowadzą wielofunkcyjny tryb życia i odgrywają więcej ról niż są w stanie zliczyć. Owa książka będzie idealnym wyborem właśnie dla was! Sięgnijcie po książkę, zaparzcie herbatę, siądźcie pod kocem i zrelaksujcie się po ciężkim dniu. Przez krótki czas skupcie się tylko na sobie i pozwólcie sobie zapomnieć o świecie zewnętrznym. Być może odnajdziecie w tym tytule rady lub sposoby na radzenie sobie ze swoimi problemami i dzięki temu wasze życie stanie się przyjemniejsze i łatwiejsze. Historia Niny niesie wiele morałów, z których można czerpać, więc nie wahajcie się.
Moja ocena: 3/5