Zaczytana
-
Na rynku dostępnych jest obecnie wiele dzieł skierowanych głównie do młodzieży. Gatunków do wyboru, do koloru. Tak jest również w przypadku fantastyki. Właśnie temu gatunkowi chciałabym się z wami przyjrzeć bliżej, a dokładniej to jego przedstawicielce – „Poszukiwaczce” autorstwa Arwen Elys Dayton. Zapraszam do przeczytania recenzji!
Marzeniem Quin od dziecka było pójście w ślady ojca i zostanie Poszukiwaczką. Jej celem była walka o lepsze jutro i zbawienie świata. Wraz ze swym kuzynem, Shinobu, i Johnem, ukochanym, dziewczyna każdego dnia odbywa ciężkie szkolenie. Gdy nadchodzi dzień próby i ceremonii złożenia uroczystej przysięgi, nic nie idzie po jej myśli. John nie zostaje dopuszczony do ceremonii, a Quin wraz z Shinobu odkrywa, że to o czym marzyła od lat, tak naprawdę nie ma ma nic wspólnego z jej wyobrażeniami, a rzeczywistość jest niezwykle brutalna. Od tej chwili wszystko toczy się w złym kierunku. Dziewczyna wraz z kuzynem wytrenowani na zabójców muszą dotrzymać złożonej przysięgi oraz stawić czoło wybrakowi Quin, który dopuszcza się zdrady i stara się wykraść starożytny artefakt. Losy naszych bohaterów mogą się jednak diametralnie odmienić, gdy na ich drodze stają pełni tajemnic Sędziowie mogący odmienić ich życie, pokazując granicę pomiędzy tym co sprawiedliwe, a tym co jest zdradzieckie i niegodziwe.
Narracja książki jest prowadzona w trzeciej osobie i przybliża nam poszczególne momenty z życia bohaterów – Quin, Johna, Maud, czyli Młodej Sędzi oraz Shinobu. Jest to całkiem przyjemny dla czytelnika zabieg, ponieważ nie zostajemy przypisani do tylko jednej postaci i nie mamy narzuconego odgórnie jej zdania i poglądów. Dodatkowo użyty styl sprawia, że książkę czyta się całkiem szybko i jest ona wciągająca. Wykreowany przez autorkę świat jest miejscami skomplikowany, pełen tajemnic, lecz momentami można odnieść wrażenie zagubienia. Ciężko bowiem określić w jakim świecie się znajdujemy. Z jednej strony bohaterowie walczą na miecze, co prawda ulepszone i zmieniające swą formę, ludzie jeżdżą na koniach, wokół wyczuwalna jest magia, a z drugiej naprzeciw wychodzi cywilizacja – telewizory, udziwnione statki, itp. Jednak w następnej części są szanse, że owy świat zostanie rozbudowany.
Johna mogę śmiało określić jako znienawidzoną przeze mnie postać. Nie musiał się bardzo starać by zarobić na ten tytuł. Im dalej w las, tym więcej drzew. Im bardziej zagłębiałam się w treść książki, tym bezwzględniejszy, nieczuły i samolubny stawał się John. Od samego początku natomiast nie podobał mi się jego stosunek względem Quin, uznawał ją bowiem za swoją własność, jakby miał do niej pełne prawo. Niestety, z tego powodu wybór obiektu uczuć głównej bohaterki był dla mnie mocno irytujący i nietrafiony. W późniejszym etapie okazuje się również, że relacja przyjacielska Quin i Shinobu wcale nie wygląda tak kolorowo. Jest ona wyjątkowo słaba, choć na początku zapowiadała się być.
„Poszukiwaczka” to książka, która ma zadatki do bycia początkiem ciekawej trylogii. I choć nie stawia poprzeczki maksymalnie wysoko, to może się spodobać zarówno dziewczynom, jak i chłopakom, a nawet dojrzały czytelnik może odnaleźć w niej coś dla siebie. Pomysł na nowy, nietypowy świat ma szansę zostać rozwinięty w bardzo ciekawy sposób, mam nadzieję, że o wiele bardziej rozbudowany. Bohaterowie nie zachwycają, jednak łatwo jest czytać nie zwracając uwagi na ich niedoskonałości. Książka zapewnia przyjemnie spędzony deszczowy wieczór.