Pani M
-
II wojna światowa jakiś czas temu się zakończyła. Trzech przyjaciół, dawnych agentów gestapo, planuje odzyskać ukryty w czasie wojny skarb. Problem polega na tym, że obecnie te tereny należą do Polski. Wjechać do niej i odzyskać skarb – pikuś. Tylko jak go potem przewieźć za granicę? Oto jest pytanie. Bohaterom udaje się jednak wymyślić plan. Doskonały, a przynajmniej tak im się wydawało. Nie przewidzieli jednak ciekawości i fantazji chłopca z Polski oraz nietypowej choroby pewnego starca. Czy mimo wszystko byłym agentom uda się odbudować dawny majątek? Czy dawne zbrodnie pozostaną niewykryte?
Nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo męczyłam się z książką, która liczy sobie niecałe 100 stron. Jestem świeżo po lekturze i właściwie nie pamiętam, o czym czytałam. Zabijcie mnie, ale nawet imion bohaterów sobie nie przypomnę bez sięgania do treści powieści. Zdecydowałam się na lekturę, bo zapowiedziano mi kryminał, dobry kryminał. Nic z tego. Ta historia nawet koło kryminału nie stała.
Jak dla mnie działo się tu całkiem niewiele. W każdym razie nie było tu nic, co mogłoby przykuć moją uwagę. W trakcie czytania nudziłam się jak mops i sprawdzałam, ile mi jeszcze zostało do końca. Powinnam przewidzieć, że skoro książka została wydana w cyklu Najlepsze kryminały PRL, to z akcją może być różnie. Jeśli chodzi o zwroty akcji – nie przypominam sobie takowych. Bohaterowie po prostu chcieli odzyskać swój skarb i kombinowali, jak to zrobić. Nawet nie jestem w stanie przybliżyć wam ich sylwetek, zlali mi się w jedną całość. Niczym nie wyróżniali się z tłumu i nie zapadają w pamięć, co widać na załączonym obrazku. Musiałam odszukać w książce ich imiona, bo mój mózg ich nie zakodował. Czy polubicie Kurta, Heinza i Paula? Trudno mi powiedzieć, nie zdążycie ich raczej dobrze poznać.
Mam wrażenie, że autor po łebkach potraktował swoją historię. Uważam, że jej potencjał nie został do końca wykorzystany, bo nie powiem, sam pomysł na powieść był całkiem niezły. Podejrzewam, że podobne wydarzenia faktycznie mogły mieć miejsce. Żałuję, że ta opowieść jest taka krótka. Akcja nie zdążyła się rozkręcić, bohaterowie nie dali się zbytnio poznać. Chociaż w sumie nie wiem, czy byłabym w stanie przeczytać tę książkę, gdyby była grubsza. Styl autora do mnie nie przemówił. Redakcja tekstu też nie była idealna, choć to akurat można wytłumaczyć tym, w jakich czasach powieść napisano, więc nie uważam tego za błąd, ale wolę zwrócić na to uwagę, bo niektórych może to drażnić.
Sporo tutaj propagandy i to sprawiło, że treść była dla mnie nieco trudna do zniesienia. Podejrzewam, że nie jestem odpowiednim odbiorcą tej książki. Gdybym była o paręnaście lat starsza, pewnie inaczej spojrzałabym na opisane tu wydarzenia. Moja mama znów jest tą historią zachwycona. Nie wiem, może młode pokolenie nie rozumie przekazu żyjących w PRL-u pisarzy.
Nie liczcie na wartką akcję i nie nastawiajcie się na lekturę typowego kryminału. Mnie ta książka nie przypadła do gustu. Nie wciągnęłam się w tę opowieść i za jakiś tydzień już w ogóle nie będę o niej pamiętać. Jeśli dobrze czujecie się w literaturze z czasów PRL-u, możecie sięgnąć po tę książkę. może akurat wam przypadnie do gustu.