Pani M
-
Nie wiem, czy też podzielacie moje zdanie, ale ja uważam, że w dzisiejszych czasach nie ma zbyt wielu księży, którzy byliby w stanie zachęcić ludzi do chodzenia do kościoła. Pamiętam swoją przeprawę przed ślubem. Nie chciałabym przejść przez to po raz drugi, spisywanie protokołu to była masakra. A mówiłam mężowi, żeby do buszu jechać i tam ślub wziąć… Na szczęście są jeszcze księża, którzy służą nie dla pieniędzy, ale dla Boga i ludzi. Jednym z takich duchownych był nieżyjący już ojciec Jan Góra. Kojarzycie go? Jeśli nie, krótkie przypomnienie. To on był organizatorem Ogólnopolskiego Spotkania Młodzieży na Polach Lednickich. Co roku przyciągał tam tłumy młodych ludzi.
Święty i błazen. Jego droga do świętości to rozmowa Jana Grzegorczyka ze świętej pamięci ojcem Janem Górą. To wydanie rozszerzone o jego ostatnie słowa. Nigdy nie miałam okazji, by uczestniczyć w organizowanych przez tego duchownego spotkaniach, więc znam go wyłącznie z telewizji i tego książkowego obrazu. Wydawał mi się bardzo ciepłym, szczerym człowiekiem, który starał się, by młodzi ludzie nie odeszli od Boga. Niektórzy uważali go za błazna. Jaki był naprawdę? Na te pytania stara się odpowiedzieć Jan Grzegorczyk.
Książkę czyta się bardzo szybko. Jest napisana w przystępny, wciągający sposób, nawet nie zorientowałam się, kiedy dotarłam do końca. W tej publikacji do głosu dochodzi nie tylko ojciec Góra. Wypowiadają się także jego najbliżsi, przez co całość nabiera bardzo ciepłego charakteru. Przyjemnie czytało się tę historię, choć czułam takie ukłucie żalu, że tego duchownego nie ma już wśród nas. Zdecydowanie brakuje nam takich księży. Charyzmatycznych, wierzących w swoją misję i niemieszających się w politykę. Oczywiście główny bohater publikacji nie został przedstawiony jako osoba bez skazy. Sam zresztą podkreślał, że ideałem nie jest. Miał swoje wady i potrafił dopiec ludziom. Nie bał się też używania brzydkich słów, kiedy sytuacja tego wymagała. Nieco żałuję, że nigdy nie zdecydowałam się na to, by wziąć udział w lednickim spotkaniu, choć miałam ku temu okazję.
Całość uzupełniają zdjęcia, cała masa fotek dobrej jakości. Patrząc na większość z nich, mimowolnie się uśmiechałam. Zawsze marudzę, że w tego typu publikacjach jest za mało fotografii, tym razem jestem usatysfakcjonowana.
To jedna z lepszych książek Jana Grzegorczyka, jakie czytałam. Moim zdaniem bije na głowę Niebo dla akrobaty. Podczas lektury Świętego i błazna. Jego drogi do świętości byłam bliżej nieba niż podczas czytania tamtej książki. Przepadłam na cały wieczór i podejrzewam, że jeszcze kiedyś powrócę do tej publikacji. Aktualnie czyta ją moja mama, która jest nią oczarowana.
Myślę, że to jedna z tych publikacji, po które może sięgnąć każdy, bez względu na wiek. Czy trzeba wcześniej znać osobę ojca Jana Góry? Nie powiedziałabym. Ja wiedziałam kim był, ale gdybym nie miała o nim zielonego pojęcia, wszystkiego co najważniejsze dowiedziałabym się z tej publikacji. Jeszcze jedna kwestia. Czy osoby niewierzące mogą sięgnąć po Świętego i błazna? Uważam, że tak. Nie ma tutaj namawiania do nawrócenia się na chrześcijaństwo. Po prostu, jeśli chcecie przeczytać biografię człowieka, który nie bał się być sobą w zakłamanym świecie, sięgnijcie po tę książkę. Mam nadzieję, że nie będziecie żałowali swojego wyboru i publikacja przypadnie wam do gustu.