Pani M
-
W lesie odnaleziono ciała trzech osób. Krakowska policja próbuje znaleźć powiązanie między ofiarami. Została bowiem na nich przeprowadzona wcześniej sekcja zwłok. Tyle tylko, że sprawca od każdego z nich „pożyczył” sobie jakiś narząd. Technik kryminalistyki, Miłosz Goczałka, zostaje odsunięty od sprawy, gdy nie zgadza się pominąć w protokole problematycznych dla prokuratury dowodów. Nie oznacza to jednak, że przestał interesować się sprawą. Jego prywatne śledztwo niespodziewanie prowadzi do aresztu na Montelupich. Bezpośredni związek z tajemniczymi morderstwami ma „Insight”, ściśle tajna instytucja, stworzona do nadzorowania monitoringu oraz wykonywania rządowych zadań. Udaje się ustalić, że ktoś z pracowników firmy celowo wyłączał kamery w miejscach, gdzie dokonywano zabójstw. Dlaczego? Kto stoi za morderstwami?
Przyznam szczerze, że opis tej powieści zachęcił mnie do lektury. Byłam bardzo ciekawa tego, w jaki sposób Bartłomiej Basiura poprowadzi tę historię. Intrygowały mnie te morderstwa i chciałam się dowiedzieć, kto i dlaczego je popełniał. Nie czytałam wcześniej podobnej historii, dlatego moje zainteresowanie było tym większe.
Ta historia miała duży potencjał, ale jak dla mnie nie został w pełni wykorzystany. Bartłomiej Basiura miał wiele pomysłów na to, w jaki sposób poprowadzić fabułę. Szkoda, że nie zdecydował się na wykorzystanie tylko niektórych z nich. Umieścił tutaj wiele wątków i większość potraktowano po macoszemu. Zdarzyło mi się nawet, że tak zamotałam się w akcji, że właściwie nie wiedziałam, co się dzieje i musiałam jeszcze raz czytać kilka poprzednich stron. Nie lubię czegoś takiego. Dość dużo czasu zajęło mi wczucie się w akcję. Nie mogę jednak powiedzieć, że ta książka jest zła i macie przed nią uciekać z krzykiem. Owszem, początek stawia opór, ale później jest całkiem nieźle. Zakończenie mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się go. Intrygował mnie także motyw Insight. Jak dla mnie całkiem zgrabnie go poprowadzono i cieszę się, że mogłam poznać organizację od fundamentów. Przekonałam się także o tym, w jaki sposób działa. To było naprawdę ciekawe i za to autor ma u mnie plus.
Trudno mi jednoznacznie określić moje uczucia po tej lekturze. Raczej więcej po nią nie sięgnę. Nie zachwyciła mnie aż tak bardzo. Mam trochę problem z bohaterami. Większość z nich wydała mi się dość płaska i bez wyrazu. Podejrzewam, że za parę dni o nich zapomnę. Nie rozumiem też za bardzo motywów głównego złego. Miałam dość duże oczekiwania w stosunku do technika kryminalistyki, który pojawił się w opisie. Myślałam, że będzie miał trochę większe jaja, ale wcale tak nie było. Rozczarowało mnie to.
Jestem pasjonatką kryminałów. Ten jednak nie do końca spełnił moje wymagania. Liczyłam na wartką akcję, a zdarzyło mi się natrafiać na ścianę i trudno było mi zmotywować się znowu do lektury. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po książce. Tytuł w sumie mówi niewiele. Może jedynie sugerować, że w powieści znajdziemy wątki dotyczące wymiaru sprawiedliwości i tego, w jaki sposób działa.
Nie będę was specjalnie namawiała do lektury, tym bardziej, że mnie nie do końca przekonała. Jeśli chcecie, sięgnijcie po tę książkę. Może wy znajdziecie w niej coś, czego ja nie znalazłam i będziecie usatysfakcjonowani tym, w jaki sposób została napisana. Decyzja należy do was.